Zawał zabrał moim synkom tatę, rak ponownie zaatakował mamę... Ratunku❗️

Kontynuacja leczenia i operacja w Niemczech
Zakończenie: 1 Marca 2020
Opis zbiórki
Po raz kolejny staję do walki o wszystko. O to, by moje dzieci nie patrzyły jak umieram w mękach. Śmierć swojego ojca widziały z bliska… Boję się, że kolejne odejście złamie moich synów na zawsze.
Doświadczenie ostatniej walki z rakiem nauczyło mnie, że nigdy nie należy się poddawać. Wtedy, nawet w najgorszych przewidywaniach, nie przypuszczałam, że za rogiem czeka na mnie kolejny cios. Poprawę przyjęłam jako dobrą monetę, myślałam, że dzięki chemioterapii udało się pokonać potwora, który zaatakował moje ciało. Ostatnie badania, kilka tygodni temu, na chwilę pozbawiły mnie wszystkiego: nadziei, woli walki, siły. Słowa lekarzy, które po raz kolejny rozbiły mało stabilny świat składany stopniowo z malutkich kawałków. Przerzuty do kości i wątroby - chorba atakuje coraz odważniej, a ja nie mogę już nawet powtarzać moim dzieciom, że wszystko będzie dobrze, bo świadomość postępującej choroby wyniszcza mnie, również psychicznie.
Czy już zawsze, do końca życia będę kroczyć w cieniu śmierci? Znów staję do walki, znów nie mam nic prócz małej tlącej się jeszcze gdzieś w zakamarkach nadziei… W planie jest rozpoczęcie chemioterapii, jeśli mój stan na to pozwoli lekarze dostosują jej siłę, by w chorobę uderzyć zdecydowanie. By raka pokonać raz na zawsze. Wciąż jednak pamiętam to, co czułam po każdej z nich. Choć ratowała, niszczyła też mój wycieńczony organizm. Były dni i momenty, że nie mogłam wstać z łóżka, czułam się jak duch. Mimo ogromnych chęci nie miałam siły zająć się najważniejszymi osobami w moim życiu, czyli dziećmi. Miałam wrażenie jakbym żyła tuż obok siebie.
Na tym etapie mogę zrobić tylko jedno: błagać o pomoc! Muszę stanąć do walki z tym potężnym, nieprzewidywalnym przeciwnikiem, zanim odbierze wszystko, co mam… Konsultacje lekarskie, wlewy witaminowe to ogromne koszty. Środki, których nie mam i nigdy nie zdobędę! A w perspektywie operacja, której koszt może sięgnąć nawet 70 tysięcy złotych. Kwota przyprawiająca o zawrót głowy! Dla mnie, samotnej matki, która od długiego czasu walczy o życie, każda kwota pozostaje odległym marzeniem. Jednak nie mogę teraz zrezygnować… Poddanie się byłoby jednoznaczne z akceptacją tego, co nadejdzie niedługo - brak mocy, całkowite wycieńczenie organizmu. Jeśli zabraknie mi sił jak mam pokonać potwora? Wiem, że proszę o wiele, ale w tej sytuacji zostałam postawiona pod ścianą.
Dla mnie, moich dzieci, liczy się każda minuta. Ta dobra i zła, bo buduje wspomnienia, które z chłopcami zostaną na całe życie. Obserwowanie ich codziennych zachowań czasem dosłownie boli mnie fizycznie, bo nie wyobrażam sobie, że na tym świecie będę musiała zostawić ich samych. Mam nie widzieć, że dorastają? Nie chcę myśleć o takiej przyszłości, ale muszę być na nią gotowa. A Ciebie proszę tylko o jedno, o kolejną szansę, o kolejne bezcenne chwile, kiedy oddychanie nie będzie sprawiało mi bólu, a cierpienie nie zdominuje wszystkiego.