Skarbonka zakończona
Skarbonka

Licytacje dla Karoliny Karolina Łukasiewicz

Avatar organizatora
Organizator:Marta Koc

Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.

PILNE! Karolina jest żoną i mamą, która cierpiała latami... Lekarze uważali, że taka jej "uroda". Dopiero niedawno okazało się, że to ataki okrutnej choroby, która niszczy cały jej organizm. Ból jest nie do wytrzymania, w ciele mnożą się zmiany, które mogą się zezłośliwić... Ratunkiem jest tylko operacja. Konieczna jest pilna pomoc, o którą prosimy!

"Mam na imię Karolina, mam cudownego męża Bartka i córeczkę Hanię. Od kiedy pamiętam, zawsze dokuczały mi bolesne miesiączki. Aby pozbyć się bólu, odwiedziłam mnóstwo lekarzy, jednak twierdzili, że „nie ma powodów do niepokoju, ponieważ badania są prawidłowe”. Twierdzili, że to kwestia mojej wrażliwości na ból – był to dla nich problem natury psychicznej, a nie fizycznej...  Dopiero po latach okazało się, że nie mieli racji.

 

W sierpniu 2021 roku, po nocnym ataku, po raz kolejny udałam się do lekarza... Po zapoznaniu się z wynikiem USG transwaginalnego uznano, że wszystko w porządku. Trzy miesiące później podczas rutynowej kontroli u ginekologa okazało się, że mam guza na pęcherzu moczowym! Miał wymiary 20 na 30 mm... Żaden z lekarzy, z którymi konsultowałam się w tej sprawie, nie mógł uwierzyć, że w sierpniu nie było go widać.

 

W grudniu, tuż przed Bożym Narodzeniem, czekała mnie operacja usunięcia guza. Na szczęście udało mi się wrócić do na Święta do domu i uniknąć zarażenia COVID-19 w szpitalu. Pozostało czekać na wyniki histopatologii, a podczas wznoszenia noworocznego toastu życzyć sobie, żeby rok 2022 był lepszy. Niestety, tak się nie stało...

 

Endometrioza głęboko naciekająca - na początku roku usłyszałam brutalną prawdę. Nagle okazało się, że lata mojego cierpienia mają swoją przyczynę... Cierpię na chorobę, nazywaną "cichym zabójcą kobiet"... Trudno wykrywana, wciąż mało znana, zamienia życie chorujących w piekło. Endometrium u zdrowej kobiety złuszcza się podczas cyklu miesiączkowego. U chorej jest inaczej… Fragmenty przedostają się do innych narządów, czasem nawet do tak odległych jak płuca czy mózg! Tworzą w nich nacieki i guzy, co powoduje potworny ból!

 

Podczas kontroli okazało się, że urolodzy nie usunęli całego guza z pęcherza i konieczna będzie kolejna operacja. Co więcej, ogniska endometriozy zajęły więcej miejsc - pochwę, przegrodę odbytniczo-pochwową, macicę, odbytnicę, lewy jajnik zrośnięty z odbytnicą, więzadło krzyżowo-maciczne, a także pęcherz... Podczas operacji może okazać się, że choroba zajmuje jeszcze inne organy - prawdopodobnie przeponę i jelito cienkie, ponieważ odczuwam dolegliwości także w tych okolicach. 

 

Boli praktycznie codziennie... Czasami ból jest tak silny, że budzi mnie w środku nocy. Nasila się przed miesiączką, apogeum następuje w trakcie. To takie cierpienie, że nie da się wstać, chodzić, żyć... Do tego mdłości, drętwienia rąk i nóg, uczucie paraliżu od pasa w dół. Mogłabym za każdym razem wzywać pogotowie, żeby tylko dali mi silny zastrzyk przeciwbólowy, który wyzwoli mnie od trwających po 30 minut skurczy... 

