Julka – dziewczynka, która marzy o zdrowych nóżkach

Turnus rehabilitacyjny, który pomoże Julce zacząć samodzielnie chodzić
Zakończenie: 22 Kwietnia 2017
Opis zbiórki
Kiedy Julka przyszła na świat, nie ważyła nawet jednej trzeciej tego, ile waży przeciętny noworodek. Była malutka i tak słaba, że nie wiadomo było, czy w ogóle przeżyje. Przez pierwsze tygodnie jej kruche życie zależało od kilku ogromnych maszyn, a my nasze 860 gram szczęścia mogliśmy oglądać tylko przez szybę inkubatora. Nie mogliśmy jej wziąć na ręce – jej skóra była tak delikatna, że niemal przezroczysta. Przyszła na świat o trzy miesiące za wcześnie. Jej małe ciałko było na tyle słabe, że w każdej chwili mogliśmy ją stracić…
U Julki stwierdzono dokomorowy i śródmózgowy (nieurazowy) krwotok 3 stopnia, czego efektem jest Dziecięce Porażenie Mózgowe – choroba, która odbiera naszej córeczce dzieciństwo i skazuje ją na kalectwo. Dziś nasza córeczka ma 6 latek. Wie już, czym są ortezy, gipsowanie nóżek i jak nazywają się wszystkie ćwiczenia, które musi wykonywać podczas rehabilitacji. Wie, jak wyglądają gabinety neurologa, neurochirurga, ortopedy, okulisty, logopedy i psychologa dziecięcego. Nie wie za to, jak to jest stać stabilnie na własnych nogach.
Kiedy widzimy, jak Julka każdego dnia próbuje postawić swoje pierwsze małe kroczki, mamy wrażenie, że nie znamy silniejszej osoby niż ona. W tym małym człowieku mieści więcej determinacji niż w niejednym dorosłym. Chce chodzić jak swoja młodsza siostra i, choć często upada, nie poddaje się. Widzimy, że dzięki rehabilitacji robi postępy, dlatego nie możemy pozwolić na to, by jej zaprzestać.
Niecałe dwa lata temu Julka dwukrotnie przeszła zabieg fibrotomii metodą Ulzibata. Lekarze miejscowo nacinali jej skórę i mięśnie, by wyeliminować przykurcze i związany z nimi ból. Na początku tego roku jej nóżki były ostrzykiwane toksyną botulinową. Julka cierpiała, ale wiedzieliśmy, że to cierpienie przyniesie kiedyś efekty, że będzie jeszcze cieszyć się ze swoich pierwszych kroków, a łzy płaczu przerodzą się w końcu w łzy radości. Oczami wyobraźni widzieliśmy to niesamowite szczęście. I zobaczyliśmy. Nasza Julka stanęła o własnych siłach. Choć na razie jej chód jest daleki od stabilnego, widzimy postępy. Jeśli w tym momencie zaniedbamy rehabilitację, stracimy wszystko, co osiągnęliśmy. Kiedy widzimy, jak Julka wręcza nam laurki z kolorowymi napisami: "Kocham Cię, Tatusiu", "Kocham Cię, Mamusiu", wiemy, że nigdy nie możemy jej zawieść, że musimy zrobić wszystko, by wygrać tę wielką batalię o jej zdrowie.
Cały proces leczenia Julki wymaga siły, czasu i bardzo dużego wkładu finansowego. Siłę i czas dla naszej córeczki znajdziemy zawsze, jednak powoli zaczyna nam brakować pieniędzy. Koszt turnusów rehabilitacyjnych, w których Julka musi systematycznie uczestniczyć powoli nas przerasta, dlatego za całego serca prosimy Was o pomoc. Bez niej będzie nam bardzo ciężko zawalczyć o sprawność naszej małej wojowniczki...