Karol Madej - zdjęcie główne

Historia jak z horroru❗️Ratuj życie Karola – w Polsce nie ma nadziei!

Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne w klinice Sheba w Izraelu

Zgłaszający zbiórkę:
Karol Madej
Łuków, lubelskie
Czerniak w stadium rozsiewu
Rozpoczęcie: 16 grudnia 2022
Zakończenie: 16 stycznia 2023
78 672 zł(6,43%)
Wsparło 1117 osób

Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne w klinice Sheba w Izraelu

Zgłaszający zbiórkę:
Karol Madej
Łuków, lubelskie
Czerniak w stadium rozsiewu
Rozpoczęcie: 16 grudnia 2022
Zakończenie: 16 stycznia 2023

Opis zbiórki

Straciliśmy 4 lata! Gdyby wtedy mąż rozpoczął leczenie, dziś byłby pewnie zdrowy. Tymczasem umiera, a lekarze w Polsce nie dają mu żadnej nadziei! My jednak się nie poddajemy – jest klinika w Izraelu, gdzie Karol może dostać szansę na życie! Tamtejsi lekarze są w szoku – jak to możliwe, że przez 4 lata od poznania diagnozy nowotworu mąż w ogóle nie był leczony!? Problem w tym, że nikt nam o diagnozie nie powiedział… Bardzo proszę o pomoc, o ratunek dla Karola – mojego najkochańszego męża, najcudowniejszego ojca dla naszych dzieci… Gdy zawiódł system, jedyna nadzieja w ludziach…

Nasza historia jest jak z horroru, a dzieje się naprawdę. Kiedy się zaczęła? Moglibyśmy powiedzieć, że trzy miesiące temu, gdy Karol zemdlał nagle, po kilku dniach osłabienia. Ale potem okazało się, że musimy cofnąć się 4 lata…

Karol Madej

Karol był zawodowym kierowcą. Przez długie wyjazdy, sam golił włosy – kto wtedy ma czas na fryzjera. Miał taką małą brodawkę z tyłu głowy i za moją namową poszedł do chirurga ją usunąć – przecież jak sam się goli, mógł ją łatwo zaciąć, a to potem źle się goi. Jeden szew i było po sprawie. Po wycięciu znamienia czy brodawki, robione są badania. Powiedziano nam, żebyśmy się nie martwili – jeśli coś wyjdzie, zadzwonią. Jednak nie dzwonili. Próbowaliśmy kilka razy sami się dowiedzieć, czy są wyniki, ale nas zbywano. Stwierdziliśmy w końcu, że przecież gdyby coś było nie tak, musieliby dać znać. I zapomnieliśmy o sprawie…

Koniec sierpnia tego roku. Widzę, że mąż słabnie, choć nigdy wcześniej nie miał problemów ze zdrowiem. Prywatne badania u kardiologa niczego nie wykazały – zalecono odpoczynek. A dwa dni po wizycie Karol mi zemdlał w domu… Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że największy koszmar naszego życia właśnie się zaczyna…

Karetka, szpital, badania. Rozpoznanie dużej anemii. Po kolei pytania lekarzy: czy Karol jest alkoholikiem? Nie. Czy narkomanem? Nie. A może zarażony HIV? Nie! Minął tydzień, a w tym czasie na ciele męża zaczęły pojawiać się guzy! Lekarze nie zwrócili na nie uwagi. Potem przenieśli go na zakaźny, podejrzewali koronawirusa, ale badania nie potwierdziły… Wypisali więc go do domu, bez diagnozy…

Karol Madej

Nie daliśmy za wygraną. Pojechałam z mężem prywatnie, by pobrać wycinek guza do badań. Widzieliśmy, że dzieje się coś złego! Skąd nagle tyle guzów, skąd ból!? Znów szpital, tym razem inny. Trafiliśmy na świetną lekarkę, która od razu zapytała, czy Karol nigdy nie miał wycinanej żadnej zmiany. I wtedy przypomniała nam się sytuacja sprzed 4 lat…

Po wyjściu ze szpitala w Białej Podlaskiej pojechaliśmy do przychodni w Łukowie, gdzie był wykonywany zabieg wycięcia znamienia. Pielęgniarki były wielce zdziwione prośbą o wydanie wyniku tamtego badania sprzed lat, nie chciały nam go przekazać. Wezwały lekarza. 

