Pilne!
Jerzy Hącia - zdjęcie główne

Ogromny GUZ na szyi próbuje mnie udusić! RATUNKU!

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, suplementacja

Organizator zbiórki:
Jerzy Hącia, 64 lata
Wieruszów
Rak płaskonabłonkowy - rozległy guz naciekający prawoboczną ścianę gardła z migdałkiem, naciekający nasadę języka
Rozpoczęcie: 6 listopada 2025
Zakończenie: 6 lutego 2026
4850 zł
WesprzyjWsparło 147 osób
Wpłać, wysyłając SMS
Numer telefonu
75365
Treść SMS
0862128
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-mobile

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0862128 Jerzy
Dostępne metody płatności:
BLIK - logo
Apple Pay - logo
Google Pay - logo
Mastercard - logo
Visa - logo
Regularne wsparcie daje Jerzemu poczucie bezpieczeństwa i pomoc w trudnej sytuacji, także po zakończeniu zbiórki.

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, suplementacja

Organizator zbiórki:
Jerzy Hącia, 64 lata
Wieruszów
Rak płaskonabłonkowy - rozległy guz naciekający prawoboczną ścianę gardła z migdałkiem, naciekający nasadę języka
Rozpoczęcie: 6 listopada 2025
Zakończenie: 6 lutego 2026

Opis zbiórki

Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie dzień, w którym będę musiał pisać te słowa i prosić o pomoc. Zawsze byłem człowiekiem samodzielnym, przedsiębiorczym, takim, który radzi sobie sam. Jednak do czasu...

Prowadzę mały sklep komputerowy to moja pasja i sposób na życie. Przez lata pomagałem innym, nie oczekując niczego w zamian. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że kiedyś to ja będę potrzebował pomocy, by po prostu przeżyć...

Wszystko zaczęło się niepozornie od czegoś, co wydawało się błahostką. Na szyi pojawił się niewielki obrzęk. Wtedy ważyłem ponad sto kilo, więc guz nie był widoczny. Zrzuciłem wagę, chciałem zadbać o zdrowie. I właśnie wtedy go zobaczyłem: wyraźny, twardy, niepokojący GUZ. Z początku myślałem, że to nic poważnego. Ale kiedy guz zaczął rosnąć, wiedziałem już, że muszę działać.

Zaczęła się długa droga lekarze, badania, biopsje i wyjazdy do Łodzi. I w końcu usłyszałem słowa, które wywróciły moje życie do góry nogami: rak płaskonabłonkowy. Guz zlokalizowany w okolicach krtani i migdała, w miejscu, w którym każde leczenie to balansowanie na granicy życia i śmierci.

W Łodzi powiedziano mi, że radioterapia jest zbyt ryzykowna. W moim przypadku mogłaby skończyć się uduszeniem, ponieważ guz leży tuż przy tchawicy i aorcie. Jedyną szansą pozostaje chemioterapia. Ale zanim do niej dojdzie, trzeba wykonać kosztowne badania, tomografię, PET, serię konsultacji, by sprawdzić, czy choroba nie dała przerzutów. Próbowałem wcześniej różnych terapii, szukałem ratunku, gdzie tylko się dało. Z nadzieją i w dobrej wierze zaufałem ludziom, którzy obiecywali pomoc alternatywnymi metodami. 

Teraz walczę już pod okiem lekarzy. Staram się utrzymać organizm w jak najlepszej kondycji, by móc przejść przez chemioterapię. Jem bardzo mało, każdy kęs sprawia ból, bo guz uciska gardło. Mimo to staram się nie tracić sił. Udało mi się przytyć kilogram, niby mała rzecz, a dla mnie ogromna wygrana.

Zostałem praktycznie sam z chorobą, z kredytami i z lękiem o każdy kolejny dzień. Prowadzę mały sklep, ale przez chorobę coraz trudniej mi pracować. Zaległości rosną, raty się kumulują. Każdy miesiąc to walka nie tylko o zdrowie, ale i o przetrwanie.

Wiem, że dziś bez pomocy innych nie dam rady. Potrzebuję środków na badania, leki, suplementy wzmacniające organizm po chemioterapii, dojazdy do Łodzi. Każdy dzień zwłoki to większe ryzyko, że choroba się rozprzestrzeni.

Mam jeszcze w sobie nadzieję. Wierzę, że jeśli dostałem drugą szansę, to po coś. Chciałbym wrócić do swojego sklepu, ludzi i po prostu zwykłego życia. Chciałbym znowu śmiać się bez bólu, mówić bez wysiłku, oddychać bez lęku. Każda, nawet najmniejsza wpłata, to dla mnie krok w stronę życia. To znak, że nie jestem sam w tej walce. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc!

Jerzy

Wybierz zakładkę
Sortuj według