Agnieszka Kowalczyk - zdjęcie główne

O życie walczę w starym, nieprzystosowanym domu... Proszę o pomoc, by to zmienić❗️

Cel zbiórki: Przystosowanie domu do potrzeb osoby z niepełnosprawnością

Organizator zbiórki:
Agnieszka Kowalczyk, 45 lat
Radomsko, łódzkie
Stwardnienie rozsiane
Rozpoczęcie: 6 czerwca 2025
Zakończenie: 8 marca 2026
881 zł(1,18%)
Brakuje 73 588 zł
WesprzyjWsparło 18 osób
Wpłać, wysyłając SMS
Numer telefonu
75365
Treść SMS
0816892
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-mobile

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0816892 Agnieszka
Dostępne metody płatności:
BLIK - logo
Apple Pay - logo
Google Pay - logo
Mastercard - logo
Visa - logo
Regularne wsparcie daje Agnieszce poczucie bezpieczeństwa i pomoc w trudnej sytuacji, także po zakończeniu zbiórki.

Cel zbiórki: Przystosowanie domu do potrzeb osoby z niepełnosprawnością

Organizator zbiórki:
Agnieszka Kowalczyk, 45 lat
Radomsko, łódzkie
Stwardnienie rozsiane
Rozpoczęcie: 6 czerwca 2025
Zakończenie: 8 marca 2026

Aktualizacje

  • Tak wygląda moja codzienność... Pomóż!

    Kochani, długo zastanawiałam się, jak opowiedzieć Wam o mojej teraźniejszości. Wózek, zmęczenie, ból, to wszystko jest moją codziennością, ale zwykle zostaje za zamkniętymi drzwiami.

    Jestem mamą, kobietą, która choruje na stwardnienie rozsiane i każdego dnia uczy się żyć w ciele, które coraz częściej odmawia posłuszeństwa... Są poranki, gdy ból nie pozwala wstać, a zmęczenie jest tak ogromne, jakbym przebiegła maraton, choć nie zrobiłam ani kroku.

    Rehabilitacja to moja jedyna szansa, by nie tracić tego, co jeszcze mam. Chciałabym móc się przesiąść, przytulić dziecko oraz funkcjonować z godnością. To właśnie na nią, na leczenie i na zwykłe codzienne potrzeby przeznaczam środki ze zbiórki. Niestety koszty są ogromne i bez pomocy nie jestem w stanie udźwignąć ich sama.

    Ten krótki filmik to fragment mojego życia, prawdziwy i nieupiększony. Pokazuję go, bo chcę, żebyście zobaczyli, dlaczego ta zbiórka jest dla mnie tak ważna i jak wiele znaczy każde Wasze wsparcie. Każda wpłata, każde udostępnienie to dla mnie realna pomoc i sygnał, że nie jestem w tej walce sama.

    Dziękuję z całego serca za Waszą obecność, dobre słowo i otwarte serca. To dzięki Wam mam siłę, by każdego dnia walczyć dalej, dla siebie i dla mojego dziecka.

    Agnieszka Kowalczyk

  • Najdłuższe 24 godziny w moim życiu❗️

    Kolejny rzut choroby...

    Straciłam czucie w nogach. Nie mogłam się poruszać, nawet wstać z łóżka. Do tego pojawił się silny ból połowy głowy i oka! Rzut trwał dobę, ale to były najdłuższe 24 godziny w moim życiu.

    Agnieszka Kowalczyk

    Straciłam wzrok w lewym oku – lekarze zdiagnozowali zapalenie nerwu wzrokowego. Trafiłam do szpitala, gdzie przez pięć dni otrzymywałam sterydy – w kroplówce i w kroplach do oka. Dzięki temu częściowo odzyskałam siły, ale wzrok nadal nie wrócił w pełni, a strach, że może przyjść kolejny rzut jeszcze bardziej mnie paraliżuje. 

    Z całego serca proszę Was o pomoc w tej trudnej chwili. Nawet najmniejsza wpłata i słowo otuchy są na wagę złota!

    Agnieszka

Opis zbiórki

Mam na imię Agnieszka. Jestem mamą dwójki dzieci, starszej Julii i młodszej Justysi. Jestem uparta i zawsze chętna, by pomóc innym. Jestem też chora na stwardnienie rozsiane, zwane też SM. Ta dolegliwość jest ze mną już od 12 lat.

To była końcówka wiosny. „Cudowny” poranek, który spędziłam u lekarza, słuchając diagnozy. Była nagła, niespodziewana… załamała mnie. Początek był najgorszy, bo nie miałam siły na nic. Ale wiedziałam, że jako mama muszę żyć dalej. Mąż nigdy nie przestawał we mnie wierzyć i wiem, że wciąż będzie. Ale wtedy miałam w głowie tylko pytania. Puste pytania.

„Dlaczego ja? Dlaczego akurat ja musiałam zachorować? Dlaczego Bóg akurat wybrał mnie?”

Winiłam Go za to. Winiłam cały świat, co przyznaję i czego żałuję. Zrozumiałam, że musiała być przyczyna. Ale wciąż bałam się, że siądę na wózek inwalidzki i już z niego nie wstanę. Czasem, gdy leżę w łóżku i piję poranną kawę, ta myśl do mnie wraca. I znów panicznie się jej boję.

Ale co mogę zrobić? Mogę walczyć dalej. Na ten moment chodzę na rehabilitację, jeżdżę do Łodzi na wlewy i zastrzyki, które są mi bardzo potrzebne, i nie poddaję się. Jestem tutaj, dla mojej rodziny i dla siebie.

Niestety, pojawił się problem. Mieszkam w starym domu – po babci. Dom z drewna, niewielki, ale ma aż 80 lat i nie jest przystosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Rzeczy takie jak specjalne łóżko, dostosowana łazienka, sprzęty kuchenne… Wiem, że nie będę korzystać z życia w pełni, ale byłoby to dla mnie, moich dzieci i mojego męża ogromnym wsparciem. Ale też kosztownym.

Jeśli nie uda mi się zebrać potrzebnej kwoty – boję się, że nie będę mogła żyć tak, jak bardzo tego pragnę. Często, gotując lub po prostu patrząc w okno na wschód, myślę sobie, co by było, gdybym uzbierała tę kwotę...

Nadzieja wtedy do mnie powraca. Powraca, bo wiem, że mam szansę. Szansę żyć. Tak jak inni. Dlatego, jeśli to czytasz, proszę Cię o pomoc. Nawet najmniejszą, za którą mogę z całego serca już teraz podziękować. Tak samo za każde udostępnienie, za każde zwrócenie uwagi na to, co przeżyłam.

Agnieszka

Wybierz zakładkę
Sortuj według