
PILNE❗️Mama dwójki chłopców walczy z nowotworem! Pomóż ratować Karolinę!
Cel zbiórki: Rehabilitacja, leczenie
Cel zbiórki: Rehabilitacja, leczenie
Aktualizacje
Karolina wróciła do domu...
Po przyjeździe do Izraela już drugiego dnia Karolina trafiła do szpitala – powodem były bardzo słabe wyniki badań. Lekarze zdecydowali o pilnym podaniu chemii z powodu guza w głowie. Niestety, nie przyniosło to rezultatów...
Mimo najszczerszych chęci, lekarze z kliniki w Izraelu nie byli w stanie przeprowadzić terapii CAR-T Cell, która była naszą ostatnią nadzieją. Z tego powodu zakończyliśmy leczenie i prywatnym transportem – Karolina nie jest w stanie siedzieć – wróciliśmy do Polski, do domu...
Wkrótce będę musiał wrócić do pracy. Jako że żona wymaga właściwie całodobowej opieki, będziemy musieli zatrudnić kogoś do pomocy. Staramy się także o opiekę hospicjum domowego.
Przed nami trudny czas, ale przejdziemy przez niego razem, całą rodziną. Wciąż walczymy o każdy dzień, o lepszy komfort życia Karoliny. Skupimy się teraz na rehabilitacji, która niestety jest bardzo kosztowna – dlatego jeśli możecie, proszę, wesprzyjcie moją żonę...
PILNE❗️Została ostatnia nadzieja! Ratujmy życie Karoliny❗️
Informacje, jakie mamy Wam do przekazania, są niestety dramatyczne! W Polsce wyczerpały się już wszystkie metody leczenia... Tutaj zostaje tylko leczenie paliatywne!

Ostatnią nadzieją dla Karoliny jest terapia CAR-T Cell w klinice w Izraelu. To bardzo nowoczesna terapia, która w dużym skrócie polega na pobraniu komórek, a następnie “przeprogramowaniu” ich w taki sposób, aby nauczyły się walczyć z komórkami nowotworowymi. Niestety – cena leczenia zwala z nóg! To ponad milion złotych... Kolosalna cena za życie!
Prosimy, błagamy Was z całego serca o pomoc. Nie pozwólmy patrzeć bezradnie jej synom, jak ich mama powoli odchodzi... Tylko razem możemy ratować Karolinę!Rodzina i bliscy Karoliny
Opis zbiórki
Gdy w rękach trzymałam wynik badania histopatologicznego, w głowie miałam tylko jedną myśl – co stanie się z moimi dziećmi, jak poradzi sobie mąż, jeśli mnie zabraknie. Wykryto u mnie złośliwy nowotwór – chłoniaka śródpiersia. Od tamtej pory trwa walka o moje życie!
Mam na imię Karolina, mam 30 lat i jestem żoną i mamą dwójki wspaniałych chłopców – 12-letniego Piotrka i 4-letniego Sebastiana. Z zawodu jestem pedagogiem specjalnym – przed chorobą pracowałam w szkole integracyjnej. Kocham swoją pracę i mam nadzieję, że kiedyś do niej wrócę, bo pomaganie innym daje mi wiele szczęścia.
W listopadzie 2019 roku okazało się jednak, że tej pomocy będę potrzebowała ja. Wydawało mi się, że to zwykłe zapalenie oskrzeli. Niestety moje przypuszczenia się nie potwierdziły. Prawda była o wiele bardziej brutalna...

