Pożar domu, a potem rak... Samotna matka dwójki dzieci w śmiertelnym niebezpieczeństwie!

Leczenie, pomoc społeczna
Zakończenie: 5 Marca 2023
Opis zbiórki
Zawsze najważniejsze były dla mnie moje dzieci. Życie nas nie rozpieszczało... Kilka miesięcy temu w pożarze spłonął i uległ zniszczeniu nasz komin Gdy myślałam, że najgorsze za nami, wykryto u mnie nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych... Muszę walczyć o życie dla siebie i moich dzieci.
Mam na imię Jadwiga, ale na co dzień posługuję się drugim imieniem - wszyscy mówią na mnie Basia. Niestety, los nigdy nie był dla nas łaskawy. Moje dzieci również mają problemy ze zdrowiem. Pomagam im, jak mogę. Są całym moim życiem... Moim największym szczęściem i najlepszym, co mnie spotkało. Oddałabym własne życie, żeby je ratować. Ciężko być samodzielnym rodzicem, a ja niestety znacznie podupadłam na zdrowiu...
Najpierw zaczęłam zmagać się z zespołem cieśni nadgarstka i chorobą stawów... Czekało mnie leczenie i zabieg rąk, ale odkładałam to ze względu na naszą trudną sytuację finansową. Nie sądziłam, że lada dzień jeszcze się pogorszy. Miałam proste marzenia - praca i zaspokojenie podstawowych potrzeb, tak, by starczyło na jedzenie, opał i leczenie dzieci... Niestety stało się inaczej.
Rok 2021 jest do tej pory najgorszym w moim życiu... Kilka miesięcy temu w naszym domu zapalił się komin. Pożar... Całkowitemu zniszczeniu uległ komin, a wskutek gaszenia uległ zniszczeniu pokój Myślałam, że to już najgorsze, co mogło spotkać moją rodzinę... Nasz świat zawalił się jednak po raz drugi, gdy okazało się, że zachorowałam.
Nowotwór złośliwy piersi z przerzutami - usłyszałam kilka tygodni temu... Na początku nie wierzyłam, że los jest taki bezlitosny i że zesłał na naszą rodzinę kolejny dramat... Zaczęła się rozpaczliwa walka o życie. Natychmiast rozpoczęłam chemioterapię. Przebyłam jednak tylko 8 sesji z proponowanych 16. Moja wątroba już nie wytrzymywała. Powikłania wymusiły ostatecznie przerwanie leczenia.
Dzisiaj stan mojego zdrowia jest bardzo zły... Przeszłam już zabieg mastektomii, wycięcia węzłów chłonnych, usunięcia jajników, jajowodów oraz polipów. Z powodu komplikacji po zabiegu usunięcia piersi okazało się, że będzie wymagana jeszcze jedna operacja. Dodatkowo przechodzę jeszcze hormonoterapię. Muszę brać leki, utrzymywać ścisłą dietę, po chemii wystąpiła neuropatia. Sen z powiek spędzają mi koszty dojazdów do szpitala, trzeba było też wyremontować spalony dom, warunki dla osoby po chemii muszą być sterylne...
Niestety, w 2021 roku pojawiły się przerzuty do kości w kilku miejscach. Największa zmiana ma 4 centymetry i znajduje się na mostku. Rak zjada mi żebra, miednicę...
Przyjmuję leki oraz zastrzyki, jednym z nich jest nierefundowany zastrzyk, za który muszę zapłacić 900 złotych co miesiąc. Do tego dochodzi koszt leczenia powikłań, dieta, niezbędne suplementy. Utrzymuje się tylko z renty. Moje leczenie będzie trwało do końca życia - zostało mi tylko leczenie paliatywne, to IV, najbardziej zaawansowane i najgorsze stadium raka.
Te wszystkie nieszczęścia i przeciwności losu oraz choroba, która z każdym dniem coraz bardziej niszczy mój organizm, sprawiły, że bez wsparcia nie jestem w stanie sobie poradzić. Nie wiem, co powiedzieć moim kochanym dzieciom! Koszty leczenia przerastają moje możliwości finansowe. To, że nie mogę spełnić podstawowych potrzeb mojej rodziny, wywołuje we mnie rozpacz nie do opisania!
Marzę o tym, aby wyzdrowieć, aby pracować, abyśmy mogli gdzie mieszkać i co jeść. Marzę o tym, aby być z moimi dziećmi, aby żyć... Rzeczy tak zwykłe, dla mnie tak trudne do osiągnięcia. Z całego serca proszę o pomoc!