
🚨 Trzy latka to nie wiek, by umierać! Ratujmy życie małej Julki❗️
Cel zbiórki: Leczenie nowotworu w klinice w Barcelonie
Cel zbiórki: Leczenie nowotworu w klinice w Barcelonie
Aktualizacje
Dziękujemy!
Kochana Armio Wielkich Serc! Nie wiemy, co mamy powiedzieć. Nasz cel, początkowo tak bardzo nierealny, został osiągnięty, pasek zapełnił się cały na zielono. Tego nie da się opisać, co my jako rodzice czujemy! Targają nami różne emocje, wdzięczność pomieszana z ulgą. Dzięki Wam nasza waleczna Julka może odbyć leczenie w Barcelonie. Z całego serca Wam dziękujemy za całą pomoc i wsparcie, za każde słowo, modlitwę!
To jest po prostu niesamowite, ilu cudownych ludzi mamy, którzy pomogli nam i w tak szybkim tempie zebraliśmy całą kwotę na leczenie Julki! DZIĘKUJĘMY WSZYSTKIM, którzy zaangażowali się w zbiórkę, za poświęcony czas i energię, za każdą pomoc, złotówkę, kreatywne pomysły, ciasto, kiermasz, festyn, zabawy taneczne, challenge, słowo wsparcia, ciepło, którym otulaliście nas w tym trudnym czasie! Dziękujemy Wam! Bez Was nie mieliśmy szans!

Wierzymy, że Julka wyzdrowieje, że przyjdzie taki dzień, w którym wszystkim powie DZIĘKUJĘ. Wierzymy, że nasza waleczna Julcia będę tworzyć dobro i pomagać innym. Nigdy nie zapomnimy tego dobra, które nas spotkało z Waszej strony! Jesteście niesamowici! Razem z Wami udało się osiągnąć cel, który wydawał się niemożliwy do osiągnięcia. Serdecznie dziękujemy Wam za pomoc nam w tej drodze po zdrowie i życie naszej ukochanej Julki! Zawsze pozostaniecie w naszych sercach!
Grupę FB Licytacje dla walecznej Julki z Bolesławca przekształcimy w kanał komunikacyjny z Wami. Pozostańmy w kontakcie! Zbiórka pozostaje jeszcze otwarta, a środki, które pozostaną zostaną przeznaczone na dalsze leczenie Julki.
Tymczasem leczenie Julki w Barcelonie trwa... Julka zakończyła pierwszy cykl immunoterapii, która jest potrzebna i jednocześnie niestety bardzo bolesna… Tylko silne leki pozwalają przetrwać ten ból i małymi kroczkami wracać do normalności. Mimo silnego bólu, mimo przyjmowania bardzo silnych leków przeciwbólowych, przeciwwymiotnych, przeciwalergicznych Julka dzielnie walczy o swoje życie i wraca do siebie.
To będzie bardzo stresujący czas dla całej naszej rodziny, dla wszystkich... Julka tyle już zniosła i straciła... Serce pęka, gdy widzisz cierpienie własnego dziecka, które walczy o życie... Mimo wszystko leczenie niesie ze sobą też skutki uboczne. Julka stara się być silna, jednak jest malutka i nie wie, co się dzieje, dlaczego musi tyle bólu znosić… Kiedy mówi „Tato, nie wytrzymam, tak boli brzuszek”… Bardzo się stresuje i denerwuje… Czasami żadne słowa nie pomagają, żadne przekupstwa i obiecanki… Między pierwszym a drugim cyklami immunoterapii jest trzy tygodnie przerwy. W tym czasie odbędzie się radioterapia na jajnik.
Wierzymy, że przejdziemy wszystko i będzie różowo, bo inaczej nie może być, bo mimo WOJNY, mimo trudnych czasów, poznaliśmy dużo dobra i z Waszą i Bożą pomocą wygramy tę walkę! Dziękujemy!
❗️Leczenie Julki trwa – walczymy o życie!
Julcia rozpoczęła immunoterapię! Leczenie będzie się odbywało w 10-dniowych cyklach z 3-tygodniową przerwą. Po drugim cyklu Julka będzie miała powtórzone wszystkie badania – MIBG, rezonans ciała, badanie szpiku. W międzyczasie zostanie wdrożona radioterapia na lewy jajnik. Leczenie będzie trwało do września/sierpnia. Przed nami długa droga, ale wierzymy, że zakończy się zwycięstwem!

