Śmierć zagląda mi w oczy, a ja nie chcę umierać... Mam dla kogo żyć!

Śmierć zagląda mi w oczy, a ja nie chcę umierać... Mam dla kogo żyć!
Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 16 Sierpnia 2021
Aktualizacje
PILNE‼️ Zostały godziny, by ocalić życie!
Na zdjęciu widzicie Klementynę, która żegna się ze swoim synkiem... Kilka godzin później wyjechała do kliniki w Heidelbergu, gdzie lekarze chcą ratować jej życie!
Rozległy nieoperacyjny nowotwór jamy brzusznej z przerzutami... W Polsce lekarze nie chcą podjąć się operacji!
Zostało kilka godzin, by ocalić życie tej dziewczyny! Brakuje ponad 70 tys. złotych, by zapłacić za leczenie!
Przed wyjazdem, Klementyna wzięła w szpitalu symboliczny ślub... Tyle planów, małe dziecko i rak, który zabije Klem, jeśli nie zdołamy zebrać całej kwoty.
Ta dziewczyna może jeszcze żyć, ale jej szansa to pieniądze, których sama nie zdobędzie!
Opis zbiórki
Choroba spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie byłam na nią przygotowana…nikt chyba nie jest, zwłaszcza w wieku, w którym tak naprawdę życie dopiero nabiera tempa!
Pierwsze symptomy mojej choroby zaczęły się kilka miesięcy temu. Wizyty u lekarza zawsze dawały tę samą odpowiedź - niestrawność. Pomimo postawionej diagnozy, wdrożonego leczenia i lekkostrawnej diety mój stan się pogarszał… dolegliwości nie ustępowały, a wręcz przeciwnie nasilały się. Aż nadszedł moment, w którym ból był już nie do zniesienia…
Wtedy trafiłam do szpitala po raz pierwszy. Było to 2 miesiące temu. Dzień, w którym usłyszałam diagnozę, rzucił cień na moje plany i marzenia o przyszłości. Rozległy nowotwór w obrębie układu pokarmowego, nieoperacyjny. Ograniczone możliwości leczenia brzmią jak wyrok.
Jestem mamą 7-letniego Jasia, dopiero co się zaręczyłam i planowałam wspólną przyszłość z mężczyznami mojego życia… RAK przewrócił wszystko do góry nogami. Lekarze twierdzą, że nie są w stanie mi już pomóc… Jednak nie poddaję się.
Moja rodzina i znajomi szukali za granicą klinik, które podejmą się operacyjnego usunięcia rozległego guza i dalszego leczenia, dając mi nadzieję. Przyjmie mnie najprawdopodniej Klinika w Heidelbergu, która zgodziła się podjąć skomplikowane leczenie, którego koszt wynosi minimum 65 000 €.
Wierzę, że mam jeszcze szanse na życie... że mój synek nie straci matki, a narzeczony przyszłej żony. Boję się, że gdy pomoc dla mnie będzie w zasięgu ręki, jedyną przeszkodą stanie się brak pieniędzy na leczenie. Dlatego proszę, nie zostawiajcie mnie samej! Chcę żyć, mam dla kogo!
Klem