Pani doktor wypisała mi skierowanie na zdjęcie rentgenowskie klatki piersiowej, które pokazało ogromnego guza (ok. 17 x 12 x 10 cm). Trafiłam do szpitala, gdzie pobrano wycinek do histopatologii. Po 10 dniach otrzymałam wynik – dokument, w którym przeczytałam najgorszą rzecz w moim życiu – pierwotny chłoniak śródpiersia rozlany z dużych komórek B! Szok, przerażanie, niedowierzanie. Czy tak właśnie brzmi wyrok?
Pierwsza linia chemioterapii obejmowała 8 cykli co dwa tygodnie. Badania PET, które miałam wykonywane podczas leczenia wykazywały niestety tendencję do regresji choroby. Po ostatnim kursie z tej linii okazało się, że choroba owszem wycofuje się, ale te 8 cykli to za mało, aby ją pokonać. Mój profesor zadecydował o wprowadzeniu drugiej linii leczenia. Składać się miała na nią kolejna chemioterapia, radioterapia oraz przeszczep szpiku kostnego.
W szpitalu w Kielcach stawiłam się 30 grudnia 2020 roku na przeszczep. Lekarz zajmujący się tamtejszym oddziałem zainteresował się moją prawą ręką. Ja również zwróciłam już wcześniej uwagę na to, że dzieje się z nią coś dziwnego. W samą Wigilię dostałam dziwnych skurczy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że były to napady padaczkowe. Po wykonaniu w Kielcach rezonansu magnetycznego okazało się, że w moim mózgu znajdują się dwa guzy. Choroba po raz kolejny pokazała, że jest silniejsza. Przeszczep się nie odbył, a ja dostałam skierowanie na kolejną chemię...

Przed rozpoczęciem trzeciej linii leczenia usłyszałam, że mam 25% szans, aby żyć. Postanowiłam znowu podnieść się z kolan i rozpocząć kolejną walkę. Kolejna nazwa cyklu chemioterapii miała dość przewrotną nazwę MATRIX. Jest to bardzo ciężka chemioterapia, wyniszczająca układ odpornościowy i wymagająca bardzo długich pobytów w szpitalu, około trzech tygodni. To był ciężki czas... Rozłąka z rodziną, całe życie znowu przeniesione do szpitala i niewyobrażalny strach...
Nudności, wymioty, brak apetytu, łuszcząca się skóra, a przede wszystkim brak kontaktu bezpośredniego z rodziną z powodu pandemii było czymś bardzo ciężkim dla mnie. Przyjęłam trzy cykle tej chemioterapii. Gdy przyszłam na czwarty cykl, w szpitalu dostałam bardzo długi atak padaczkowy trwający dwie godziny. Już wiedziałam, bez badania, że coś jest nie tak. Lekarze zlecili rezonans magnetyczny, który wykazał, że nastąpiła progresja zmian w mózgu.

Świat po raz kolejny mi się zawalił. Strach o dzieci, o męża, o to jak sobie poradzą, gdy mnie zabraknie – nie życzę nikomu, aby musiał o tym myśleć. W związku ze zmianą sytuacji zmieniono strategię mojego leczenia i postanowiono o rozpoczęciu radioterapii mózgu, a później o leczeniu nierefundowanym. W badaniu kontrolnym mózgu okazało się, że choroba wycofała się, jednak nie na długo...
W listopadzie tego roku okazało się, że jest kolejna wznowa choroby tym razem w rdzeniu kręgowym. Nie muszę pisać, że kolejny cios był bardzo trudny do dźwignięcia. Musiałam przejść znowu "żałobę", by na nowo znaleźć w sobie siłę walki, dla moich dzieci i męża. Aktualnie jestem po 20 naświetlaniach rdzenia kręgowego – objawy neurologiczne zanikają. Możliwość utrzymania równowagi, stanięcia na palcach, umycia się bez pomocy męża czy wejścia po schodach jest niesamowitym uczuciem. Jeszcze miesiąc temu nie było o tym mowy. Obecnie czekam na lepsze wyniki badań krwi i rozpoczęcie leczenia nierefundowanego. Już teraz wiem, że będę potrzebowała dużych pieniędzy na swoje leczenie, dlatego zdecydowałam się napisać ten apel. Proszę, pomóż mi pokonać raka i żyć!
Karolina
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa5 zł
- Danuta50 zł
Trzymajcie się. Wiara czyni cuda.Jezu Ty się tym zajmij
- Wpłata anonimowa500 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa100 zł
Nie poddawaj się! Masz dla kogo istnieć!