Zabija ją własne ciało! Ocal Iwonę, nie ma czasu❗️

Operacja kręgosłupa w NewYork-Presbyterian Hospital
Zakończenie: 6 Października 2022
Aktualizacje
Ta zbiórka trwa już zbyt długo... Nadzieja gaśnie, ratuj Iwonkę❗️
Nigdy nie było ze mną tak źle, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy. W tym też czasie zbiórka właściwie stanęła w miejscu...
Brak badań, brak rehabilitacji, ograniczenia i niepewność przez lockdown, brak możliwości organizowania innych akcji... Najpierw pandemia, potem strach, że wojna dotrze do nas, a ja zamknięta w 4 ścianach ze świadomością, że jeśli tu coś się wydarzy, zostanę bez szans przeżycia...
Oddycham tylko dzięki respiratorowi. Potrzebuję do życia prądu. Ta świadomość i spotęgowane poczucie zagrożenia sprawiły, że mój stan psychiczny dramatycznie się pogorszył.
Przestałam wierzyć, że kiedykolwiek uda się zebrać tyle milionów na operację, która pozwoli mi żyć... Czy znajdzie się jeszcze ktoś, kto zechce mi pomóc? Wydaje mi się, że świat o mnie zapomniał, że jestem zupełnie sama z kręgosłupem, który mnie zabija...
Awarie respiratorów i strach z tym związany do dziś wprawiają mnie w odrętwienie. Czuję śmierć na każdym kroku... Na domiar złego w maju okazało się, że NFZ znacznie obniżył wyceny taryf dla pacjentów wentylowanych nieinwazyjnie – czyli takich jak ja.
Wkrótce może okazać się, że nie będę już miała opieki i trafię do szpitala. Tam czekają mnie zabójcze infekcje... Druga opcja – zdobyć dodatkowe 40 tysięcy na własną aparaturę i opiekę. Ale w jaki sposób?
Zawsze chcę być z Wami szczera. Dlatego muszę przyznać, że jestem zrezygnowana. Nie wierzę już, że się uda – na ten moment zebranie tak gigantycznej kwoty wydaje mi się niemożliwe...
Podjęłam decyzję o psychoterapii. Za mną 3 spotkania. Chcę walczyć, by jeszcze odzyskać nadzieję. Chcę wierzyć, że mi pomożecie, jeszcze troszkę... Nie śmiem prosić o wiele, ale jeśli możecie – udostępnijcie moją zbiórkę.
Z głębi serca dziękuję Wam za to, że kiedy ja niedomagam, Wy JESTEŚCIE, POMAGACIE, WSPIERACIE. Jestem Wam za to dozgonnie wdzięczna, naprawdę. Jesteście jedyni i niepowtarzalni!
Co czuje młoda kobieta, która dusi się każdego dnia? Ratuj Iwonkę!
Nie ukrywam, że odkąd jestem pod respiratorem 24 h na dobę, jest mi bardzo ciężko. Prawie nic nie mogę zrobić sama. Sam respirator waży około 2,5 kilograma, a ja mogę podnosić rzeczy tylko do jednego kilograma...
Mogę odejść od sprzętu na odległość maksymalnie 14 metrów – na tyle wystarcza dren łączący koncentrator tlenu i respirator. Dalsza odległość wiązałaby się z niedotlenieniem i potencjalnie tragicznymi skutkami...
Codziennością jest również moja rehabilitacja – dwa razy w tygodniu przychodzi do mnie rehabilitant. Ćwiczymy, aby moje mięśnie były w jako takiej kondycji, przy mojej znacznie ograniczonej ruchowości. W pozostałe dni ćwiczę sama, z pomocą najbliższych.
Muszę również ćwiczyć mięśnie oddechowe, często jestem oklepywana, używam koflatora, ponieważ sama nie jestem w stanie odkrztuszać...
Mimo tego, że każdy dzień to walka i marzenie o operacji, która uwolni mnie od tej katorgi, staram się mieć małe przyjemności. To czytanie książek, słuchanie muzyki...
Jesień i zima to czas, gdy jestem więźniem we własnym domu. Z utęsknieniem wyczekuję wiosny, by wyjść przed dom, odetchnąć świeżym powietrzem, podziwiać przyrodę, obserwować latające ptaki, motyle, samoloty, które na błękitnym niebie są tak wyraźne dla oczu. Uwielbiam wsłuchiwać się w śpiew ptaków, czuć na skórze to przyjemne ciepło, a późnym wieczorem wpatrywać się w gwiazdy i rozmyślać nad życiem, tak po prostu...
