
Zabija ją własne ciało! Ocal Iwonę, nie ma czasu❗️
Cel zbiórki: Operacja kręgosłupa w NewYork-Presbyterian Hospital, leczenie i rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
6 Stałych Pomagaczy
Dołącz
Justyna Tokarskawspiera już 9 miesięcy- Michałwspiera już 7 miesięcy
- Justynawspiera już 3 miesiące
Cel zbiórki: Operacja kręgosłupa w NewYork-Presbyterian Hospital, leczenie i rehabilitacja
Aktualizacje
Proszę, nie zapominajcie o mnie... Każdego dnia walczę o oddech❗️Błagam o Waszą pomoc❗️
Kochani, nareszcie mam siłę, by opowiedzieć Wam o tym, co działo się u mnie przez ostatni czas. A było tego sporo...
A więc tak, początkiem lipca moja siostra Gosia trafiła do szpitala na ponad 3 tygodnie. Nie dość, że bałam się o nią, to jeszcze bałam się tego, jak sobie poradzę sama z mamą w domu. Na szczęście mamy osobistą asystencję toteż udało się jakoś przetrwać ten czas.
Kolejna nieprzyjemna sytuacja dotyczyła mojej kochanej mamy – lekarze znaleźli w jej górnej części płuc zmiany, które mogą wskazywać na zmiany nowotworowe. Kiedy usłyszałam te słowa, to byłam przerażona. Zaczęłam płakać i pomyślałam sobie, że jest to niemożliwe.

Powiem Wam, że czekanie na wyniki było najgorsze. Przez ten cały czas żyłam w dużym lęku i strachu. Posypałam się trochę psychicznie. Miałam czarne myśli, a z drugiej strony nadzieję, że nie będzie to nic groźnego.
Ostatecznie lekarze zalecają dalszą obserwację i ewentualne powtórzenie PET w przypadku dalszego wzrostu tej zmiany. Ale bardzo mi ulżyło, że na chwilę obecną jest dobrze i musi być dobrze dalej. Nie ma innej opcji.
I trzecia sytuacja. W zeszłym tygodniu znowu mi się popsuł koncentrator. Wykonałam szybki telefon do firmy i na 2 dzień dotarł do mnie koncentrator po serwisie. Jak na razie działa, ale jak się pewnie domyślacie, ta sytuacja również dołożyła mi stresu.
Z całego serca dziękuję za Waszą obecność, za każdą wpłatę na konto mojej zbiórki. Małymi krokami zbliżam się krok po kroku do celu. Dzięki Wam, mimo momentów zwątpienia dalej walczę. Nie zamierzam się poddać... Ale bez Was nie dam rady!
Iwona
Wciąż tu jestem i wciąż walczę❗️Proszę, pomóż mi❗️
Kochani,
chciałam Wam trochę poopowiadać, co u mnie słychać.
Wiecie o tym, że na co dzień potrzebuję osobę do pomocy, m.in., by przenieść mój respirator, ponieważ, nie mogę brać do rąk ciężkich rzeczy. I właśnie pewnego dnia, akurat moja siostra Gosia pomagała mi przejść do łazienki.
Zawsze na wannie jest stawiany respirator, to dobre miejsce, bo mogę bez problemu dosięgnąć do umywalki, toalety. Kiedy umyłam sobie ręce zawołałam Gosię, żeby wzięła respirator do ręki, abym mogła przejść do pokoju. Niestety, tym razem (po raz pierwszy), gdy wychodziłyśmy z łazienki respirator wypadł Gosi z ręki i spadł prosto na płytki. Byłam przerażona, mocno zestresowana i myślałam, że mi serce wyskoczy. Takie sytuacje są dla mnie bardzo groźne...