Po pierwszym wlewie immunoterapii Julka musiała otrzymać leki przeciwwymiotne, przeciwbólowe, morfinę… Żeby nie bolało, żeby nie pamiętała tego bólu. Chociaż i tak wszystko doskonałe pamięta… I tak boli, a ja i tak nie mogę jej tego wszystkiego wytłumaczyć... Co wieczór i w środku nocy śpiewam Julci kołysankę, żeby ją uspokoić, tata ją przytula. Czasami pomaga, a czasami jestem bezsilna…
Płacz, strach, niepewność. Z każdej strony… Jeszcze wojna w Ukrainie, strach o wszystkich… Chociaż od lat mieszkam w Polsce, to pochodzę z Ukrainy. Tam się urodziłam. Tam mam rodzinę i bliskich. Teraz wszyscy są pod ostrzałem. Nie wiem, co będzie...
Tymczasem leczenie Julki trwa. Wierzę, że zakończy się zwycięstwem. A wszystko dzięki Wam, bo tak naprawdę gdyby nie Wy, to nie zaszlibyśmy tak daleko, Julka nie miałaby tak ogromnej szansy na życie, jaką ma teraz!

Proszę, zostańcie z nami do końca zbiórki, nasz cel jest już tak blisko, a tę kwotę musimy zebrać jak najszybciej ze względu na rosnący kurs euro! Serdecznie prosimy Was o modlitwę za naszą Julkę i wsparcie. Wierzymy, że się uda! Bo z taką Armią Wielkich Serc inaczej nie może być!
Svitlana, mama Julki
❗️Rozpoczynamy leczenie w Barcelonie! Potrzebna pomoc, by je kontynuować!
Ciężko znaleźć słowa, by opisać to, co przeżywamy… Gdybym tylko mogła, wzięłabym od naszej Julki tę straszną chorobę, przeżyłabym ją sama, żeby tylko Julcia nie cierpiała, żeby jej nie bolało, żeby wróciła do swojego normalnego dziecięcego świata, żeby ją ocalić!
W całym tym dramacie mamy jedną dobrą wiadomość – dzięki Wam Julka ze swoim tatą dotarła do kliniki w Barcelonie. Przed nią komplet badań – badanie krwi, MIBG, rezonans, pobranie szpiku, które pozwolą dobrać jak najlepsze leczenie.

Julka ciężko znosi pobyt w obcym miejscu, cały czas jest na rękach u taty, płacze, boi się wszystkiego. Ja musiałam zostać w Polsce z młodszą córeczką. Rak rozdzielił naszą rodzinę, ale jak tylko będzie to możliwe, polecę do Barcelony, by być przy Julci.
Żyjemy w strachu o zdrowie, o życie córeczki. By leczenie mogło się odbyć w całości, musimy zebrać całą kwotę! Ta bezsilność i bezradność porażają. Szczerze i ze łzami w oczach prosimy Was o pomoc... Nie wybaczę sobie, jeżeli nie zapewnię Julce największej szansy na życie!
Mama Julki
Opis zbiórki
Moje dziecko umiera! U Julki doszło do wznowy nowotworu! Dotychczasowe leczenie nie pomogło… Czuwam przy łóżeczku córeczki i, przełykając łzy, piszę ten apel.
Ostatnią szansą dla Julci jest leczenie w klinice w Barcelonie wycenione na niemal 1,5 miliona złotych! Musimy je rozpocząć jak najszybciej, ale by tak było na sam start potrzebujemy co najmniej 120 tys. zł! Błagam Was o pomoc, aby ratować Julcię! Ona ma dopiero 3 latka…
W ubiegłym roku usłyszeliśmy diagnozę, której nikt z nas nie chciał usłyszeć! W jednej sekundzie wszystkie plany i marzenia poszły w zapomnienie. Nasze dziecko ma nowotwór! Od tamtej pory wszystko w naszym życiu kręci się wokół tego jednego zdania…

