By ciemność nie zniszczyła im życia – uratujmy wzrok Kasi i Zuzi!

Operacje oczu, aby nie stracić wzroku
Zakończenie: 13 Lipca 2018
Rezultat zbiórki
Kochani,
Kasia jest już po pierwszej operacji. Niestety – u Zuzi pojawiły się komplikacje. Lekarz miał nadzieję, że uda się u niej wykonać „Endoplastykę”, dzięki której nastąpi poprawa widzenia. Niestety okazało się, że pozostałości tęczówki są w ilości niewystarczającej do wykonania operacji. Nie było możliwości „naciągnięcia” tęczówki. Obecnie należy wykonać operację dużo droższą metodą. Wszczepienie sztucznego implantu soczewki pozwoli na poprawę widzenia. Dzięki temu do oczu nie będzie już wpadać nadmierna ilość światła. Przestaną być oślepiane, a zdolność widzenia niszczona. Wszczep soczewek w obu oczach to jednak nie wszystko. Wystąpiła też konieczność usunięcia znacznego oczopląsu. Zapobiegnie to dużemu ryzyku odwarstwienia się implantu na skutek dużych, niekontrolowanych ruchów gałki ocznej. Niezbędne jest także operacyjne leczenie krótkowzroczności, co poprawi jakość codziennego życia...
W przypadku Kasi, majowa operacja pierwszego oka początkowo powiodła się. Wszczepienie implantu soczewki sprawiło, że mama Zuzi widzi teraz dużo lepiej. Po kilku tygodniach od operacji pojawiły się jednak komplikacje. Przez duży oczopląs implant częściowo przesunął się na gałce ocznej, a w tylnej części oka wystąpiło „zmętnienie” (częste powikłanie przy tak skomplikowanych wadach wzroku). Niezbędne jest więc wszczepienie kolejnego implantu i „podszycie go”, aby zapobiec jego przesunięciu. Operacyjne leczenie oczopląsu i krótkowzroczności spowoduje dalszą poprawę widzenia...
"Jak się okazało, jesteśmy dopiero w połowie drogi po nasz wzrok. Zdawałyśmy sobie sprawę, że choroby są nieprzewidywalne, jednak nie sądziłyśmy, że koszt naszego leczenia aż tak wzrośnie. Jesteśmy pełne nadziei, ale i strachu, ponieważ przed nami dalsza część batalii o wzrok i do pokonania olbrzymia przeszkoda finansowa..."
–Kasia i Zuzia
Opis zbiórki
Tracimy wzrok. Z miesiąca na miesiąc nasz stan się pogarsza. Chorujemy na poważną wadę wzroku – Aniridię. Bez operacji zostanie nam już tylko czekanie na dzień, w którym choroba oślepi nas całkowicie. Prosimy o pomoc jak matka i córka przerażone wizją całkowitej ślepoty, jak nastolatka, która chciałaby dorastać i żyć w „jasnym świecie”, jak bezradna matka samotnie wychowująca córkę. Jak ktoś, kto ma przed sobą wizję całkowitej ślepoty...
Aniridia to choroba, która wspólnie z wadami jej towarzyszącymi wyniszcza nasze oczy. Codziennie żyjemy w strachu przed tym, że któregoś dnia obudzimy się i zobaczymy już tylko ciemność. W tej chwili, „granicy” nie jesteśmy już w stanie przesunąć bo Aniridia, krótkowzroczność, astygmatyzm, oczopląs i zaćma są w stadium na tyle zaawansowanym, że bez operacji stracimy wzrok!
Mamy bardzo poważną wadę wzroku, która na przestrzeni ostatnich miesięcy bardzo się pogłębiła i nadal postępuje. Niestety leczenie Aniridii oraz chorób towarzyszących jest bardzo skomplikowane i wymaga czterech zabiegów operacyjnych... Bez leczenia choroba zaprowadzi nas do całkowitej ślepoty. Boimy się, że z dnia na dzień będziemy musiały zrezygnować z dotychczasowego życia. I tak jest już coraz trudniej… Mama, jako pracownik poradni specjalistycznej zajmuje się rehabilitacją i fizjoterapią. Ja zaś staram się z całych sił, by poradzić sobie ze słabnącym wzrokiem w szkole. Choć bywa trudno, staram się nie rezygnować z moich pasji do tańca i zwierząt. Boimy się, że któregoś dnia stracimy to wszystko...
Chcemy, abyś poznał naszą historię, bo na tym etapie choroby nie jesteśmy już sobie w stanie same poradzić. Jesteśmy przerażone i bezsilne. Boimy się, że ślepota przyjdzie szybciej, niż ratunek… Operacje, których obie potrzebujemy to łącznie ponad 20 tysięcy złotych. Nie mamy takich pieniędzy i nie jesteśmy w stanie ich zdobyć w tak krótkim czasie. Operacje powinny się bowiem odbyć jak najszybciej.
Prosimy o pomoc, bo tylko dzięki niej Mama nadal będzie mogła pomagać swoim podopiecznym w przychodni rehabilitacyjnej. Pomoc, dzięki której mama nie straci pracy jako źródła naszego utrzymania. Dzięki której spełnię marzenie o zawodzie weterynarza... Dzięki której wreszcie przestaniemy się bać. Prosimy, nie zostawiajcie nas samych w tej walce...
–Zuzia i Kasia