Katarzyna Milczek - zdjęcie główne

"Mamusiu, Ty nie umrzesz, prawda?" Uratuj Kasię ze szponów raka❗️

Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne w Madrycie

Organizator zbiórki:
Katarzyna Milczek, 44 lata
Tullow
Nowotwór złośliwy jajnika i piersi z przerzutami
Rozpoczęcie: 28 marca 2025
Zakończenie: 29 grudnia 2025
327 896 zł(61,64%)
Brakuje 204 019 zł
WesprzyjWsparło 7798 osób
Wpłać, wysyłając SMS
Numer telefonu
75365
Treść SMS
0266296
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-mobile

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0266296 Katarzyna
Dostępne metody płatności:
BLIK - logo
Apple Pay - logo
Mastercard - logo
Visa - logo
Regularne wsparcie daje Katarzynie poczucie bezpieczeństwa i pomoc w trudnej sytuacji, także po zakończeniu zbiórki.

Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne w Madrycie

Organizator zbiórki:
Katarzyna Milczek, 44 lata
Tullow
Nowotwór złośliwy jajnika i piersi z przerzutami
Rozpoczęcie: 28 marca 2025
Zakończenie: 29 grudnia 2025

Aktualizacje

  • Dramatyczny apel Kasi – to jej prośba o życie!

    Pomóż nam –> udostępnij –> wpłać!

    Każda wpłata, nawet najmniejsza, może uratować Kasię i przedłużyć jej czas bycia mamą.

    Kasi marzeniem jest po prostu żyć dłużej i móc słyszeć słowo „mamo”. Móc przytulać i patrzeć, jak jej piękne córki wkraczają w dorosłe życie.

    Pozwól jej być mamą jak  najdłużej.

    Dobro wraca z podwójną siłą. Razem możemy osiągnąć naprawdę  wiele!

    Kasia kocha życie i bardzo wierzy, że wreszcie wygra ze straszną chorobą.

  • By jeszcze raz zawalczyć o swoje życie!

    Kochani, dzięki Wam mój sen o leczeniu w Madrycie właśnie się spełnia. Czeka mnie chemioterapia, a mój organizm jest bardzo słaby. Mam nadzieję, że serce będzie mocne. Niestety, po opłaceniu pierwszej raty, na mojej zbiórce na Siepomaga zostało niewiele pieniędzy. Potrzebuję kolejne 65 tysięcy złotych, aby opłacić drugą ratę.

    Katarzyna Milczek

    Bardzo proszę, kochani i piękni ludzie, POMÓŻCIE URATOWAĆ MOJE ŻYCIE! Muszę Wam powiedzieć, że jest mi bardzo trudno i ciężko. Z jednej strony walczę o życie, o czas, a z drugiej strony napotykam na ciągłe problemy i emocjonalnie czuję się coraz gorzej.

    Jestem mega zmęczona, mimo to muszę walczyć, ocierać łzy i iść dalej. Nie każdy zrozumie to, co czuję i jak bardzo się boję.

    Nie każdy zrozumie moje położenie finansowe i nie każdy zrozumie, co to znaczy walka na śmierć i życie. Ty rano budzisz się zdrowy, wstajesz normalnie, a ja otwieram oczy i szukam tabletek przeciwbólowych, by móc rozpocząć dzień. Tabletki wywołują senność, a ja w ciągu dnia muszę robić mnóstwo drzemek, i znowu tabletki, i tak od tabletek do tabletek. Czy chciałbyś tak żyć? A ja muszę, i patrzę na siebie codziennie, czując, jak choroba dosłownie mnie zjada od środka.

    Trzy miesiące temu chodziłam normalnie, choć z pewnymi ograniczeniami. Teraz jestem wrakiem człowieka. Rak mnie powoli zjada, ciężko mi chodzić, dlatego dostałam wózek inwalidzki. Nie schylam się, bo już się nie podniosę. Ubiera mnie mąż, myje mnie mąż. Wszystko, co kiedyś było takie proste, teraz stało się trudne. Do tego dochodzą emocje i rozczarowanie. Dzwonię, by otrzymać wsparcie od najbliższych, a w słuchawce słyszę obojętność. Tak bardzo potrzebowałam usłyszeć: "Masz rację, wiem, jestem z Tobą", a usłyszałam: "No nie wiem".