 

Niestety, w Polsce leczenie operacyjne endometriozy z pomocą NFZ jest niemożliwe. Tego typu operacje można wykonywać tylko prywatnie. Zwróciłam się do kliniki w Warszawie z prośbą o pomoc... Aby mi pomóc, lekarze muszą usunąć całą macicę. Bardzo możliwe, że będą musieli też wyciąć kawałek jelita grubego i wyłonić stomię, jeśli okaże się, że choroba zajęła również ten obszar. Choroba jest u mnie bardzo zaawansowana. Cena operacji może wynieść nawet 50-60 tysięcy złotych... Niestety będzie bardzo skomplikowana. Jeśli jednak nie przeprowadzę jej szybko (wstępne szacunki mówią o przełomie kwietnia i maja 2022 roku) grozi mi takie pogłębienie choroby, które uniemożliwi mi normalne życie i praktycznie zamknie w domu. Ponadto każda ze zmian, które ciągle mnożą się w moim ciele, może z czasem przeistoczyć się w nowotwór złośliwy.

 

Udało mi się skontaktować z dwoma największymi autorytetami w dziedzinie endometriozy. Zgodnie uznali, że „wrażliwość na ból” było diagnozą błędną i krzywdzącą, a przede wszystkim bagatelizującą zupełnie realną i dająca się wykryć chorobę. Nie mieli wątpliwości, że jestem ofiarą wieloletnich zaniedbań i mylnych diagnoz. 

 

Nie w głowie mi jednak żadna zemsta – mam ważniejsze sprawy, o które muszę walczyć: muszę być zdrowa dla swojej wspaniałej córki, bo chcę widzieć, jak dorasta; dla swojego męża, który stoi przy mnie murem i z którym chciałabym się zestarzeć. Muszę zawalczyć o to, żeby każdy nowy dzień mógł być dniem pozbawionym bólu. Tej walki nie uda mi się jednak wygrać, jeżeli mi w niej nie pomożecie. Bez Was to będzie niemożliwe.

 

Proszę Was więc o pomoc z nadzieją, że mi jej udzielicie. Z góry też Wam za nią dziękuję!

630 złWsparło 13 osób

Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiły
bezpośrednio
na subkonto Podopiecznej:

Przekaż 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0176438 Karolina

PILNE! Karolina jest żoną i mamą, która cierpiała latami... Lekarze uważali, że taka jej "uroda". Dopiero niedawno okazało się, że to ataki okrutnej choroby, która niszczy cały jej organizm. Ból jest nie do wytrzymania, w ciele mnożą się zmiany, które mogą się zezłośliwić... Ratunkiem jest tylko operacja. Konieczna jest pilna pomoc, o którą prosimy!

"Mam na imię Karolina, mam cudownego męża Bartka i córeczkę Hanię. Od kiedy pamiętam, zawsze dokuczały mi bolesne miesiączki. Aby pozbyć się bólu, odwiedziłam mnóstwo lekarzy, jednak twierdzili, że „nie ma powodów do niepokoju, ponieważ badania są prawidłowe”. Twierdzili, że to kwestia mojej wrażliwości na ból – był to dla nich problem natury psychicznej, a nie fizycznej...  Dopiero po latach okazało się, że nie mieli racji.

 

W sierpniu 2021 roku, po nocnym ataku, po raz kolejny udałam się do lekarza... Po zapoznaniu się z wynikiem USG transwaginalnego uznano, że wszystko w porządku. Trzy miesiące później podczas rutynowej kontroli u ginekologa okazało się, że mam guza na pęcherzu moczowym! Miał wymiary 20 na 30 mm... Żaden z lekarzy, z którymi konsultowałam się w tej sprawie, nie mógł uwierzyć, że w sierpniu nie było go widać.

 

W grudniu, tuż przed Bożym Narodzeniem, czekała mnie operacja usunięcia guza. Na szczęście udało mi się wrócić do na Święta do domu i uniknąć zarażenia COVID-19 w szpitalu. Pozostało czekać na wyniki histopatologii, a podczas wznoszenia noworocznego toastu życzyć sobie, żeby rok 2022 był lepszy. Niestety, tak się nie stało...

