Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

BIAŁACZKA próbuje zabić moją żonę❗️Pomóż mi uratować Justynę❗️

Justyna Koronkiewicz
Pilne!

BIAŁACZKA próbuje zabić moją żonę❗️Pomóż mi uratować Justynę❗️

Wpłać wysyłając SMS

Numer 75365
Treść 0277608
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
Wyślij SMS teraz
Cel zbiórki:

Leczenie onkologiczne, zakup leków, dojazdy

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Justyna Koronkiewicz, 32 lata
Białystok, podlaskie
Ostra białaczka szpikowa
Rozpoczęcie: 16 Maja 2023
Zakończenie: 16 Sierpnia 2023

Opis zbiórki

Śmiertelna choroba całkowicie wywróciła nasz świat do góry nogami. Walka o życie mojej ukochanej żony stała się priorytetem. Białaczka wtargnęła do naszej ułożonej codzienności, próbując odebrać mi kobietę, którą kocham całym sercem. 

Niczego nie można być w życiu pewnym. Nasze plany, marzenia, aspiracje zawodowe zostały brutalnie zdeptane. Jedyne co nam zostało, to nasza wzajemna miłość, która nie pozwala się nam poddać.

Wszystko było jak w bajce. Razem studiowaliśmy prawo. Lata ciężkiej nauki i okropnie trudnych egzaminów pozwoliły dostać się na aplikację. Przed nami były kolejne tomy do przeczytania oraz mnóstwo, jeszcze więcej, uczenia. Nie przeszkadzało nam to. Mieliśmy cel, który razem, wzajemnie się wspierając, realizowaliśmy. Do tego praca w kancelarii. Wszystko szło tak, jak zaplanowaliśmy.

W tle byliśmy my. Młodzi i zakochani. Wzięliśmy ślub, ciesząc się, że stoi przed nami przyszłość, którą sami, własnymi siłami, budujemy. Wyjechaliśmy w podróż poślubną i wtedy nasza mydlana bańka zaczęła pękać… 

Podczas wyjazdu Justyna bardzo źle się czuła. Była osłabiona i zmęczona. Do tego ciągle było jej zimno, mimo że na zewnątrz było ponad 30 stopni! Tłumaczyliśmy sobie, że po prostu odreagowuje stres związany z nauką, aplikacją, przygotowywaniami do ślubu. Wróciliśmy do domu, do naszych obowiązków i dotychczasowego życia. Nie wiedzieliśmy, że za chwilę wszystko drastycznie się zmieni... 

7 tygodni po ślubie Justynę bardzo rozbolał brzuch. Ból był tak silny, że od razu pojechaliśmy na SOR. Dzisiaj już wiemy, że tamta decyzja uratowała życie mojej żonie! 

Okazało się, że wyniki przeprowadzonych badań były dramatycznie złe! Lekarze jeszcze tej samej nocy wysłali nas do innego szpitala, aby pogłębić badania. A później… Później oddział hematologii, pobranie szpiku i diagnoza, która wywołała nasz lęk – zespół mielodysplastyczny. 

Był wtedy 2018 rok. Od tamtej pory, czyli od 5. lat toczymy bardzo nierówną walkę z przeciwnikiem, który staje się coraz silniejszy! 

Zaczęliśmy szukać ratunku. Mam wrażenie, że poruszyłem niebo i ziemię, aby znaleźć sposób, aby ocalić moją żonę. Gdyby trzeba było, zrobiłbym to jeszcze raz!

Chwila ulgi nadeszła, gdy Justyna została zakwalifikowana do przeszczepu szpiku kostnego od niespokrewnionego dawcy. Potem jednak zamiast spokoju odczuwaliśmy niekończący się stres. Wystąpiły powikłania – zakrzepica, częste infekcje. Mieliśmy nadzieję, że tak inwazyjna metoda leczenia, jak przeszczep rozwiąże wszystkie medyczne problemy. Tymczasem los postanowił jeszcze bardziej nas doświadczyć…

W listopadzie 2019 r. choroba przekształciła się w OSTRĄ BIAŁACZKĘ SZPIKOWĄ!

