Tragedia ojca może stać się tragedią syna – razem możemy im pomóc

roczna rehabilitacja ojca i syna
Zakończenie: 1 Sierpnia 2018
Rezultat zbiórki
Pragniemy wyrazić głęboką wdzięczność za życzliwy gest i wsparcie. Dziękujemy za wyraz dobroci i chęci niesienia pomocy. Dzięki Państwa wsparciu możliwa jest DALSZA REHABILITACJA ORAZ LECZENIE DLA NASZEGO SYNA ORAZ MEZA.
Powoli, małymi kroczkami Kacper i Piotr biliżają się do celu. Rehabilitacjua trwa i przynosi wudoczne postępy. To wszystko dzięki Wam Kochani.
Rodzina Skurzok
Opis zbiórki
Wiedziałem, że mój synek mnie potrzebuje, pamiętałem o tym, kiedy wyciągali mnie z płomieni. Jestem tu dla niego i nie ważne, w jakim będę stanie – zawsze będę dążył do tego, by się podnieść i żyć dla niego. Kacperek jest najważniejszy bez względu na wszystko. Mam wiele do zrobienia dla mojego dziecka, nie mam czasu do stracenia, dlatego muszę się podnieść pomimo wypadku. Do tego czasu będę prosił o pomoc, by pomóc mojemu dziecku...
Jestem Piotr, mam 33 lata i wielki problem. Z mojej pasji uczyniłem pracę – prowadziłem warsztat samochodowy, żeby z zarobionych pieniędzy pomóc mojemu synkowi. Kacperek wymaga ciągłej intensywnej rehabilitacji, kosztownych wizyt u specjalistów. Pracowałem na dwa etaty, żeby on mógł kiedyś żyć normalnie. Co będzie teraz?
Straciłem sens życia przez nieszczęśliwy wypadek, do którego doszło po samozapłonie auta. Sam omal nie spaliłem się żywcem. Gdyby nie pomoc sąsiadów nie byłoby mnie teraz. Stoczyłem 3-miesięczną walkę o życie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Ślaskich. Mój stan był bardzo ciężki, ale wiedziałem, że mój Kochany Syn oraz Wspaniała Żona Asia potrzebują mnie bardzo, dlatego postanowiłem, że zrobię wszystko, by ich nie zawieść. Przeszedłem Liczne przeszczepy oraz operacje. Przeżyłem ogromny ból i cierpienie. Po tym wszystkim wiem, że dzięki mojej rodzinie, przyjaciołom oraz ludziom dobrej woli można podnieść się nawet po takim ciężkim wypadku.
Niestety, dopóki nie uporam się ze strasznymi bliznami i innymi obrażeniami, nie będę mógł wrócić do mojej głównej misji – do walki o mojego synka! Pomimo ciężkich i kosztownych rehabilitacji, zabiegów, środków pielęgnacyjnych czeka mnie operacja blizn ręki. Koszty zabiegów, maści, kremów, ubrań uciskowych, które muszę zmieniać co 4 miesiące oraz rehabilitacji i zabiegów znacznie przekraczają nasz budżet.
Los potwornie z nas zakpił, dlatego postanowiłem prosić o pomoc, głównie dla mojego dziecka, bo nie jest wstydem prosić w imieniu kogoś, kogo się kocha.
Mój synek to mój największy skarb, który bardzo na mnie liczy. Nie mogę go zwieść, dlatego proszę o pomoc.
Kacperek urodził się w kwietniu 2015 roku. Do 3 miesiąca życia wszystko było wspaniale. Razem z żoną przesiadywaliśmy godzinami nad łóżeczkiem, nie mogliśmy się napatrzeć i nie mogliśmy ogarnąć tego szczęścia, które nas spotkało.
Pośród codziennych obowiązków wypełniał nasze życie radością, oczekiwania na moment, kiedy usiądzie, zrobi pierwszy krok, powie pierwsze słowo. Niestety Kacperek stracił apetyt, a co bardziej niepokojące przestał płakać, pojawiło się osłabienie napięcia mięśniowego. Codziennością stały się wizyty u specjalistów, konsultacje, poszukiwanie diagnozy, czas mijał nieubłaganie. Nasz maleńki Synek nie okazywał zniecierpliwienia, przecież nie mógł nawet zapłakać. Ostateczna diagnoza neurologiczna hipotonia mięśniowa z opóźnionym rozwojem ruchowym, świst krtani, brak trakcji, asymetria ułożenia w prawo, słaba współpraca kończyn górnych, autyzm, niedosłuch.
Był to punkt zwrotny w naszym życiu, tak jakby Kacperek urodził się po raz drugi. Stanęliśmy do walki. Nie spodziewaliśmy się, iż w maleńkim ciałku Kacperka drzemie duch wspaniałego wojownika, pięknie współpracuje na rehabilitacji, robi ogromne postępy. Po trzech latach wyczerpującej rehabilitacji, dodatkowym konsultacjom Kacperek się uśmiecha, chodzi, lecz niestety dalej nie mówi. Zdiagnozowano autyzm, czeka nas bardzo długa droga. Jesteśmy szczęśliwi, że tyle udało się osiągnąć, a Kacperek ma szansę normalnie funkcjonować.
Teraz kiedy sam potrzebuję pomocy, staję wieczorami nad łóżeczkiem Kacperka i nie potrafię mu spojrzeć w oczy. Nie mam pieniędzy, by dalej o niego walczyć, a to oznacza, że zaprzepaścimy wszystko, co udało się osiągnąć przez 3 lata. Co mam powiedzieć? Śpij spokojnie Kacperku, już nie będziesz ćwiczył, nie będziesz się uśmiechał, nie dogonisz rówieśników. To jest trudniejsze niż walka z chorobą. Jestem ojcem, ale nie potrafię pomóc własnemu dziecku…
Wasza pomoc finansowa, o którą proszę to uśmiech Kacperka, tupot małych nóżek, powrót do normalnego życia. Bardzo potrzebuję pomocy na rehabilitację i terapię dla synka. Wierzę, że niebawem mój stan się poprawi i znów wrócę do walki jako tata, na którego zawsze może liczyć.