

Muszę żyć – dla moich dzieci, żony, rodziny❗️Błagam, ratuj mnie!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, pomoc w trudnej sytuacji
Wpłać, wysyłając SMS
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, pomoc w trudnej sytuacji
Opis zbiórki
Nigdy nie chorowałem. Zawsze byłem pełny sił. Gotowy do mierzenia się z codziennością. Dziś moje życie wypełnia nieustanny strach o to, co przyniosą kolejne dni. We wrześniu 2024 roku usłyszałem diagnozę, która w ułamku sekundy zatrzymała moje szczęśliwe życie.
Udałem się do lekarza z bólem kręgosłupa. Dostałem skierowanie na prześwietlenie i dwutygodniowe zwolnienie. Pomyślałem, że to dobry czas, aby zrobić sobie badania kontrolne. Wykonałem podstawowe wyniki krwi. Kiedy poszedłem z nimi na wizytę do lekarza rodzinnego, dostałem pilne skierowanie do urologa. Od tamtej chwili wszystko potoczyło się w mgnieniu oka.
Wykonałem kolejne badania krwi, rezonans i tomografię. Skierowano mnie na biopsję. Diagnoza nadeszła szybciej niż się spodziewałem. Była druzgocąca – nieoperacyjny rak prostaty z przerzutami do kości. Nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę. Przecież jestem jeszcze młody! Ta choroba nie dotyka ludzi w moim wieku!
W styczniu podano mi pierwszy cykl chemii. To bardzo agresywne leczenie, wskutek którego pojawiły się ogromne problemy z zębami i jeszcze większe z kręgosłupem. Ponadto na ostatnich badaniach kontrolnych okazało się, że mam znacznie powiększone węzły chłonne, które mogą być przyczyną nieustannego, bardzo silnego bólu kręgosłupa.
Teraz czekają mnie kolejne wizyty kontrolne – muszę wykonać badania krwi i tomografię. Na podstawie tych wyników lekarze podejmą decyzję o kontynuacji leczenia – czy konieczne będzie dalsze podawanie chemii.
Mimo choroby staram się żyć tak, jak żyłem każdego dnia przed diagnozą. Opiekuję się dziećmi, gotuję obiady. Zagłuszam codziennymi czynnościami mój strach przed rozwojem choroby. Nie dopuszczam go do siebie.
Choć ze wszystkich sił staram się głęboko wierzyć w to, że uda mi się pokonać chorobę, czasem zdarzają się dni słabości. Boję się wtedy o przyszłość. O każdy kolejny dzień. Strach ma wielkie oczy, tak trudno uciec przez jego wzrokiem.
Mam trójkę cudownych dzieci. Antoś ma 8 lat, Franek – 5, a Marysia dopiero niedługo skończy 3 latka. Mam kochaną żonę oraz rodzinę, która stale mnie wspiera. Nie walczę sam. Każdy z moich bliskich bardzo mi pomaga, a to dodaje mi sił, aby przetrwać kolejne dni. Aby się nie poddawać. Muszę walczyć, bo mam dla kogo. Muszę żyć – dla moich dzieci, żony, rodziny.
Koszty leczenia oraz dojazdów do szpitali są ogromne. To niespodziewany wydatek, któremu już teraz trudno mi sprostać, zwłaszcza przy trójce małych dzieci. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie. W Was, drodzy Darczyńcy, jest nadzieja na to, że będę mógł patrzeć, jak dorastają moje dzieci. Że będę mógł być jeszcze trochę obecny w ich życiu. Proszę, pomóżcie!
Józef
- Wpłata anonimowa50 zł
Trzymam kciuki 💪
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Anonimowy PomagaczX zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Stanislawa100 zł