Kiedy śmierć zagląda w oczy... – trwa dramatyczna walka o życie Krysi!

Zakończenie: 7 Kwietnia 2020
Opis zbiórki
Kiedy choruje ktoś bliski, choruje cała rodzina – przekonaliśmy się o tym, kiedy dwa lata temu zachorowała nasza ukochana mama, żona i babcia. Ostra białaczka szpikowa – tak brzmi diagnoza...
Mama kilkakrotnie znalazła się na granicy śmierci. Baliśmy się najgorszego – życia bez niej, bez jej wsparcia, miłości, uśmiechu... Lek, który uratował jej życie, nie jest niestety refundowany, a nam zaczyna brakować pieniędzy. Kolejną dawkę leku mama powinna przyjąć już teraz – jak najszybciej! Prosimy – przeczytaj, pomóż, nie odkładaj tego na jutro, bo jutro może być za późno...
Mama czasem płacze z bólu. Wtedy my płaczemy razem z nią, bo widok cierpienia ukochanej osoby to chyba najgorsze, na co człowiek może patrzeć. Zaczęło się nagle – mama z dnia na dzień była coraz słabsza, miała coraz większe problemy z chodzeniem, nikła w oczach, nie miała sił… Od razu pojechaliśmy do szpitala – po najgorszą z możliwych diagnoz.
Po szeregu badań okazało się, że mama ma ostrą białaczkę szpikową oraz zakrzepicę żył. Choroba postępowała bardzo szybko – mama była w krytycznym stanie. Podłączono jej kosmiczne dawki heparyny podawane przez pompę 24 godziny na dobę. Była unieruchomiona przez kilka tygodni. Nie pamiętała nawet momentu, kiedy przewożono ją karetką z jednego szpitala do drugiego. Lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie… Czuwaliśmy przy jej łóżku i modliliśmy się, by przetrwała. Nie wyobrażaliśmy sobie naszej rodziny bez niej…
Na szczęście w końcu – wbrew temu, co mówili lekarze – stan mamy zaczął się poprawiać. W bardzo krótkim czasie znaleziono dla niej dawcę szpiku. To przywróciło nadzieję. Wtedy mama obiecała nam, że się nie podda, będzie walczyć z całych sił – dla nas, dla rodziny, którą kocha… Od tamtej pory walczy o każdy dzień – jak na wojnie! Przed pierwszą chemioterapią bała się, ale wola walki była silniejsza.
Po czwartej chemioterapii mama w końcu trafiła na zamknięty oddział przeszczepowy na 68 dni. W marcu 2018 roku przeszła przeszczep szpiku kostnego, dzięki któremu żyje! Udało się – odetchnęliśmy z ulgą. Niestety tylko na chwilę. Rak okazał się silniejszy… Po pewnym czasie pojawiła się ciężka postać choroby GVHD (choroba przeszczep przeciwko gospodarzowi), której baliśmy się najbardziej. Jak u mało kogo spowodowała chyba wszystkie skutki uboczne przeszczepu szpiku: gwałtowny spadek masy ciała, uszkodzenie oczu, wątroby, trzustki, nerek, mięśni, kręgosłupa. Co najgorsze, zaatakowała płuca! Mama nie mogła samodzielnie oddychać. Trzeba było podłączyć ją do tlenu… Znów była na granicy życia… Lekarze po raz kolejny nie dawali szans na przeżycie. Znów przeżywaliśmy ten sam strach. Okazało się jednak, że istnieje lek dzięki, któremu mama będzie mogła oddychać. Jakie to było szczęście, gdy po przyjęciu pierwszych dawek udało się!.
Niestety pewne jest jedno – żeby móc samodzielnie oddychać, mama musi przyjmować ten lek jeszcze przez jakiś czas. Przy tej jednostce chorobowej w naszym kraju nie jest on jednak refundowany. Miesięczny koszt leczenia to ponad 20 000 złotych...
Od jakiegoś czasu GVHD znowu atakuje mamę z podwojoną siłą… I znowu strach w oczach… Kolejny raz… To jest nie do opisania… Ostatnio choroba zaatakowała w grudniu. Zamiast radosnych i rodzinnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych, był oddział hematologiczny. Zamiast zapachu choinki – zapach szpitala. Zamiast radości – przeraźliwy strach. Zamiast wigilijnych potraw – kolejne kroplówki. Mama ma problem z poruszaniem się. Nie ma siły nawet ustać na nogach. Wróciliśmy do leczenia i rozpoczęliśmy rehabilitację połączoną z rehabilitacją oddechu. Są już pierwsze efekty, ale braki są jednak jeszcze ogromne. Pozostaje nam tylko wiara i nadzieja, że leczenie się uda, że podanie kolejnych leków przyniesie oczekiwany rezultat, że mama wygra walkę jeszcze raz! Niestety – leki i rehabilitacja to ogromny koszta, a nasze oszczędności wyczerpują się.
Nadal trwa dramatyczna walka, ponieważ GVHD nie odpuszcza. Lekarze robią co mogą. Strach przed śmiercią i codzienny ból to koszmar, w którym żyjemy. Ciężko jest wytłumaczyć wnukom, dlaczego babcia nie ma siły wstać, dlaczego nie może się nimi bawić. Wiemy jednak, że dla nas – rodziny – mama będzie dalej walczyła. Dlatego musimy jej w tej walce pomóc. Nie możemy pozwolić, by na drodze stanął nam brak pieniędzy, dlatego prosimy Cię o pomoc…
Rodzina