Szczęście w nieszczęściu, mimo upadku respirator nie wyłączył się – działał. Jakoś doszłyśmy do pokoju, usiadłam na fotelu, przez stres trzęsłam się. Musiała minąć dłuższa chwila zanim trochę uspokoiłam się. Respirator pracował, ale miałam obawę, że z upływem czasu coś zacznie szwankować albo wyłączy się podczas snu. Na szczęście do tej pory dobrze działa, co mnie niezmiernie cieszy.
Pozostaje mi tylko trzymać się nadziei, że nigdy więcej to nie powtórzy się.
Moje samopoczucie bywa w kratkę. Do tego problemy rodzinne, stres nie jest dobrym sprzymierzeńcem. Czasami brakuje mi sił do dalszej walki. Dopada mnie strach, że zabraknie mi czasu, aby wykorzystać szansę na lepsze jutro.
Teraz mam dużą obawę, ponieważ moja siostra jest przeziębiona. Mam nadzieję, że mnie oraz moją mamę ominie infekcja. Ponieważ każda infekcja zawsze wiąże się z ryzykiem, że mogę tego nie przeżyć. A ja tak bardzo pragnę żyć...
Kochani, z całego serca dziękuję za Waszą obecność, wszelką pomoc. Bo to właśnie dzięki Wam jeszcze nie straciłam nadziei i dalej walczę...
Iwona
W tym tempie nie zdążymy... BŁAGAM o ratunek, o jakąkolwiek pomoc❗️
Wciąż brakuje nam sporej części potrzebnej kwoty, a czas ucieka nieubłaganie. Każdy dzień to mieszanka nadziei i strachu – z jednej strony ogromne wsparcie tylu cudownych osób, z drugiej świadomość, że jeszcze nie dotarliśmy do celu...
Tak bardzo się boję. Boję się tego, co mnie czeka. Czy zdążymy uzbierać tę niebotyczną kwotę... Staram się nie tracić wiary. Wciąż wierzę, że znajdą się ludzie, którzy pomogą mi wygrać walkę.
Nie wiem jednak, ile czasu mi zostało. Każdego dnia strach zagląda w moje oczy. To wszystko jest dla mnie takie trudne... Czy jest dla mnie jeszcze nadzieja na ratunek? Czy ktoś jeszcze słyszy moje wołanie o pomoc?

W dodatku w ostatnim czasie działo się dużo złych rzeczy. Na początku stycznia mama zaczęła odczuwać pogorszenie samopoczucia – miała niskie tętno (59-55), nadmierną potliwość. 18 stycznia jej stan gwałtownie się pogorszył – była osłabiona, miała silne zawroty głowy i uczucie niepokoju.
Wezwaliśmy pogotowie, które zabrało ją na oddział kardiologii. Lekarze wykryli migotanie przedsionków oraz zmiany tarczycowe. Wprowadzono nowe leki, a my mieliśmy nadzieję, że będzie już dobrze.
Niestety, radość nie trwała zbyt długo. Mama czuła się coraz gorzej – miała zadyszki, silne osłabienie, a jej tętno ciągle spadało. Natychmiast trafiła do szpitala, gdzie lekarze podjęli decyzję o wszczepieniu stymulatora serca. Zabieg odbył się 30 stycznia i przebiegł pomyślnie.

Te dni były dla mnie okropnie trudne. Bardzo bałam się o moją ukochaną mamę. Z drugiej strony uświadamiałam sobie, jak bardzo jej potrzebuję w moim życiu, jak wiele jej zawdzięczam.
W tym czasie jeszcze bardziej przekonałam się o tym, że mam cudowne i ogromne grono ludzi, którzy dobrze mi życzą. Którzy są obecni, pomagają, wspierają dobrym słowem. Po prostu dodają mi sił do dalszej walki.
Na koniec chcę powiedzieć, że jestem wdzięczna za ten czas. Jestem wdzięczna za to, że to przetrwałam i za osoby, które były blisko i mnie wspierały.
Chcę jeszcze raz zaapelować o Waszą pomoc, o wpłaty i udostępnienia. Kochani, proszę o każdą formę wsparcia! Dni mijają, a moja szansa na ratunek dramatycznie się oddala...
Iwona Glazer
Opis zbiórki
Ta zbiórka to moja ostatnia nadzieja, to moje wołanie o pomoc, błaganie o szansę na życie… Mój kręgosłup mnie zabija. Nie jestem stanie już sama oddychać. 24 godziny na dobę muszę być przypięta do respiratora. Ile jeszcze wytrzyma moje ciało? Bez operacji kręgosłupa nie mam zbyt wiele czasu… Moje życie ma swoją cenę. To cena operacji w klinice w USA. Operacji, która uratowała już Maję i która może uratować mnie! Jeśli tylko zbiorę niewyobrażalnie wielką sumę… W odruchu rozpaczy błagam o pomoc. Jesteś moją jedyną nadzieją!
Choruję na kifoskoliozę piersiowo-lędźwiową dużego stopnia. Od roku mój stan dramatycznie się pogarsza, choroba postępuje szybko, jak nigdy dotąd! Poruszanie się i wykonywanie codziennych czynności sprawia mi ogromny kłopot. Nie mówiąc o oddychaniu… Dziś wymagam całodobowej tlenoterapii. Bez specjalistycznego sprzętu saturacje drastycznie spadają… Moim jedynym ratunkiem jest natychmiastowa operacja w USA, która kosztuje fortunę...
Nigdy w swoim życiu nie prosiłam o pomoc, ale sytuacja, w jakiej się teraz znajduję, nie pozostawia mi wyboru. Wiem, że bez pomocy ludzi o wielkich sercach, bez Twojej pomocy, wkrótce może mnie tu nie być…

