

Pomożesz mi przeżyć?
Cel zbiórki: operacja serca double switch w USA (II etap), ratująca życie Jasia
Cel zbiórki: operacja serca double switch w USA (II etap), ratująca życie Jasia
Rezultat zbiórki
Przez wiele dni trzymaliśmy mocno zaciśnięte kciuki, z niepokojem sprawdzaliśmy, co u Jasia, szturmowaliśmy niebo modlitwami, bo były chwile, w których było naprawdę źle… Ani przez chwilę nie traciliśmy nadziei, że historia tego chłopczyka będzie miała szczęśliwe zakończenie.
I tak się stało!
Dziś, gdy Jasiu jest już z rodzicami w Polsce, możemy Wam opowiedzieć o podróży po zdrowe serce.
Świtem 7 września 2018 roku Jasiu poleciał do Stanów, gdzie w Boston Children’s Hospital czekali już na niego mający go operować lekarze.

Pierwszego dnia pobytu w szpitalu Jasiu miał zrobione wszystkie badania – echo serca, KTG, RTG, pobranie krwi. Kolejnego dnia wykonano cewnikowanie serca oraz ablację.
Jesteśmy w ciągłym kontakcie zarówno z naszym amerykańskim kardiologiem, anastazjologiem, elektrofizjologiem i profesorem Pedro del J Nido. Rozmowy o tak ciężkiej operacji, o różnych komplikacjach, mogących wystąpić zarówno w czasie operacji, jak i długo po niej, są dla nas, rodziców, bardzo, bardzo ciężkie. Jesteśmy jednak pod ogromnym wrażeniem personelu medycznego, ich wiedzy, kwalifikacji, podejścia do pacjenta, a przede wszystkim widzimy, że wszystkie decyzje są podejmowane wspólnie, nic nie dzieje się przypadkiem, a lekarze różnych specjalności stanowią jeden team, jeden zespół - napisali rodzice.
13 września o godzinie o godzinie 7.30 rano Jasiek został przyjęty na blok operacyjny.


Operacja trwała 6 godzin, co 2 godziny rodzice byli informowani telefonicznie o jej przebiegu.

Szóstego dnia po operacji udało się wybudzić Jasia i go ekstubować!
Walczyliśmy cały dzień, bez skutku, nie pytajcie ile razu próbowano go wybudzić, ile było stresu i nerwów. Mały jeszcze jest całkowicie skołowany i od razu usnął, mam wrażenie że całkowicie nie wie co się dzieje, że tak naprawdę jeszcze mnie nie poznaje, ale najważniejsze, że odłączono respirator i każdego dnia liczba rurek i kabli się zmniejsza.
Małymi kroczkami do przodu... powolutku - napisała mama.
Przez chwilę z Jasiem było naprawdę ciężko...

...ale na szczęście strach minął!

Jasiu był pod opieką najlepszych lekarzy. Konieczne było sprawdzenie, czy z serduszkiem jest wszystko w porządku!


Czasami tak rozmyślając nie możemy uwierzyć, że być może powoli zbliża się koniec walki. Tęsknimy za codziennością, tęsknimy za nudnym życiem - to nasze marzenie - napisali rodzice.
5 października Jasiu wrócił z rodzicami do Polski, do swojego domu we Wrocławiu, do upragnionej codzienności.
Boston zawsze będzie nam się kojarzył z cudem, walką o życie i nadzieją, którą podarował nam dr Del Nido - a to wszystko dzięki Wam, ludziom dobrej woli. Nie wiemy jaka przyszłość przed nami,czas pokaże... oby teraz spotykały mnie już tylko dobre rzeczy.
DZIĘKUJEMY Wam z całego serca za to, że małe, Jasiowe serduszko może dalej bić.

- Wpłata anonimowa10 000 zł
- Wpłata anonimowa541 zł
18 000 zł- Wpłata anonimowa20 zł
Powodzenia.!
100 zł