By pierwsze urodzinki nie były tymi ostatnimi... Ratujemy życie Jagódki!

By pierwsze urodzinki nie były tymi ostatnimi... Ratujemy życie Jagódki!
Leczenie onkologiczne w Nationwide Children’s Hospital w Ohio w USA
Zakończenie: 3 Listopada 2021
Opis zbiórki
Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś rodzicem, który właśnie usłyszał diagnozę: „Wasze dziecko choruje na nowotwór”. W tej jednej chwili wszystko, co wydawało się ważne, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Czas staje w miejscu, świat się wali, serce pęka. Chcesz uciekać, schować się, zniknąć, ale musisz pozostać tutaj do końca, dla swojego dziecka. Ty rodzic, który rozpadł się na milion kawałków, musisz być silny, bo Twój skarb potrzebuje Ciebie i musisz zrobić WSZYSTKO, by go uratować. Musisz być żołnierzem, który walczy na śmierć i życie, a czujesz się jak samotne, opuszczone małe dziecko, które samo potrzebuje wsparcia i pomocy.
Cios prosto w serce. Ta tragedia spotkała moją rodzinę i naszą młodszą córeczkę Jagódkę. Do 10 miesiąca była ona okazem zdrowia, każdego dnia z dumą i radością obserwowałem jej rozwój. Oprócz zdiagnozowanego napięcia mięśniowego nic jej nie dolegało, a prowadzona rehabilitacja przynosiła oczekiwane efekty. Nagle, z dnia na dzień, zaczęliśmy wraz z żoną zauważać niepokojące sygnały. Czuliśmy, że jest źle. Serce rodzica to wie!
Jagódka przestała siadać, przekręcać się, poruszać nóżkami oraz utrzymywać główkę w pionie, nastąpił regres mowy. Moja radosna dotychczas córeczka stała się płaczliwa i miała problemy ze snem. Natychmiast razem z Anią udaliśmy się na konsultację neurologiczną i dostaliśmy skierowanie do szpitala w trybie pilnym.
W Centrum Zdrowia Dziecka podczas rezonansu magnetycznego znaleziono 11,5 cm guza na kręgosłupie. To był cios prosto w serce. Guz rdzenia kręgowego C3 – Th9 – High grade glioma (WHO G III), nowotwór złośliwy rdzenia kręgowego, nerwów czaszkowych i innych części centralnego systemu nerwowego. Co dalej… Co może być gorszego od tak potwornej choroby? Brak odpowiedzi na pytanie – jak można pomóc własnemu dziecku. BÓL BEZSILNOŚCI. Początkowy plan leczenia Jagódki zaproponowany przez polskich lekarzy to 22 cykle chemii rozpisane na 2 lata. 22 bolesne wlewy dożylne, które być może nie przyniosą żadnego ratunku. Ale moja córeczka nie może czekać! Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Jesteśmy przecież na polu bitwy, której stawką jest życie naszego dziecka.
Jagódka jest po 3 wlewach chemii, już widać, że po każdym z nich słabnie i cierpi. Mimo zastosowanej chemioterapii guz, zamiast się zmniejszyć, urósł, pojawiło się wodogłowie, trzeba było przeprowadzić operację wstawienia zastawki w głowie oraz drenu w otrzewnej brzucha. Doszło podejrzenie wodonercza. Polscy lekarze przekazali nam porażające wiadomości. Nie mogąc się z tym pogodzić, ze ściśniętym sercem, zacząłem wraz z żoną szukać ratunku za granicą. Na ten moment jako jedyni na nasz apel odpowiedzieli lekarze z Nationwide Children’s Hospital w Ohio (USA). Przedstawiony plan leczenia: resekcja guza i ewentualna chemioterapia celowana daje nadzieję na cud, natomiast kosztorys to majątek, którego nie mamy, a którego skala nas poraża – 520 tys. dolarów, czyli około 2 mln złotych.
Siła miłości i pomocy! Moja ukochana córeczka w kwietniu skończyła pierwszy roczek swojego życia, to powinien być wspaniały czas dla całej rodziny. Dla nas jest to jednak czas bólu, lęku i rozpaczy – żona jest cały czas przy niej na oddziale onkologii, a ja szukam dla niej ratunku na całym świecie. Tylko bezgraniczna miłość do niej daje nam wiarę w to, że pierwsze urodziny Jagódki nie były jej ostatnimi... Jedyną nadzieją jesteście Wy – ludzie, którzy chcą pomagać. Nie zostawiajcie nas samych, nie udźwigniemy tego ciężaru!
Łukasz, tata Jagódki