Ból odbiera mi wszystko... Pomóż mi go pokonać!

Operacja usunięcia zrostów i guzów z jelit oraz macicy z powodu endometriozy
Zakończenie: 16 Grudnia 2020
Opis zbiórki
Pozornie to choroba ciała. W rzeczywistości atakuje cały organizm. Odbiera chęć i szansę na normalne życie. Niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Każdy dzień zasłania cieniem bólu i cierpienia. By wyjść do życia muszę stawić się endometriozie.
Każdy dzień zaczyna się dokładnie tak samo. Zaglądam do specjalnego opakowania, w którym przygotowuję leki - przeciwzapalne, przeciwbólowe, powstrzymujące to, co nieuniknione. W życiu nie przypuszczałam, że będę musiała stawić czoło takim problemom, że będąc 30-latką, poczuję się jak osoba, której cierpienie i ból wpisane są w codzienność.
Endometrioza to przeciwnik, który niszczy z ukrycia. Powoli, krok po kroku atakuje cały organizm powodując, że ból jest nie do wytrzymania. Ciężko normalnie funkcjonować, kiedy każdy dzień zaczynasz ze zmniejszającą się nadzieją. Kiedy leki przestają pomagać, a ty powoli zapadasz się w otchłań choroby. Nie wiesz, czy istnieje jakieś wyjście, czy jest jeszcze szansa na to, by zacząć żyć inaczej. Szczególnie, że większość lekarzy wciąż ma do tego typu schorzeń bardzo lekki stosunek zakładając z góry, że to brak odporności na ból. W niektórych przypadkach, bagatelizowanie problemu może prowadzić do tragedii. Ja w swoim nieszczęściu mam jeszcze odrobinę szczęścia, bo pojawiła się dla mnie nadzieja.
Niestety, za szansę na życie bez bólu, za możliwość normalnego funkcjonowania wyznaczono ogromną cenę. Koszt operacji, która daje nadzieję na normlaność jest poza moim zasięgiem. Wydałam już mnóstwo pieniędzy na diagnostykę, prywatne wizyty u specjalistów, leki. Wiem, że sama nie dam rady się ratować. I stąd dramatyczna decyzja, by prosić o pomoc innych. Was! Pomagacie innym, ratujecie życia, codziennie stajecie się bohaterami. Czy jest szansa, bym i ja mogła liczyć na Wasze wsparcie? Bez niego piekło endometriozy pochłonie mnie bez reszty. Bez tej operacji mogę zapomnieć o życiu wśród ludzi, moja egzystencja ograniczy się do czterech ścian, a aktywność do zaledwie kilku bądź kilkunastu kroków, które będę w stanie zrobić po zastosowaniu leków. To optymistyczny scenariusz. O tym najgorszym nie chcę nawet myśleć…
Bardzo chciałabym mieć możliwość zachowania samodzielności, możliwości podjęcia tej decyzji, zniszczenia choroby w zarodku. Niestety, moje możliwości są bardzo ograniczone, a skomplikowany zabieg nie podlega refundacji. Przez chwilę myślałam, żeby poddać się bez walki, ale chwilę później postanowiłam, że nie dam się pokonać tak łatwo. Przecież ta choroba to nie koniec świata. Nie koniec życia. Wciąż mogę się ratować. Czy uda mi się uciec z piekła choroby? Nie wiem, ale jestem w stanie przewidzieć, sytuację, w której rezygnuję z operacji. Wiem, że mój organizm dosłownie się podda, a cała nadzieja, którą do niedawna żywiłam przepadnie.
Moment, w którym zdałam sobie sprawę, że nie dam sobie rady sama był dla mnie przerażający. Zaufanie innym i proszenie o pomoc nie leży w mojej naturze, ale wierzę, że Wy możecie mnie uratować. Możemy to udowodnić razem, prawda? Ja już nie mam marzeń innych niż zwyczajne życie. Takie, które czasem cię nudzi. Chcę łapać chwile, a nie liczyć te, w których bolało tylko odrobinę mniej…