Wypadek odebrał mi to, co najcenniejsze. Pomóż w walce o sprawną przyszłość!

2-miesięczny turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 26 Stycznia 2024
Opis zbiórki
Codzienność toczyła się we własnym ustalonym tempie, a ja wciąż zdawałam się gonić. Za lepszym życiem, za tym, by zapewnić sobie i najbliższym to, co niezbędne do budowania własnego świata. Niestety, jednego nie byłam w stanie przewidzieć, że moja praca opierająca się na sprawności fizycznej, stanie się niemożliwa.
To, co się wydarzyło było zupełnie niezależne ode mnie - autobus, którym podróżowałam do pracy sezonowej, uległ wypadkowi. W ciągu kilku sekund stracił przyczepność, przewrócił się na bok, a świat, który znałam okrył się ciemnością. Kiedy się obudziłam i zaczęłam odzyskiwać świadomość, miałam wrażenie, że znajduję się w środku koszmaru. Ból był nie do zniesienia, a do mnie stopniowo zaczęła docierać skala problemów i komplikacji.
Początkowo jeszcze miałam nadzieję na to, że mój organizm przyzwyczajony do intensywnego wysiłku, szybko poradzi sobie z przeciwnościami. Niestety, okazało się to tylko złudzenia. W wyniku wypadku doznałam bardzo poważnych obrażeń, przeszłam 9 operacji a mimo to złamania i uszkodzony kręgosłup dają o sobie znać. Od momentu wypadku ból stał się nieodłącznym towarzyszem mojego życia, a ograniczenia i bariery zdają się mnożyć w przerażającym tempie. To potworne, bo dotychczas nie miałam takich problemów, moje ciało dawało możliwości. Teraz zdaje się być moim przeciwnikiem, a mimo ogromnego wysiłku nie jestem w stanie zawalczyć o to, czego potrzebuję najbardziej.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy mogę zrezygnować z tej walki, poddać się, ale dolegliwości przybierają na sile, a ja czasem przypominam sobie ten czas, kiedy wszystko było w moim zasięgu. To spowodowało, że postanowiłam zawalczyć. Niestety, sytuacja, w której się znajduję jest bardzo trudna. Choć słowo “trudna” nie oddaje w pełni tego, z czym przyszło mi się mierzyć.
Od czasu wyjścia ze szpitala moim największym wsparciem jest brat. Niestety, jego możliwości nie są nieskończone. Mieszkamy w niewykończonym domu, a pomimo ogromnego zaangażowania Pawła zmagamy się z wilgocią, brakiem podstawowych sprzętów. Czasem brakuje na opał. A rehabilitacja, leki, opieka medyczna? O tym czasem boimy się mówić, bo zdajemy sobie sprawę, w jak trudnym położeniu się znaleźliśmy. Wybieramy najważniejsze potrzeby, a leczenie spada na dalszy plan… Najgorsze jest to, że im dłużej to trwa, tym mniejsze mam szanse na odzyskanie sprawności. Moje marzenie o pokonaniu skutków tragicznego wypadku wkrótce stanie się nieosiągalne... Pomocy! Moją nadzieją na ten moment jest turnus rehabilitacyjny, podczas którego pod okiem specjalistów, będę miała możliwość dążenia małymi krokami do realizacji największego marzenia - marzenia o odzyskaniu sprawności, pozbyciu się bólu, przywrócenia samodzielności, choćby częściowej. Specjalistyczny turnus to koszt dla mnie niewyobrażalny. A jednak muszę spróbować zdobyć tę kwotę, by podjąć próbę stanięcia na własnych nogach, pomimo przeciwności.
W lepsze dni udaje mi się poruszać o kulach. Ale to niestety nie jest rozwiązanie, bo pranie ręczne, palenie w piecu czy gotowanie przy uszkodzonej kuchence wymagają siły i sprawności, czyli tego, czego na chwilę obecną brakuje mi najbardziej.
Chciałabym być dla mojej rodziny wsparciem w trudnych chwilach. Pomóc, kiedy to niezbędne. Nie chcę i nie mogę być dla nich ciężarem… Brutalna świadomość, że sama nie zapewnię sobie pomocy, sprawia, że bardzo boję się przyszłości. Wciąż jednak mam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. Na to, że wyciągniesz do mnie pomocną dłoń, której teraz tak bardzo potrzebuję.