Minione miesiące były dla mnie bardzo stresujące. Podczas ćwiczeń oddechowych respirator nie podał mi powietrza. Na drugi dzień otrzymałam nowy sprzęt, ale i ten okazał się wadliwy. Tak samo następny... Dopiero za czwartym razem respirator prawidłowo podawał tlen. Ale w tym czasie kilka dni byłam niedotleniona...
Właśnie w tym okresie miałam szczepienie przeciw grypie. Niestety miałam bardzo dużo problemów z dojściem do siebie – gorączka, wysokie ciśnienie... Potem przyjęłam kolejne planowane szczepionki i to samo...
Chociaż zawsze staram się z optymizmem patrzeć w przyszłość, rzeczywistość często mnie przytłacza. Moje życie zależne jest od sprzętów, bez których nie mogę oddychać. Zbiórka trwa już tak długo i wciąż zastanawiam się, czy dożyję do jej zakończenia. Czy doczekam operacji?
Wciąż bardzo proszę o wsparcie...
Iwonka
Iwonka nie chce umierać... ❗️Bez pomocy nie doczeka operacji❗️
Moja zbiórka trwa już ponad rok, a ja nawet nie jestem w połowie celu… Bardzo mnie to martwi, bo czas działa na moją niekorzyść...
Muszę zebrać łącznie 4,5 mln złotych - na tyle została wyceniona moja operacja. Nie wiem już, czy to możliwe, nie wiem, co mam robić…
Mój czas się kończy… Często nachodzą mnie myśli, czy uda się uzbierać potrzebną kwotę, zanim stanie się najgorsze…
Nie chcę umierać, mam jeszcze tyle marzeń. Największe z nich – jeszcze choć raz móc wziąć samodzielnie oddech…
Dziękuję za wszystko, co dla mnie robicie. Proszę, udostępnijcie moją zbiórkę. Może ktoś jeszcze zechce mi pomóc… Staram się nie tracić nadziei, choć naprawdę jest mi trudno...
Trwa walka o szansę na życie dla Iwonki❗️Każdy dzień bez operacji to ogromne ryzyko...
To już ponad 10 miesięcy, gdy walczę o swoją szansę na życie. Także dzięki Twojej pomocy udało się zebrać gigantyczną kwotę ponad 580 000 zł! Niestety, do końca ciągle daleko...
Operacja w USA to moja jedyna nadzieja, żeby pożyć jeszcze kilka lat. O niczym tak nie marzę, jak o tym, by po prostu tu być i żyć tym moim nieidealnym, często bolesnym, ale jedynym, jakim mam życiem...
Tak wiele osób dołączyło do mojej walki... Gdy o tym myślę, łzy wzruszenia płyną po moich policzkach. Polscy artyści nagrali płytę "Z serca dla serca", z której dochód także przeznaczony jest na moją operację.
Płytę można kupić tu: KLIK
Robię wszystko, co się da, ale końca wciąż nie widać. Już nie wiem, co robić, gdzie szukać pomocy, by zebrać tak wielkie pieniądze. A mój czas ucieka...
Kręgosłup, tak dramatycznie powykrzywiany, ściska moje narządy wewnętrzne, dusi mnie... Bez wsparcia sprzętu nie mogę już oddychać.
Jeśli jeszcze raz mogę Cię prosić, udostępnij moją zbiórkę, a jeśli możesz – wpłać choć symboliczną złotówkę. Ja ciągle żyję nadzieją, że mój cud się spełni, a ja polecę do kliniki w USA na operację kręgosłupa, po życie...
Opis zbiórki
Ta zbiórka to moja ostatnia nadzieja, to moje wołanie o pomoc, błaganie o szansę na życie… Mój kręgosłup mnie zabija. Nie jestem stanie już sama oddychać. 24 godziny na dobę muszę być przypięta do respiratora. Ile jeszcze wytrzyma moje ciało? Bez operacji kręgosłupa nie mam zbyt wiele czasu… Moje życie ma swoją cenę. To cena operacji w klinice w USA. Operacji, która uratowała już Maję i która może uratować mnie! Jeśli tylko zbiorę niewyobrażalnie wielką sumę… W odruchu rozpaczy błagam o pomoc. Jesteś moją jedyną nadzieją!
Choruję na kifoskoliozę piersiowo-lędźwiową dużego stopnia. Od roku mój stan dramatycznie się pogarsza, choroba postępuje szybko, jak nigdy dotąd! Poruszanie się i wykonywanie codziennych czynności sprawia mi ogromny kłopot. Nie mówiąc o oddychaniu… Dziś wymagam całodobowej tlenoterapii. Bez specjalistycznego sprzętu saturacje drastycznie spadają… Moim jedynym ratunkiem jest natychmiastowa operacja w USA, która kosztuje fortunę...