Moja historia:
Gdy przyszłam na świat, byłam okazem zdrowia. Dopiero w podstawówce stwierdzono skoliozę... Mimo moich sumiennych ćwiczeń choroba postępowała i tak w wieku 12 lat konieczna była operacja, która polegała na wstawieniu implantów po obu stronach kręgosłupa. Po operacji przez rok cieszyłam się szczęśliwym życiem, lecz pewnej nocy obudził mnie mocny ból w kręgosłupie. Nie było wyjścia - kolejna operacja usunięcia implantów, a potem jeszcze jedna, która polegała na założeniu specjalnego wyciągu.
Spędziłam ponad 3 tygodnie w szpitalu. Wyciąg sprawił, że urosłam o 10 cm. Kolejny implant, gorset gipsowy, a potem okazało się, że na lewej łopatce zrobiła się odleżyna. Leczyłam ją rok…
Gorset zdjęli mi, gdy miałam 15 lat. Miałam przejść operację, ale do niej nie doszło. Rosłam, wskutek czego groziło mi przebicie implantu w odcinku szyjnym. Pozostało mi być ostrożną do czasu operacji, która odbyła się w 2006 roku. Pół roku po operacji mój stan zaczął się pogarszać. Konieczny był koncentrator tlenu, pod którym spędzałam od 8 do 12 godzin codziennie. Tak było do początku lutego 2009 r.

W pewnym momencie bardzo źle się poczułam. Byłam słaba, paznokcie i usta stały się sine. Trafiłam do szpitala. Nastąpiło zatrzymanie krążenia… Odratowali mnie i stwierdzili obustronne zapalenie płuc. Przez tydzień byłam w śpiączce farmakologicznej. Nikt nie dawał mi szans przeżycia.
Nie wiem jak, ale przetrwałam. Kolejne badania wykazały bezdech senny, musiałam zostać zaintubowana. Do domu wróciłam ze specjalistycznym sprzętem, który oddychał za mnie w nocy.
Widząc, jak moja kifoskolioza postępuje, wciąż szukałam specjalisty. Jeden z lekarzy stwierdził, że nie podejmie się operacji, bo po niej wyląduje na wózku. Mijały lata, następował coraz większy ucisk na płuca, miałam coraz gorszą saturację. W 2019 r. pojechałam na ustaloną wizytę do ortopedy, zlecił mi badania i zadeklarował, że podejmie się leczenia.
Po wykonaniu badania okazało się, że mimo moich 32 lat choruję na zaawansowaną osteoporozę! Po miesiącu ponownie z moimi wynikami jechałam na konsultację z ortopedą. Miałam oczekiwać na termin przyjęcia do szpitala. Mijały miesiące, a ja nie dostałam żadnej odpowiedzi. Mój stan się pogarszał…
Moje życie to same ograniczenia. Nie mogę wyjść na spacer, spotkać się z przyjaciółmi, pojeździć na rowerze. Często sama nie daję rady nawet dojść do łazienki… Przez osteoporozę każdy dzień niesie ryzyko. Nie mogę dłużej czekać. Mój kręgosłup może tego nie wytrzymać!
Jedyną dla mnie szansą bardzo kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie będę miała zapewniony najlepszy sprzęt oraz wybitnych fachowców. Moja operacja została wyceniona na ponad 5 milionów złotych... Kwota kosmiczna, a do tego konieczna do zebrania w krótkim czasie. Skąd przeciętny człowiek ma wziąć takie pieniądze? Przecież to niemożliwe… Dlatego ta zbiórka, dlatego moje wołanie o ratunek...
Proszę, błagam o wsparcie. Mimo kolosalnej kwoty do zebrania muszę mieć nadzieję, że mimo wszystko się uda. Innej szansy nie dostanę...
Iwona

➡️ Fanpage Iwonki
➡️ Licytacje dla Iwonki
➡️ Instagram: Heart for Ivona
➡️ Kup płytę, pomóż Iwonie: Charytatywni Allegro
onet.pl: Iwonę zabija jej własny kręgosłup. "Podobno życie to dar bezcenny, moje ma określoną cenę"
- Wpłata anonimowa5 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa200 zł
- Kamil50 zł
Kochana jesteś! Wspieramy

