Wola życia silniejsza niż śmierć... Możesz pomóc Karolkowi!

Seria podań komórek macierzystych - jedyna szansa na zdrowie Karolka
Zakończenie: 1 Maja 2020
Opis zbiórki
Wola życia silniejsza niż śmierć, wymodlony cud, w który trudno było uwierzyć… Karolek nie żył, gdy przyszedł na świat. 25 minut lekarze walczyli o jego życie. W tym samym czasie walczyli też o życie żony… Dziś jesteśmy wszyscy razem, jednak tak długi czas na granicy między życiem a śmiercią zostawił u synka trwałe piętno. Bardzo proszę w imieniu całej naszej rodziny, pomóżcie nam walczyć o Karolka. On tak wiele dobrego jeszcze może dać światu!
Tamte chwile wracają jeszcze czasem w koszmarach… Nasze trzecie dziecko, pierwszy syn. Ogrom szczęścia! Żona czuła się dobrze, nic nie zapowiadało tragedii, która miała nadejść… Może gdybyśmy pojechali do szpitala w Gdańsku, wszystko potoczyłoby się inaczej? Odległość taka sama, a jednak nie pojechała tam, wybrali inny szpital... Było już po terminie, wystąpiło nadciśnienie. Normalnie zrobiliby cesarkę, ale nie w tamtym szpitalu… Cały czas mówili: „Trzecia ciąża, urodzi Pani naturalnie“. Przez tydzień żona leżała i czekała, a z każdą godziną obezwładniał nas coraz większy strach.
Co z tego, że sprawę w prokuraturze mają wszyscy lekarze, którzy nie pomogli. To nie wróci Karolkowi zdrowia… W końcu podano oksytocynę na wywołanie skurczy. O tym, że przy nadciśnieniu nie powinno się jej podawać, dowiedzieliśmy się dopiero po porodzie. Żona cierpiała, a lekarze zeznawali później, że była nieposłuszna. Kobieta, której nikt nie chce pomóc, która wariuje ze strachu o życie dziecka, którą wszyscy zbywają i nikt nic nie mówi, nie była spokojna, więc nieposłuszna?!
Gdy wyjęli w końcu Karolka, nie miał tętna, a żona straciła przytomność. Reanimacja trwała 25 długich minut, ja tylko mogłem modlić się o cud… W jednej chwili mogłem stracić żonę i synka, zostać sam z córkami, z wyrwą w sercu nie do zagojenia. Bóg chciał jednak inaczej.
- Płakałam, gdy zaczął oddychać – powiedziała do mnie kolejnego dnia położna. To jedyne dobre słowa, które pamiętam z tamtego okresu; jedyny ludzki odruch, który wtedy był nam tak potrzebny... Lekarze mówili, że Karolek będzie roślinką. My jednak wierzyliśmy w cud, którego do dziś jesteśmy świadkami! Synek zobaczył się z mamą dopiero po tygodniu. Żona musiała dojść do siebie po operacjach — podczas CC doszło do powikłań.
W szpitalu przeżyliśmy wiele trudnych chwil, doświadczyliśmy mnóstwo przykrości ze strony lekarzy. Ta historia jednak mogłaby się skończyć o wiele gorzej… Dzisiaj mamy go, naszego Karolka, całe nasze życie. Już zawsze będzie nas potrzebował, jednak przynosi światu tyle dobra… Jego życie ma sens! Często mówimy do siebie, że nasz synek naprawia ludzi. Powoduje uśmiech na ich twarzach, wyzwala w ludziach prawdziwe dobro! Tu cud jego życia, cud, który musi trwać…
Już raz, dzięki Waszej pomocy, Karolek przeszedł serię 5 podań komórek macierzystych. Widzimy ogromne postępy! Po przeszczepie pierwszy raz od 10 lat przespał noc… Dla nas i dla niego to ulga i radość nie do opisania. Wszyscy rehabilitanci, którzy usprawniają Karolka, zauważyli poprawę. Wszystko to sprawiło, że mamy nadzieję na jeszcze większe postępy! Synek został zakwalifikowany do kolejnej serii podań komórek! To jednak znów ogromne pieniądze… Po raz pierwszy, gdy tu byliśmy, nie wiedzieliśmy, czy i jakie efekty przyniosą komórki macierzyste. To był eksperyment. Dziś już wiemy, że udany! Dlatego prosimy Was, ludzi o ogromnych sercach, o pomoc dla Karolka.
Każde słowo wsparcia, każda złotówka przekazana na leczenie naszego dziecka to kolejny cud w życiu. Karolka mogło nie być, a jest tu i sprawia, że każdy dzień ma sens. Wierzymy, z całego serca wierzymy, że będzie coraz lepiej i już nikt go nie skrzywdzi. Za każdą pomoc serdecznie dziękujemy!
Kazimierz, tata Karolka