 

Endometrioza głęboko naciekająca - na początku roku usłyszałam brutalną prawdę. Nagle okazało się, że lata mojego cierpienia mają swoją przyczynę... Cierpię na chorobę, nazywaną "cichym zabójcą kobiet"... Trudno wykrywana, wciąż mało znana, zamienia życie chorujących w piekło. Endometrium u zdrowej kobiety złuszcza się podczas cyklu miesiączkowego. U chorej jest inaczej… Fragmenty przedostają się do innych narządów, czasem nawet do tak odległych jak płuca czy mózg! Tworzą w nich nacieki i guzy, co powoduje potworny ból!

 

Podczas kontroli okazało się, że urolodzy nie usunęli całego guza z pęcherza i konieczna będzie kolejna operacja. Co więcej, ogniska endometriozy zajęły więcej miejsc - pochwę, przegrodę odbytniczo-pochwową, macicę, odbytnicę, lewy jajnik zrośnięty z odbytnicą, więzadło krzyżowo-maciczne, a także pęcherz... Podczas operacji może okazać się, że choroba zajmuje jeszcze inne organy - prawdopodobnie przeponę i jelito cienkie, ponieważ odczuwam dolegliwości także w tych okolicach. 

 

Boli praktycznie codziennie... Czasami ból jest tak silny, że budzi mnie w środku nocy. Nasila się przed miesiączką, apogeum następuje w trakcie. To takie cierpienie, że nie da się wstać, chodzić, żyć... Do tego mdłości, drętwienia rąk i nóg, uczucie paraliżu od pasa w dół. Mogłabym za każdym razem wzywać pogotowie, żeby tylko dali mi silny zastrzyk przeciwbólowy, który wyzwoli mnie od trwających po 30 minut skurczy... 

 

Niestety, w Polsce leczenie operacyjne endometriozy z pomocą NFZ jest niemożliwe. Tego typu operacje można wykonywać tylko prywatnie. Zwróciłam się do kliniki w Warszawie z prośbą o pomoc... Aby mi pomóc, lekarze muszą usunąć całą macicę. Bardzo możliwe, że będą musieli też wyciąć kawałek jelita grubego i wyłonić stomię, jeśli okaże się, że choroba zajęła również ten obszar. Choroba jest u mnie bardzo zaawansowana. Cena operacji może wynieść nawet 50-60 tysięcy złotych... Niestety będzie bardzo skomplikowana. Jeśli jednak nie przeprowadzę jej szybko (wstępne szacunki mówią o przełomie kwietnia i maja 2022 roku) grozi mi takie pogłębienie choroby, które uniemożliwi mi normalne życie i praktycznie zamknie w domu. Ponadto każda ze zmian, które ciągle mnożą się w moim ciele, może z czasem przeistoczyć się w nowotwór złośliwy.

 

Udało mi się skontaktować z dwoma największymi autorytetami w dziedzinie endometriozy. Zgodnie uznali, że „wrażliwość na ból” było diagnozą błędną i krzywdzącą, a przede wszystkim bagatelizującą zupełnie realną i dająca się wykryć chorobę. Nie mieli wątpliwości, że jestem ofiarą wieloletnich zaniedbań i mylnych diagnoz. 

 

Nie w głowie mi jednak żadna zemsta – mam ważniejsze sprawy, o które muszę walczyć: muszę być zdrowa dla swojej wspaniałej córki, bo chcę widzieć, jak dorasta; dla swojego męża, który stoi przy mnie murem i z którym chciałabym się zestarzeć. Muszę zawalczyć o to, żeby każdy nowy dzień mógł być dniem pozbawionym bólu. Tej walki nie uda mi się jednak wygrać, jeżeli mi w niej nie pomożecie. Bez Was to będzie niemożliwe.

 

Proszę Was więc o pomoc z nadzieją, że mi jej udzielicie. Z góry też Wam za nią dziękuję!

Wpłaty

Sortuj według