Byliśmy załamani, zrezygnowani i zdruzgotani! Pochłonęła nas całkowita niemoc, próbując zatopić w tej czarnej pustce. Perspektywa, że można stracić najukochańszą osobę na świecie była dla mnie nie do przyjęcia! Nie mogłem na to pozwolić! 

Justyna musiała przejść drugi przeszczep. Tym razem dawcą był jej biologiczny brat bliźniak. To dawało nam dodatkową nadzieję… Niestety i ona okazała się daremna. Mimo chwilowego ustabilizowania choroba wróciła ze zdwojoną siłą!

Białaczka była na tyle agresywna, że żadne leki nie pomagały! Pojawiły się także dodatkowe komplikacje, w postaci tzw. choroby przeciw gospodarzowi. Oko Justyny zostało zaatakowane! Spuchło do takiego stopnia, że praktycznie nie było go widać. Do tego okropny ból, pieczenie, ropa i światłowstręt. Byłem tak bardzo zły! Przecież moja żona wystarczająco mocno już się wycierpiała! Dlaczego jeszcze to jej się przytrafiło!

Potem choroba przeciw gospodarzowi objęła jej skórę, wątrobę, jelita. Moja złość i poczucie niesprawiedliwości na przemian przeplatało się ze strachem i bezradnością. Justyna nic nie mogła jeść, białaczka dokonała spustoszenia w jej osłabionym organizmie! Jej życie było i jest nadal w poważnym niebezpieczeństwie!

Od 5 maja przebywamy w szpitalu w Poznaniu. Byliśmy przygotowani, że Justyna przyjmie kolejną dawkę chemii. Tymczasem lekarze jeszcze bardziej zniszczyli naszą nadzieję… Ich zdaniem w tym momencie lepsze jest leczenie paliatywne, ponieważ chemioterapia może teraz już zabić moją żonę…

Nie mogę na tym poprzestać. Nie pozwolę, aby to wszystko tak nagle się skończyło. Jako mąż, czuję się odpowiedzialny za kobietę, którą kocham. Znowu podjąłem się desperackiego poszukiwania ratunku. Wtedy na naszej drodze pojawiła się klinika w Bostonie. 

Jesteśmy już po wstępnych konsultacjach. Lekarze przedstawili nam różne metody leczenia, jednak, żeby dokonać właściwego wyboru, trzeba wykonać dodatkowe badania. Dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja, w jaki sposób pokonać białaczkę. Już dzisiaj wiemy, że koszty będą astronomicznie wysokie. 

Do tej pory sami opłacaliśmy leczenie, które pochłonęło wszelkie nasze oszczędności. Gdybym miał, oddałbym jeszcze więcej pieniędzy, aby tylko pomóc mojej żonie. Nasze zasoby finansowe zostały jednak wyczerpane, a ja staję przed Wami i proszę o pomoc. 

Na razie mamy przed sobą tylko dwie możliwości: bardzo kosztowne leczenie w Bostonie albo paliatywne w Polsce, które na pewno nie wyleczy Justyny... 

Dla mnie wybór jest tylko jeden: ŻYCIE JUSTYNY. Zrobię wszystko, co trzeba, aby ją wyleczyć. Bez Waszej pomocy nie dam jednak rady. A moja miłość po prostu nie wystarczy…

Błagam Was o pomoc, o ratunek. Sytuacja jest bardzo poważna, a każdy dzień zwłoki działa tylko na niekorzyść…

Rafał, mąż Justyny

Wpłać wysyłając SMS

Numer 75365
Treść 0277608
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
Wyślij SMS teraz

Pomóż mi nagłośnić zbiórkę

Baner na stronę

Obserwuj ważne zbiórki