Nieuleczalna choroba zabiera życie Janusza! Pomóż!

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 5 Stycznia 2024
Opis zbiórki
Mam na imię Janusz i mam 42 lata. Od 2019 roku choruje na stwardnienie zanikowe boczne – SLA/ALS. Lekarze mówią, że zostało mi kilka lat życia...
Chciałbym przybliżyć Wam nieco moją historię. Zaczęło się całkiem niewinnie, od delikatnych drżeń w okolicach przedramienia. Poszedłem więc do lekarza i wkrótce usłyszałem pierwszą diagnozę – miopatia. Niestety te przypuszczenia okazały się błędne.
Miesiąc później wylądowałem w szpitalu z kolejnymi objawami. Oprócz fascykulacji pojawiło się osłabienie mięśni palców w prawej dłoni. Po wielu badaniach i konsultacjach lekarze stwierdzili, że cierpię na rdzeniowy zanik mięśni. Po raz kolejny wdrożono leczenie, które nie zakończyło się sukcesem.
Mijał kolejny rok, choroba postępowała dalej, nadal doskwierał mi brak sił w prawej ręce. Nikt nie wiedział, co mi jest. Zacząłem więc szukać na własną rękę. Najpierw podejrzewałem boreliozę i konfekcję, czego rezultatem miało być uszkodzenie nerwów obwodowych. Wynik testu okazał się pozytywny – to stara przewlekła neuroborelioza.
Dzięki mojej upartości i kolejnym konsultacjom lekarskim udało się poznać kolejną diagnozę. Powodem niepokojących objawów było również SLA – stwardnienie zanikowe boczne. Zszokowany spytałem lekarza, co można zrobić w tej sytuacji. W odpowiedzi otrzymałem informację, że medycyna w tej kwestii jest bezradna, a średnia długość życia u osób z tym schorzeniem wynosi 2-3 lata – "Proszę iść do domu i cieszyć się życiem" – powiedział lekarz.
W tamtej chwili mój świat się zatrzymał. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego ja? Co zrobiłem nie tak? Czemu akurat mnie to spotkało? Na pewno znów się pomylili, przecież ja mam tylko kłopoty z prawą dłonią… I zaczęła się walka z czasem, chorobą i objawami.
Cały czas nie dopuszczam do siebie myśli, że nie wyzdrowieje. Antybiotyki, komórki macierzyste, wlewy wzmacniające, dieta, suplementy, przeszczep flory jelitowej, akupunktura, biorezonans, lampa rifa, bioenergoterapeuta, detox, rehabilitacja, zioła, liposomy – tak wygląda właśnie moja rzeczywistość i walka z chorobą. Szukam dalej, cały czas testuję nowe leki i terapię w nadziei, że w końcu uda mi się pokonać tę straszną chorobę, która odebrała mi godność i zdrowie.
Niestety leczenie, rehabilitacja i szukanie pomocy na własną rękę generują ogromne koszty. Wiem, że nie jestem sam. Mam wsparcie rodziny, znajomych i przyjaciół. Nie jesteśmy jednak w stanie dłużej sami pokrywać wszystkich kosztów, dlatego proszę Was o pomoc!
Wielu osób, które mnie wsparły dotychczas, nie miałem nawet okazji poznać. Jestem Wam ogromnie wdzięczny za to, co dla mnie robicie!
Janusz