

Złośliwy NOWOTWÓR i zaburzenia odbierają im WSZYSTKO❗️
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, opatrunki, dieta
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, opatrunki, dieta
Aktualizacje
Potrzebne dalsze wsparcie! Okaż serce...
Kochani,
pragnę podziękować za Wasze dotychczasowe wsparcie. Jestem wdzięczna za każdą darowiznę, udostępnianie mojej zbiórki i dobre słowa. Dzięki Wam się nie poddaję! Choć jest bardzo ciężko...
Niestety, choroba jest silniejsza, niż moja wola walki... Nowotwór nie odpuszcza! Nadal muszę przyjmować wyniszczającą chemioterapię. Staram cieszyć się z każdego malutkiego kroku naprzód, jednak czasami naprawdę trudno zachować hart ducha...
Dlatego z serca proszę o Wasze dalsze wsparcie... Oboje z synkiem walczymy o coś ważnego – o życie! Ja, by trwało jak najdłużej. Kubuś, by było jak najlepsze... Będziemy wdzięczny za każdą złotówkę, która umożliwi naszej dwójce dalsze leczenie i terapię.
Beata
Opis zbiórki
Było nam wystarczająco ciężko, a w styczniu 2023 roku zawalił się mój świat. Usłyszałam najgorszą z możliwych diagnoz – nowotwór złośliwy żołądka. Jednak usłyszałam też, że jest nadzieja. Wtedy pomyślałam: „Nie, nie poddam się. Będę walczyć, dopóki jest szansa.”
Leczenie rozpoczęło się od chemioterapii w Zgorzelcu, miejscowości oddalonej o 80 km od miejsca mojego zamieszkania. Nie jestem zamożna, moja rodzina również, ale pomimo trudności robiłam wszystko, żeby co dwa tygodnie być w klinice. Następny etap to usunięcie żołądka, części trzustki i 30 węzłów chłonnych. Ciężka i skomplikowana operacja sprawiła, że zapadłam w śpiączkę.
Co musiały wtedy czuć moje dzieci? Jak bardzo się bały? Mogę jedynie zgadywać. Po półtoramiesięcznym pobycie w szpitalu wróciłam do domu. Pomyślałam wtedy, że już będzie dobrze. W końcu tyle przeszłam. Niestety, pojawiły się komplikacje pooperacyjne – przetoki na jelitach, ropnie, zrosty i sepsa. Lekarze cudem wyciągnęli mnie z zimnych objęć śmierci.
Spędziłam kolejne 2 miesiące w szpitalu. Przeszłam 3 operacje, ale rany się nie goiły, a ja słabłam i traciłam na wadze. W stanie ciężkim trafiłam do hospicjum. Miałam wtedy wrażenie, że lekarze nie wierzą, bym kiedykolwiek znów stanęła na nogi.
A przecież musiałam. W domu czekały na mnie dzieci: córka i syn z zaburzeniami rozwoju, którym obiecałam, że wrócę. Dlatego codziennie stawiałam czoła trudnościom i były efekty! Wbrew ciążącemu nade mną fatum ja „wróciłam do życia”. Znów byłam szczęśliwa i znów boleśnie sprowadzono mnie na ziemię.
Wyniki kontrolne w styczniu tego roku załamały mnie. Wykazały przerzut na wątrobę. By dojechać na leczenie i badania, zaczęłam się zapożyczać, bo nie miałam już sumienia w dzisiejszych, trudnych czasach wciąż prosić o pomoc brata i przyjaciół.
Po badaniach, wyjazdach i konsyliach okazało się, że jest nadzieja. Czeka mnie operacja usunięcia kawałka wątroby. Jestem pełna wiary, że tym razem się uda. Ale muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie do ludzi o wielkich sercach. Brakuje mi środków finansowych na leki, opatrunki, witaminy i dalsze wyjazdy na badania. Także specjalistycznej diety, ćwiczeń i terapii wymaga mój syn. Dlatego, póki jest nadzieja, póki jest szansa, że razem z Kubą otrzymamy pomoc, chcę z niej skorzystać.
Beata
- Krzysztof Nowak200 zł
Beatko, dużo zdrówka.
- Wpłata anonimowa100 zł
- Emilka200 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Teresa Kacprzak50 zł
Beatko pozdrawiam.