Pomóż Julce stanąć na nogi bez bólu!

operacja stóp końsko-szpotawych w Wiedniu
Zakończenie: 13 Września 2019
Opis zbiórki
Juleczka jest małą dziewczynką, ale jej siłę, energię i odwagę śmiało można byłoby podzielić na kilku dorosłych ludzi. Julka ma tylko jeden problem, nie może chodzić, nie może biegać. Każda próba kończy się upadkiem. Mimo że czasem boli, Juleczka zawsze się podnosi. Na drodze do kolejnych kroków stanęła poważna choroba: stopy końsko-szpotawe. To wada możliwa do wyeliminowania podczas operacji w Wiedniu. Jej cena jest poza naszym zasięgiem. Pomocy!
To nie była ciąża pełna radości. Kiedy w 26 tygodniu usłyszałam, że urodzę chore dziecko, każdego dnia drżałam o przyszłość. Wykryto rozszczep kręgosłupa. Szukałam rozwiązań, innych rodziców w podobnej sytuacji i osób, które mogłyby powiedzieć mi, jak będzie wyglądała nasza codzienność. Najbardziej interesowało mnie to, czy Juleczka będzie cierpieć. Takie malutkie dziecko nie powie, jak bardzo boli, a ja nie mogłam żyć w nieświadomości. Głaskałam brzuch pełna obaw o to, co nas czeka…
Druga część ciąży to częste wizyty lekarskie i błaganie lekarzy o pomoc. Jeszcze w brzuchu miała zostać pierwsza operacja, niestety, nie otrzymałam kwalifikacji. Mieszanka uczuć, która towarzyszyła mi przy porodzie jest ciężka do opisania. Kiedy przywitałam na świecie moją kruszynkę wszystko inne straciło znaczenie. Wiedziałam, że czeka nas wyzwanie i mnóstwo pracy, ale ta miłość była warta każdego poświęcenia. Juleczka była jeszcze taka maleńka, kiedy założono jej pierwszy gips na stopy - miała tylko 3 miesiące. Ten widok mnie przeraził. Malutka dziewczynka, kruszynka pozbawiona możliwości ruchu i ten płacz, którego słuchałam, siedząc przy łóżeczku. Moje dziecko cierpiało, a ja nie mogłam nic. Pocieszała mnie wyłącznie myśl, że to pomoże, że to nasza szansa na poprawę sytuacji. Naiwnie wierzyłam, że dzięki temu pożegnamy dolegliwości, a stopy wrócą do normy. Szybko okazało się, że pierwsza próba nie przyniosła skutków i mimo upływającego czasu stan Julki wcale się nie poprawia.
W styczniu 2018 odbyła się operacja odkotwiczania rdzenia kregowego. Stres był ogromny, ale wiedzieliśmy, że Juleczka jest pod opieką najlepszych specjalistów. Dzięki zabiegowi pokonaliśmy znaczącą część dolegliwości, ale wciąż nie pomogło Julce chodzić. Mieliśmy jeszcze kilka prób z gipsem, jednak każda kończyła się niepowodzeniem. Po konsultacji w Wiedniu dowiedzieliśmy się, że umieszczanie nóżek w gipsie nie rozwiąże naszych problemów. Nie sprawi też, że Juleczka dojdzie do pełnej sprawności. Obecnie Julka podejmuje próby chodzenia, porusza się głównie przy użyciu balkonika lub kul, ale nie chce ich zabierać do przedszkola. Boi się, że dzieci nie będą chciały się z nią bawić… Jak wytłumaczyć maluchom swoją “inność”? Na razie podczas codziennych zajęć jest zdana na pomoc opiekunek, które chętnie pomagają jej w pokonywaniu niewielkich odległości. Cieszę się, że na naszej drodze pojawiają się tacy ludzie…
Julka ma dopiero kilka lat, ale jest bardzo mądrą i energiczną dziewczynką. W domu wszędzie jej pełno, a na domową rehabilitację jest gotowa każdego dnia. To nasz mały wulkan energii, którego nikt nie potrafi powstrzymać. Kiedy ja pochłonięta domowymi obowiązkami zapominam o rzeczywistości, Juleczka woła “Mamo, jestem gotowa, czas na ćwiczenia!”. Rehabilitacja trwa już kilka lat, ale córeczka nie narzeka, nie płacze.
Wreszcie po kilku latach poszukiwań pojawiła się możliwość nowego leczenia - operacja u dr Radlera w Wiedniu to szansa na naprawę stóp Juleczki. Lekarz nie chce dawać nam złudnej nadziei, ale powiedział, że jest duże prawdopodobieństwo, że dzięki temu Julka zacznie chodzić samodzielnie. A bez operacji moja córeczka może wylądować na wózku inwalidzkim. Kwota, na którą została wyceniona operacja, to pieniądze, których nie jesteśmy w stanie zdobyć. Musimy prosić o pomoc! Pomóżcie walczyć o sprawność Juleczki!