    Katarzyna Milczek

    Oprócz bólu fizycznego, borykam się z bólem rozczarowania. Czasami słyszę osądy, bo przecież nie zrobiłam tak, jak oczekują inni. Muszę podporządkowywać się cały czas i bronić swojej prawdy. Osądów jest wiele, ale ja śpię spokojnie, wiedząc, że wszystko, co robię, nie ma skrytości i zakłamania.

    Siedzę na fotelu, zaryczana i bezsilna, w niepewności jutra. Brak funduszy oznacza dla mnie koniec. A ja tak bardzo bym chciała żyć. Nie chcę być piękna i szczupła, bo kiedyś już taka byłam. Teraz po prostu chcę żyć, budząc się codziennie ze świadomością, że mam wykupiony czas.

    Aby go wykupić, potrzebuję uzbierać 500 tysięcy złotych na leczenie.

    Błagam każdego z Was, aby wpłacił choćby 5 zł na moją zbiórkę na Siepomaga. Jest Was tyle, symboliczne 5 zł może uratować moje życie i pozwolić mi oddychać. Chcę być mamą, którą jestem dzisiaj, mimo ograniczeń.

    Więc błagam, pomóżcie mi otrzymać więcej czasu!

    Z miłością do życia, Wasza Kasia

    Dbajcie o siebie!!!
    Ściskam mocno.

    To moja zbiórka życia, moja klepsydra cały czas się kręci, WSZYSTKO W WASZYCH RĘKACH.

Opis zbiórki

Jestem Kasia, mam 42 lata, jestem żoną i mamą dwóch córek 9 i 12-latki. Od ponad 2 lat rozgrywam najcięższą walkę, jaką kiedykolwiek przyszło mi podjąć. 

O chorobie dowiedziałam się w czerwcu 2020 roku. To był szok. W moim organizmie spustoszenie siał nowotwór złośliwy, w dodatku z przerzutami do węzłów chłonnych w stadium trzecim piersi. Zaledwie po dwóch miesiącach w sierpniu otrzymałam drugą tragiczną diagnozę – nowotwór złośliwy jajnika – rak genetyczny, mutacja genu BRCA1

W ciągu trzech miesięcy przeszłam cztery operacje, niestety z komplikacjami. We wrześniu 2020 roku zachorowałam na sepsę, a mój stan pogorszył się do takiego stopnia, że lekarze walczyli o każdą kolejną minutę mojego życia. Przez dwa tygodnie byłam podłączona pod respirator, a w szpitalu przebywałam przez 5 tygodni. 

Katarzyna Milczek

W listopadzie rozpoczęłam chemioterapię, którą przyjmowałam co trzy tygodnie. To był naprawdę trudny czas. Z każdym wlewem czułam się coraz gorzej. Jednocześnie poddawałam się radioterapii. W końcu udało się! W marcu 2021 roku skończyłam wszystkie dawki i tym samym przeszłam automatycznie na leczenie uzupełniające. Chemioterapię w tabletkach przyjmowałam aż do lutego 2023 roku. 

Niestety, gdy wszystko wyglądało się zmierzać w dobrym kierunku, nowotwór ponownie zaatakował. 

Katarzyna Milczek

Chorobę najbardziej przeżywają moje dzieci. Już trzy razy wzywaliśmy dla mnie karetkę pogotowia, czego nie potrafią zapomnieć… Ich strach jest ogromny. Przychodzą do mnie w środku nocy i mówią: "Mamusiu, Ty nie umrzesz jak babcia, prawda? Nie zostawisz nas? Obiecaj mi to mamuś, że będziesz żyła!". Serce pękła mi na tysiąc kawałków, gdy słyszę te słowa…

Cieszę się z każdego pojedynczego dnia, który jest moim największym prezentem i z pokorą przyjmuje wszystko, co mi daje.

Dzisiaj proszę Was o wsparcie, aby wygrać kolejną walkę! Pojawiła się możliwość leczenia w Madrycie! Za każdą ofiarność serca i pomocy przytulam Was mocno do siebie i z głębi serca dziękuję!

Kasia

Wybierz zakładkę
Sortuj według