Ireneusz Boruch - zdjęcie główne

Tulę mojego męża i proszę o ratunek dla niego! Śmierć nie może wygrać!

Cel zbiórki: 3-miesięczne leczenie nierefundowanym lekiem

Organizator zbiórki:
Ireneusz Boruch, 69 lat
Poznań, wielkopolskie
Gruczolakorak jelita grubego z przerzutami do węzłów chłonnych
Rozpoczęcie: 14 maja 2021
Zakończenie: 15 września 2021
46 026 zł(86,53%)
Wsparły 833 osoby

Cel zbiórki: 3-miesięczne leczenie nierefundowanym lekiem

Organizator zbiórki:
Ireneusz Boruch, 69 lat
Poznań, wielkopolskie
Gruczolakorak jelita grubego z przerzutami do węzłów chłonnych
Rozpoczęcie: 14 maja 2021
Zakończenie: 15 września 2021

Aktualizacje

  • Tego leczenia nie można przerwać❗️

    Brakuje 11 tysięcy złotych, by pan Irek mógł otrzymać ostatnią dawkę leku!  

    W rozmowie przez telefon pan Irek mówi: "Psychicznie czuję się dobrze, choć ciało przypomina się dokuczliwym bólem. Ta trzecia dawka jest kluczowa, bo lekarze mówią, że wtedy organizm dostaje prawdziwego kopa, by walczyć z guzem. To daje mi i mojej Ani ogromną nadzieję, że spędzimy jeszcze trochę czasu razem. Teraz cieszę się każdym dniem i wierzę, że leczenie dojdzie do skutku. Jestem bardzo wzruszony wsparciem, jakie już otrzymałem w walce z chorobą, bo przecież dla wielu Darczyńców jestem obcym człowiekiem...ta wdzięczność jest nie do opisania."

    Ireneusz Boruch

    Pomimo nastawienia pana Irka, rak nie śpi i atakuje cały czas. Leczenie jest jedyną szansą na wyzdrowienie i radosne świętowanie 40. rocznicy ślubu w przyszłym roku! 

    To już ostatnia prosta! Pomóż!

Opis zbiórki

PILNE! Tego leczenia nie można przerwać! Podanie kolejnej - ostatniej już dawki zostało zaplanowane, ale nie mamy środków. Ratunku!!
____

Spędziłam z nim wiele lat, jednak to wciąż za mało. W przyszłym roku minie czterdzieści lat jak powiedzieliśmy sobie „tak” w zdrowiu i chorobie. Z czułością patrzę na wszystkie jego zmarszczki i siwe włosy. To ślady po naszych troskach i radościach, ale widoku gasnącego blasku jego oczu nie jestem w stanie znieść…

Trzy lata temu mój ukochany mąż wrócił do domu z diagnozą złośliwego raka jelita grubego… Pomimo strachu, rozpoczęła się walka o życie mojego Irka. Lekarze stanęli na wysokości zadania, wspierali nas i dodawali otuchy na kolejnych etapach. Proces leczenia początkowo zmniejszył wielkość guza i zahamował rozwój choroby… niestety nie na długo. Promyk nadziei zniknął niemalże tak szybko jak się pojawił. Z czasem chemioterapia przestała działać. Nikt z nas nie mógł uwierzyć, że to koniec. Na szczęscie okazało się, że to tylko jedna z opcji. Chcemy wykorzystać inne. Chcemy poruszyć niebo i ziemię, by ratować to życie! 

Irek został zakwalifikowany do innowacyjnej terapii. Lek daje nam nadzieję na życie, które bez względu na wiek ma swój urok i bogactwo... Irek uwielbia grać w szachy i prace na działce - widzę i podzielam jego radość, gdy wszystko kwitnie i rośnie… Chciałabym, by i on rozkwitł razem z przyrodą kolejnej wiosny. 

Niestety choroba codziennie bezlitośnie przypomina o swojej obecności -  rwący ból coraz częściej zmusza męża odpoczynku. Irek najczęściej porównuje go do szorowanią ryżową szczotką we wnętrznościach... Nie potrafię sobie tego wyobrazić, ale w takim stanie nie widziałam go jeszcze nigdy. 

Nie mam środków, by pokryć rachunek za kolejną dawkę leku! Brakuje kilkudziesięciu tysięcy złotych. Każda dawka to dla Irka nowa szansa na życie! 

Przytulam mojego ukochanego męża i błagam o ratunek dla niego! Mamy tyle planów, tyle marzeń, tyle do zrobienia... Razem, bo osobno nic nie będzie miało znaczenia... 

Anna

Wpłaty

Sortuj według