Śmierć nie może wygrać! Ratujemy serce Kacperka

operacja wrodzonej wady serca w klinice w Munster - II etap
Zakończenie: 31 Marca 2019
Opis zbiórki
Patrzysz na chłopca, któremu być może uratowałeś życie! Dzisiaj jednak serce Kacperka znów Cię potrzebuje, by dalej bić… Mój synek jest tu z nami dzięki pomocy tysięcy osób, którzy zechcieli go uratować, jednak każdy dzień to strach. Konieczna jest kolejna operacja i to jak najszybciej! Stan Kacperka w każdej chwili może się pogorszyć. Bardzo proszę, pomóż nam ocalić synka…
Kacperek to chłopiec, którego jeszcze niedawno widzieliśmy tylko na zdjęciu USG. Dzisiaj jest, tu z nami, ale jego serce bije ostatkiem sił… Mamy dwa, może trzy miesiące, by zdążyć z operacją, póki Kacperek jest w dość dobrym stanie. Niestety, ta wada może sprawić, że serce w każdej chwili może przestać bić! Walczymy z czasem o życie synka i bardzo potrzebujemy Twojej pomocy.
Kacperek urodził się w Munster, gdzie dostał swoją pierwszą szansę na życie. To tam przeszedł swoją pierwszą operację (Norwooda), która dała nam dodatkowych kilka miesięcy. W styczniu wróciliśmy do domu z informacją, że wkrótce musimy wrócić do Munster. Żeby tak się stało, kolejny raz musimy zebrać niewyobrażalną kwotę - cenę za życie synka…
Poznaj naszą historię:
Zaledwie w październiku dowiedziałam się, że mój Maluszek, którego noszę pod sercem, urodzi się z połową serca. Oznaczało to, że z chwilą przyjścia na świat zacznie umierać i tylko pilna operacja jest ratunkiem. Każdy dzień zaczynałam i kończyłam płacząc, bo Kacperek, którego jeszcze nawet nie poznałam, mógł umrzeć!
Udało nam się to, co kiedyś wydawało się niemożliwe - dzięki dobrym ludziom pojechaliśmy do Munster, do miejsca, gdzie synek miał największe szanse. 7 stycznia 2019 roku powitaliśmy go na świecie. Mogłam mieć go w swoich objęciach tylko przez kilka minut i musiałam oddać go w ręce specjalistów - wiedziałam, że to jedyna droga. Pół serduszka wystarczyło, żeby kochać, ale nie, by żyć…
Przez kolejne dni w żyły Kacperka wlewany był lek podtrzymujący życie. To był strasznie trudny czas. Gdy Kacperek zasypiał, zasypiało też jego serce - po prostu przestawało bić. Wiedziałam jednak, że gdy tak się stanie, w kilka sekund przybiegnie pielęgniarka z lekarzem, by je “obudzić”. Mój synek był w najlepszych rękach.
15 stycznia był dniem, na który tak bardzo czekaliśmy, a którego równie mocno się baliśmy. Operacja. Przed nią, w szpitalnym łóżeczku, Kacperek przyjął sakrament Chrztu Świętego. Choć głęboko wierzyliśmy w lekarzy, nadal było ryzyko, że nasz synek umrze. Nie zdążyliśmy nacieszyć się naszym maleństwem, jak mogliśmy wyobrazić sobie teraz życie bez niego? Odprowadziłam synka na blok operacyjny. Chociaż okazało się, że serduszko obarczone jest kolejnymi niedoskonałościami, operacja przebiegła pomyślnie!
Mogliśmy zobaczyć Kacperka. Choć jego widok, w plątaninie kabli i aparatury mroził krew w żyłach, my byliśmy szczęśliwi. Nasz malutki synek żył, walczył, a my mogliśmy być przy nim. Profesor Malec ze swoim zespołem dokonali cudu. Kolejne dni miały być decydujące. Na szczęście z godziny na godzinę Kacperek nabierał sił! Po kilku dniach przetransportowano nas na oddział kardiologii, później były badania, pierwszy spacer w wózku po oddziale, nauka jedzenia i wreszcie dostaliśmy wymarzony wypis ze szpital!
Dziś jesteśmy już w domu, ale mamy mało czasu, by nacieszyć się sobą. Musimy stanąć do kolejnej walki i robić wszystko, by nasz synek dotrwał do kolejnej operacji… Kacperek jest malutki, słaby. Męczy się nawet przy jedzeniu, przez co walczymy o każdy mililitr pokarmu, by nabrał sił. Choć na pierwszy rzut oka synek wygląda normalnie, to jego stan lekarze określają jako średni. Musimy mieć świadomość, że w każdej chwili może się pogorszyć, a wtedy życie Kacperka będzie w śmiertelnym niebezpieczeństwie!
Musimy wrócić do Munster jak najszybciej, ale sami nie damy rady uratować naszego synka. Nie możemy go stracić… Zrobimy wszystko, był żył, by dostał swoją szansę, dlatego błagamy o pomoc! Już raz uratowaliście życie naszego dziecka. Wierzymy, że również tym razem się uda, a Kacperek będzie kiedyś mógł Wam samodzielnie podziękować za swoje życie… Dziękujemy z góry za każdy gest wsparcia, za modlitwę i najmniejszą nawet wpłatę, która przybliży nas do celu - szansy na życie synka.
Dajana, mama Kacperka