Początkowo Julka nie miała objawów, które by nas mocno zaniepokoiły. Córeczka miała zaparcia i trochę podkrążone oczka. Wizyty u lekarza nie przynosiły odpowiedzi. 31 marca 2021 roku podczas kąpieli wyczuliśmy jednak niepokojącą zmianę na brzuszku! Lekarz natychmiast skierował nas na USG, podczas którego został wykryty duży guz nerki. Tak właśnie zaczęła się walka o życie…
Kolejne badania potwierdziły Neuroblastomę IV stopnia! To bardzo złośliwy nowotwór wieku dziecięcego powstający najczęściej w brzuszku oraz w nadnerczach. Dołączyliśmy do grona Onkorodziców… Chcieliśmy, żeby to był tylko zły sen! Julka miała wtedy dwa i pół roku. Jak mógł w jej malutkim brzuszku skrywać się ogromny 15-centymetrowy guz? Niedługo później dowiedzieliśmy się o przerzutach do szpiku. Ta diagnoza była miażdżąca dla nas wszystkich. Jednak trzeba walczyć, żeby nasze ukochane dziecko żyło!
Świat naszej córeczki zamknął się w szpitalnych murach. Tyle bólu, strachu, różnych zabiegów, transfuzji krwi i płytek, utrata włosków, mnóstwo syropów i tabletek, tyle przepłakanych dni i nocy… Tyle pytań od dziecka . “Mamusiu, dlaczego tak boli?”, “Kiedy wrócimy do domu?”, “Mamusiu, boję się!”...

Na początku chemioterapii guz nie reagował na leczenie. Julcia pierwszy raz do domu wyszła ze szpitala dopiero po dwóch miesiącach. Była osłabiona i wycieńczona. Nie miała sił, żeby samodzielnie chodzić, robiliśmy wszystko, aby ją wzmocnić i dodać otuchy do dalszej walki. W ciągu czterech i pół miesiąca Julka dostała dwanaście cykli chemioterapii. Życie na walizkach, zawsze w pogotowiu.
Następnie konieczna była operacja. Niestety w czasie zabiegu okazało się, że trzeba usunąć nerkę i nadnercza. Nasza wojowniczka dzielnie walczyła i szybko stanęła na nogi, aby podjąć dalszą walkę. Kolejnym etapem była megachemia i autoprzeszczep. Były to bardzo trudne cztery tygodnie. Córka z dnia na dzień stawała się coraz słabsza i coraz mniej chętna do walki. Przestała samodzielnie jeść i pić. Była żywiona pozajelitowo. Cały czas na mocnych przeciwbólowych lekarstwach. Po kolejnym etapie – radioterapii – wydawało się, że wychodzimy na prostą. Niestety Julcia coraz częściej skarżyła się na ból brzuszka. Podczas badań okazało się, że u córeczki „coś” pokazało się obok lewego jajnika. A potem doszła jeszcze niedrożność jelit. Kolejna operacja…
Zmiana na jajniku została wysłana do badania, po którym otrzymaliśmy kolejny cios. Mamy wznowę nowotworu, z którym tyle miesięcy walczyliśmy. Rak zaatakował podstępnie…

Zaczęliśmy szukać ratunku i tak dowiedzieliśmy się o klinice w Barcelonie. Julcia została zakwalifikowana do leczenia, które kosztuje niemal 1,5 miliona złotych! Kredytu na niebotyczną i nie do osiągnięcia kwotę nikt nam nie da. Dlatego zwracamy się do Was, do wszystkich ludzi o dobrym sercu, z błaganiem o pomoc. Tylko z Wami jesteśmy w stanie uzbierać potrzebne środki na dalsze skuteczne leczenie naszej kochanej Julci i pokonać nowotwór!
Będziemy Wam ogromnie wdzięczni do końca naszego życia, będziemy dziękować Bogu, że postawił Was na naszej drodze. Będziemy wdzięczni za każdy grosz, który pomoże w walce o zdrowie naszej córeczki!
Mama Julki

Licytacje dla walecznej Julki z Bolesławca
Armia Julki kontra Neuroblastoma
Media o Julce:
istotne.pl: Mama prosi o wsparcie leczenia 3-letniej Julii. Dziewczynka jest już w klinice w Barcelonie
- Wpłata anonimowa20 zł
- Tomasz Mazur200 zł
♥️
- PIT Monika100 zł
❤❤❤
- Anonimowa Pomagaczka50 zł
- Anonimowa Pomagaczka20 zł
Dasz radę SŁONECZKO
- Wpłata anonimowa20 zł