Nigdy w swoim życiu nie prosiłam o pomoc, ale sytuacja, w jakiej się teraz znajduję, nie pozostawia mi wyboru. Wiem, że bez pomocy ludzi o wielkich sercach, bez Twojej pomocy, wkrótce może mnie tu nie być…
Moja historia:
Gdy przyszłam na świat, byłam okazem zdrowia. Dopiero w podstawówce stwierdzono skoliozę... Mimo moich sumiennych ćwiczeń choroba postępowała i tak w wieku 12 lat konieczna była operacja, która polegała na wstawieniu implantów po obu stronach kręgosłupa. Po operacji przez rok cieszyłam się szczęśliwym życiem, lecz pewnej nocy obudził mnie mocny ból w kręgosłupie. Nie było wyjścia - kolejna operacja usunięcia implantów, a potem jeszcze jedna, która polegała na założeniu specjalnego wyciągu.
Spędziłam ponad 3 tygodnie w szpitalu. Wyciąg sprawił, że urosłam o 10 cm. Kolejny implant, gorset gipsowy, a potem okazało się, że na lewej łopatce zrobiła się odleżyna. Leczyłam ją rok…
Gorset zdjęli mi, gdy miałam 15 lat. Miałam przejść operację, ale do niej nie doszło. Rosłam, wskutek czego groziło mi przebicie implantu w odcinku szyjnym. Pozostało mi być ostrożną do czasu operacji, która odbyła się w 2006 roku. Pół roku po operacji mój stan zaczął się pogarszać. Konieczny był koncentrator tlenu, pod którym spędzałam od 8 do 12 godzin codziennie. Tak było do początku lutego 2009 r.
W pewnym momencie bardzo źle się poczułam. Byłam słaba, paznokcie i usta stały się sine. Trafiłam do szpitala. Nastąpiło zatrzymanie krążenia… Odratowali mnie i stwierdzili obustronne zapalenie płuc. Przez tydzień byłam w śpiączce farmakologicznej. Nikt nie dawał mi szans przeżycia.
Nie wiem jak, ale przetrwałam. Kolejne badania wykazały bezdech senny, musiałam zostać zaintubowana. Do domu wróciłam ze specjalistycznym sprzętem, który oddychał za mnie w nocy.
Widząc, jak moja kifoskolioza postępuje, wciąż szukałam specjalisty. Jeden z lekarzy stwierdził, że nie podejmie się operacji, bo po niej wyląduje na wózku. Mijały lata, następował coraz większy ucisk na płuca, miałam coraz gorszą saturację. W 2019 r. pojechałam na ustaloną wizytę do ortopedy, zlecił mi badania i zadeklarował, że podejmie się leczenia.
Po wykonaniu badania okazało się, że mimo moich 32 lat choruję na zaawansowaną osteoporozę! Po miesiącu ponownie z moimi wynikami jechałam na konsultację z ortopedą. Miałam oczekiwać na termin przyjęcia do szpitala. Mijały miesiące, a ja nie dostałam żadnej odpowiedzi. Mój stan się pogarszał…
Moje życie to same ograniczenia. Nie mogę wyjść na spacer, spotkać się z przyjaciółmi, pojeździć na rowerze. Często sama nie daję rady nawet dojść do łazienki… Przez osteoporozę każdy dzień niesie ryzyko. Nie mogę dłużej czekać. Mój kręgosłup może tego nie wytrzymać!
Jedyną dla mnie szansą bardzo kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie będę miała zapewniony najlepszy sprzęt oraz wybitnych fachowców. Moja operacja została wyceniona na ponad 5 milionów złotych... Kwota kosmiczna, a do tego konieczna do zebrania w krótkim czasie. Skąd przeciętny człowiek ma wziąć takie pieniądze? Przecież to niemożliwe… Dlatego ta zbiórka, dlatego moje wołanie o ratunek...
Proszę, błagam o wsparcie. Mimo kolosalnej kwoty do zebrania muszę mieć nadzieję, że mimo wszystko się uda. Innej szansy nie dostanę...
Iwona
➡️ Fanpage Iwonki
➡️ Licytacje dla Iwonki
➡️ Instagram: Heart for Ivona
➡️ Kup płytę, pomóż Iwonie: Charytatywni Allegro
ann-zdrowie.pl – 5 milionów za oddech