Byliśmy w szoku – przecież prosiliśmy tylko o wynik, którego nigdy wcześniej nie dostaliśmy. Tylko po to, by upewnić się, że to złe podejrzenia, nie ten kierunek i dzieje się coś innego… 

I przyszedł lekarz. Powiedział tylko, że to czerniak. Na nasze zdziwienie doprecyzował: nowotwór, złośliwy. Ziemia usunęła nam się spod stóp…

Karol Madej

Wynik nigdy nie trafił do systemu, historii choroby pacjenta, chirurga czy lekarza rodzinnego. Gdy mąż trafił do szpitala w Łukowie, szukali innych przyczyn jego stanu, a wynik badania mieli kilkadziesiąt metrów dalej – już od 4 lat! To nie mieściło nam się w głowie, wciąż nie mieści… Przecież to przez to Karol teraz jest umierający!

Zgłosiliśmy to zatajenie wyników na policję, a policja na prokuraturę. Tam nas zbyli, ale my się nie poddamy. Wiemy jednak, że takie szare żuki nie mają właściwie szans na walkę z systemem i wysoko postawionymi osobami. Będę jednak walczyć o sprawiedliwość, choćby po to, by nikomu innemu taka tragedia się nie wydarzyła! 

Tymczasem nasza trwa… Guzy rozrastają się na całe ciało. Karol cierpi z bólu… Dostaje chemię, przeszedł radioterapię. Mimo to lekarze w Polsce mówią bez ogródek – pacjent nie rokuje. Nie chciano nawet zrobić mu dializ, gdy nerki przestały pracować! Musiałam właściwie wyszarpać te zabiegi, rzucając na stół odpowiednie przepisy. Paraliżuje nas choroba i to, że człowiek zostaje ze wszystkim sam. Choć mąż uczciwie pracował od wielu lat, a dostał 800 zł renty… 

Karol Madej

Takie nieszczęście, jak śmiertelna choroba, weryfikuje wszystko. Odeszli przyjaciele, ale na drodze spotkaliśmy wiele osób, którzy pomagają bezinteresownie. To dodaje skrzydeł… Dzięki nim trafiliśmy na klinikę Sheba w Izraelu, gdzie leczona jest pacjentka z Polski z czerniakiem. Jesteśmy w trakcie konsultacji, a lekarze stamtąd są w szoku – jak to możliwe, że przez tyle lat mąż nie był leczony? Że nie ma wyników badań?!

Trwają konsultacje i badania, wkrótce poznamy plan leczenia i ostateczny kosztorys. Ten może sięgnąć nawet 3 milionów złotych! Czas? Właściwie go nie mamy. Dlatego z całego serca błagam o pomoc, o ratunek! Mamy z mężem dwoje dzieci i dwa psy. Spełnieniem naszych marzeń było spokojne życie, wychodzenie z psami na długie spacery, pomaganie dzieciakom, które strasznie przeżywają chorobę taty…

Obiecałam dzieciom, że uratuję ich tatę. Obiecałam Karolowi, że go wyleczymy! Nie poddam się, choć czasami czuję ogromny ciężar, jaki na mnie spoczywa. Mam tylko nadzieję, że Bóg da mi siłę na to wszystko… Powtarzam sobie, że to zły sen, że zaraz się obudzimy i będzie jak dawniej.

Bardzo Was proszę, z całego serca, o pomoc, by tak właśnie było… Karol ma dopiero 44 lata i całe życie przed sobą… Marzy o tym, by doczekać zakończenia szkół dzieci... Czerniak jest obecnie chorobą, którą lekarze potrafią leczyć. Gdyby wynik został nam dostarczony te 4 lata temu, byłbym pewnie już zdrowym człowiekiem. A tak, bez nierefundowanego leczenia, czeka nas najgorsze…

Marlena, żona Karola




*Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową i może ulec zmianie po otrzymaniu ostatecznego kosztorysu.