Białaczka okrutnie przerwała beztroskie dzieciństwo Kornelki❗️RATUJ MOJE DZIECKO❗️

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 4 Października 2023
Opis zbiórki
Bardzo dziękujemy za otrzymaną pomoc! Każdy wpłata, każdy gest, każde udostępnienie, każde dobre słowo są dla nas naprawdę ważne. Prosimy, bądźcie dalej z nami!
Poznaj historię Kornelki:
Mam na imię Monika i jestem mamą niespełna 5-letniej Kornelii, która do 19 marca 2023 roku była pogodnym, wesołym i bardzo żywiołowym przedszkolakiem. Całe jej dotychczasowe życie, choć bardzo krótkie, było spokojne, bez żadnych komplikacji zdrowotnych. Zawsze starałam się robić wszystko, by im zapobiec. Niestety nie udało mi się... Moja córeczka zachorowała na białaczkę!
Dwa tygodnie przed tą marcową datą, zaczęły pojawiać się dolegliwości. Pierwszą oznaką był ból nóżek. Wyjście z autobusu i dojście kilkuset metrów do przedszkola były dla niej strasznym wysiłkiem, prawdziwą katorgą.
Niestety z dnia na dzień ból narastał... Panie w przedszkolu zaczęły reagować i mówić, iż Kornelia nie ma ochoty na zabawę i wychodzenie z dziećmi na zewnątrz, co było do niej niepodobne. Doszedł ból pleców, na który zaczęłam podawać jej leki przeciwbólowe.
Rankiem 19 marca, zerwaliśmy się z mężem z łóżek, słysząc płacz. Ogarnęła nas panika, ponieważ u Kornelii pojawił się krwotok z nosa i masa siniaków na ciele. Dzień wcześniej córeczka cały dzień spała i miała gorączkę. Udaliśmy się na świąteczną opiekę zdrowotną, gdzie szybko uzyskaliśmy skierowanie na SOR.
W szpitalu, mimo dużej kolejki czekających osób, zostaliśmy poproszeni do gabinetu od razu, gdy się zjawiliśmy. Kornelcia została zbadana od stóp do głów, pobrano jej krew, zrobiono ze mną wywiad, po czym zalecono nam czekać na wynik morfologii.
Gdy rezultaty badań w końcu się pojawiły, zostałam wezwana do gabinetu. Lekarka spojrzała na mnie i poinformowała mnie, że nie ma dobrych wieści... Pomyślałam sobie: „Boże, co to może być? W najgorszym przypadku pewnie zapalenie płuc…”.
Pani doktor ściągnęła maseczkę i wypowiedziała słowa: "Bardzo mi przykro, pani Moniko. Na podstawie wyników krwi i po przebadaniu córki, postawiliśmy diagnozę, która w 99% jest trafna - ostra białaczka limfoblastyczna. Jeszcze raz, bardzo mi przykro".
Popatrzyłam na nią i zaczęłam się śmiać - mówiąc, że to jakaś pomyłka, ale to nie o moje dziecko chodzi, przecież ona jest zdrowa, tylko bolą ja nogi i plecy, a ta krew z nosa to zmęczenie... Tłumaczyłam jej to dobrych parę minut. Niestety, chodziło o moją małą córeczkę, o mojego kartofelka. Na koniec dostałam skierowanie na oddział hematologii i onkologii dziecięcej.
I właśnie w tamtym momencie moje życie runęło jak domek z kart, dosłownie wszystko straciło jakiekolwiek znaczenie... Jedyna myśl w tym momencie była taka: "moja córka ma białaczkę, a białaczka to śmierć...". Długo nie mogłam się z tego otrząsnąć, nadal nie mogę, choć minęło już kilka miesięcy leczenia.
Życie mojej rodziny zmieniło się o 180 stopni. Psychicznie jesteśmy wszyscy zmęczeni, ale podjęliśmy walkę z tym potworem i zamierzamy ją wygrać! Niestety jest to choroba, która w każdej chwili po wyleczeniu może wrócić - więc nasze życie już do końca będzie tykającą bombą.
Kornelce zostało zabrane przedszkole, rówieśnicy, plac zabaw. Wszystko to, co do tej pory mogła normalnie robić, bez obawy przed najmniejszą infekcją, która jest zagrożeniem dla jej życia.
Obecnie codziennością córki jest przetaczanie krwi, przetaczanie płytek krwi, podawanie różnych chemii... Niestety to wszystko wykańcza malutki organizm Kornelki do tego stopnia, że przez kilka dni nie wstaje z łóżka. To skutkuje koniecznością rehabilitacji, aby jej mięśnie nie zanikały i nie zapominały, jak się chodzi.
Codzienne wydatki, a do tego specjalistyczna dieta, rehabilitacja i leki - to wszystko znacząco przewyższa nasze finansowe możliwości. Do tej pory pracowałam, niestety obecna sytuacja mi na to nie pozwala, ponieważ większość czasu spędzam z córką w szpitalu. Tata Kornelki pracuje, choć i tak często musi brać zwolnienie, by zająć się naszą drugą, 7-letnią córką. Bardzo proszę o wsparcie nas w tym bardzo trudnym okresie dla całej naszej czteroosobowej rodziny...
Chcę jak najlepiej i najszybciej pomóc Kornelci wygrać walkę o życie i zadbać o to, aby zapomniała o tym koszmarze. Pragnę zapewnić jej wszystko, co tylko można, aby ułatwić jej okres leczenia.
Wierzę w zwycięstwo i w dobre serca szlachetnych ludzi, którzy pomogą mi w walce o życie córeczki, w walce o normalność, o każdy piękny dzień dla niej. Nie zasłużyła sobie na tak okrutnie przerwanie, dotychczas pięknego dzieciństwa.
Monika, mama Kornelii