Ile cierpienia może dotknąć jedno dziecko? Walczymy o Kornelka!

Operacja ortopedyczna, usunięcie zespoleń, zakup ortez i rehabilitacja
Zakończenie: 7 Stycznia 2024
Opis zbiórki
Dziękujemy za pomoc, każde dobre słowo i szczodry gest, którymi obdarzyliście nas tak licznie podczas trwania poprzednich zbiórek. Jesteśmy niesamowicie wzruszeni, jak wiele dobra uczyniliście dla naszego Kornela!
To jednak nie koniec naszej walki, dlatego dziś ponownie jesteśmy zmuszeni prosić Was o pomoc!
Poznaj historię Kornela:
Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że cierpi dziecko, które kompletnie nie wie, dlaczego tak się dzieje. Podchodzę, ocieram łzy, całuję w czoło i pocieszam. Wiem, że na to nie zasłużył, że życie jest wobec niego niesprawiedliwe i okrutne, dlatego staram się go chronić, ale życie nie zawsze mi na to pozwoli. Nigdy nie pogodzę się z tym, że mój synek nie może samodzielnie przejść kilku metrów, że upada, a jego stawy wykrzywiają się w nienaturalny sposób.
Kiedy przyszedł dzień porodu, czekałam na zdrowego synka, który wreszcie wypełni to miejsce, które na niego uszykowaliśmy. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy tego dopełnienia, że będziemy w końcu szczęśliwi. Poród, który miał być czymś radosnym, przerodził się w koszmar. Na salę porodową wjeżdżałam pełna nadziei i radości. Wyjeżdżałam płacząc.
Leżąc na łóżku, miałam w głowie tylko jedną myśl – pokażcie mi wreszcie mojego synka… Wtedy właśnie padły słowa, które zmieniły wszystko, zabrały nadzieje i rozpoczęły cierpienie, które trwa do dzisiaj.
“Pani synek prawdopodobnie jest chory, podejrzewamy Zespół Downa"
Po badaniach nie było już wątpliwości – Kornel urodził się z Zespołem Downa.
Kornelek bardzo słabo rozwijał się intelektualnie, nie chciał się z nami komunikować i zamykał się we własnym świecie. Prawdziwe nieszczęście miało dopiero przyjść. O ile rozwój intelektualny od początku kulał, o tyle motoryczne nasz synek rozwijał się bardzo dobrze. Bardzo szybko, jak na dziecko z Zespołem Downa, zaczął stabilnie siedzieć, a po kilku miesiącach przyszedł czas na pierwsze samodzielne kroki…
Cieszyliśmy się, że w swoim tempie, ale wciąż idzie do przodu, że może przyjdzie dzień, kiedy razem pójdziemy na spacer. Wtedy Kornel zaczął upadać, wić się z bólu… Najpierw robił kilka kroków, po czym padał, jakby ktoś podciął mu nogi. Rzepki w kolanach uległy zupełnemu zwichnięciu i nie znajdują się nawet we właściwym miejscu. Kornelek nie może chodzić, przewraca się, cierpi, bo takie uszkodzenie stawu to potworny ból.
Cierpiałam razem z nim, kiedy widziałam, jak choroba niszczy jego życie. Kiedy straciłam już nadzieję, pojawiło się światełko w tunelu… Leczeniem najbardziej skomplikowanych przypadków, takich jak u Kornelka, zajmują się lekarze w Paley European Institute.
Doktora Paleya i jego cudownego zespołu, chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. To oni dokonali pierwszego cudu w życiu Kornelka – dali mu szanse na chodzenie! Pierwsza operacja to był prawdziwy przełom. Wreszcie mogliśmy brać go pod ręce i prowadzić na własnych nóżkach! Kolejne dwie również przyniosły oczekiwane efekty!
Dziś jednak potrzebny jest jeszcze jeden zabieg dalszego końca kości piszczelowej. Kolejna operacja da Kornelkowi szansę na samodzielnie chodzenie bez pomocy drugiej osoby. To nasze największe marzenie!
Konieczne jest również usunięcie zespoleń po poprzednim zabiegu, zakup ortez oraz kosztowna rehabilitacja. Cena za zdrowie naszego synka jest ogromna. Kwoty nadal powalają. Dlatego proszę, pomóż nam! Bez Ciebie nie damy rady, bez Ciebie Kornel nigdy nie będzie chodził.
Rodzice Kornela
Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową