Gdy skończą się pieniądze, Kamil zostanie odłączony od aparatury i umrze

Transport medyczny Kamila ze szpitala w USA do Polski
Zakończenie: 3 Maja 2020
Opis zbiórki
Zegar odmierza czas! Największym problemem są w tej chwili pieniądze, bo gdy ich zabraknie, nie będzie już dla niego ratunku!
Emigracja do Stanów Zjednoczonych kojarzy się wszystkim z wielka szansa od losu. Dla naszej rodziny zakończyła się jednak tragedia. Chciałabym opisać historię mojego brata, w którego imieniu proszę o pomoc. Kamil wyjechał do USA w wieku 17 lat. Jako młody i ambitny chłopak chciał jak najlepiej ułożyć swoje życie. Nie marzył o milionach, ale o pieniądzach, które zapewnia mu lepszy byt niż w Polsce. W końcu tak wiele osób wyjeżdża za granicę za przysłowiowym chlebem. Dziś ma 31 lat i jego powrót do Polski nie jest możliwy bez pomocy najbliższych.
Kamil 1.03.2019 roku uległ poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Potracił go samochód, kiedy przechodził przez ulicę jak miliony ludzi każdego dnia. Po zdarzeniu trafił do szpitala z ciężkim urazem głowy i rokował w stanie krytycznym. Lekarze jednego z najlepszych szpitali w Stanach Zjednoczonych nie dali mu w pierwszej chwili żadnych szans na przeżycie. Na intensywną terapię trafił bowiem w stanie, w którym nie można było go nawet zidentyfikować.
Lekarze podjęli próbę ratunku Kamila w obawie, że umrze na stole operacyjnym. Ale zabieg się udał. Pierwszy oraz szereg kolejnych. Kamil żyje. Pomimo czarnych scenariuszy lekarzy walczy o swoje życie. Od blisko 3 miesięcy leży na OIOM-e. Przeszedł kraniotomie czaszki i liczne zabiegi związane z narządami wewnętrznymi. Silne uderzenie w głowę rozbiło na kawałki boczna część czaszki i kości policzkowe, co udało się po części zrekonstruować.
Metalowe elementy nowej czaszki nie pozwalają jednak na obieg płynu rdzeniowego w mózgu, dlatego też do końca życia jego nadmiar będzie sztucznie odprowadzany przez dren umiejscowiony pod skórą. Borykał się także z wieloma zakażeniami i bakteriami. Kamil jest oczywiście w śpiączce. Pomimo braku większej świadomości odczuwa ból i reaguje na bodźce – głos i dotyk. Oddycha sam z pomocą intubacji. Sam też reguluje inne funkcje życiowe. Jedynym organem, który wciąż dochodzi do zdrowia, jest mózg.
W utrzymaniu dobrego stanu zdrowia pomaga mu tutaj niezbędna aparatura. Jego chęć życia jest niewyobrażalnie wielka i łamie serca. Mózg po terapii i regeneracji znowu powinien sam funkcjonować. Wtedy Kamil miałby możliwość pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie wracałby do zdrowia. Niestety nasz problem polega na tym, że ubezpieczenie, które Kamil posiada w USA, jest limitowane i kończą się środki na dalsze leczenie. Kiedy tak się stanie, zostanie on odłączony od aparatury i powoli umrze.
Prywatna opieka medyczna jest niemożliwa, gdyż nie udźwigniemy nawet części kosztów. Przykładem jest opłata jednego dnia w szpitalu, w którym się znajduje i wynosi ona 8 tys. dolarów. Koszta leczenia w USA są ponad nasze siły. Jedynym ratunkiem dla Kamila jest przetransportowanie do Polski. Dystans ponad 7 tysięcy km samolotem sanitarnym to koszt ponad 460 tysięcy złotych. Transport oferuje prywatna firma i musimy zapłacić z własnych środków. Próbowaliśmy szukać pomocy w polskim konsulacie w Nowym Jorku, ale otrzymaliśmy list odmowny.
Jeśli chodzi o sytuację w Polsce, to utracił on ciągłość ubezpieczenia zdrowotnego z chwilą wylotu do USA. 14 lat poza granicami kraju nie daje mu szans pomocy ze strony NFZ. Jeżeli jednak uda nam się go przetransportować, to z chwilą przylotu jest możliwość samo-ubezpieczenia w Polsce, dzięki któremu Kamil dostanie szansę na leczenie i dalszą walkę o powrót do zdrowia.
W najgorszych dla nas chwilach mogliśmy liczyć na pomoc ze strony Kamila. Teraz role się odwróciły i to on potrzebuje naszej pomocy. Niestety sami nie jesteśmy w stanie mu jej zapewnić. Proszę o pomoc w uzbieraniu potrzebnej sumy pieniężnej, by mój brat mógł nadal żyć. Najmniejszy datek będzie dla nas krokiem do przodu. Wierzymy w ludzi o wielkich sercach. Niech i tym razem wygra dobro.