By mrok nie zmienił się w cierpienie...

Protezowanie oczodołu metodą expanderów, by ocalić Krzysia od niepełnosprawności
Zakończenie: 30 Września 2017
Rezultat zbiórki
Kochani!
Jako rodzice Krzysia dziękujemy serdecznie Wam wszystkim za okazane wsparcie. Dziękujemy za wszystkie wpłaty, za te większe, jak i te mniejsze oraz za wszystkie wysłane smsy i za wszystkie założone skarbonki. Dziękujemy za to, że byliście przy nas w tych trudnych chwilach i że mogliśmy liczyc na Wasze wsparcie finansowe. Dzięki Wam nasz synek będzie żył i będzie miał możliwość normalnego rozwoju. Jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ!
Joanna i Rafał Wendzonka
Sprawiliście kolejny cud! Krzyś już wkrótce przejdzie kolejną operację wszczepienia ekspanderów, a potem jeszcze kilka kolejnych. Protezy sprawią, że życie chłopca przestanie być zagrożone, będzie rozwijał się normalnie! Mimo tego, że nigdy nie będzie widział wierzymy, że będzie miał szczęśliwe życie. Z takimi Aniołami Stróżami na pewno!
Opis zbiórki
Mój synek nie ma oczu. Taki się urodził i takiego go kochamy - najbardziej na świecie. Najgorsze jest to, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Przez puste otwory, w których powinny być gałki oczne, jego czaszka coraz bardziej się deformuje. Wkrótce zajdą nieodwracalne zmiany. Mózg zostanie uszkodzony, a mój maleńki synek będzie skazany na niepełnosprawność… Jedyny ratunek to jak najszybsze wszczepienie specjalistycznych implantów. Bez nich Krzyś nie ma żadnej szansy…
Musimy się spieszyć. Pierwsza operacja jest wyznaczona na 4 września, kolejna po trzech miesiącach. W oczodoły lekarze muszą wszczepić expandery - implanty gałek ocznych, które sprawią, że czaszka Krzysia będzie rozwijać się prawidłowo. Mój synek nigdy nie zobaczy świata. Nie ujrzy twarzy tych, którzy kochają go najbardziej na świecie. Nie pozna, co to kolory, nie zobaczy, jak wygląda niebo… Już zawsze będziemy dla niego oczami, ale zrobimy wszystko, by był szczęśliwy, by jego życie - jedyne, jakie ma - było radosne. Dzisiaj Krzyś, mimo braku oczek, rozwija się prawidłowo, może być zdrowy, samodzielny. Jedyny warunek - jak najszybsze wszczepienie implantów. Jeśli nie zdążymy, może stać się tragedia… W każdej chwili mógł może ulec uszkodzeniu, a wtedy na ratunek będzie już za późno. Błagam o pomoc dla Krzysia!
Gdy okazało się, że w końcu udało mi się zajść w ciążę, byłam najszczęśliwsza na świecie! Tyle lat starań, zawiedzionych nadziei i wreszcie wymarzone dwie kreski! Nasze córeczki bliźniaczki bardzo czekały na braciszka. Pamiętam pierwsze badanie i słowa lekarza: “Oczka, nos i uszy na swoim miejscu. Wszystko jest dobrze!”. Przyszła kolej na badanie połówkowe. Byliśmy spokojni, przecież wszystko miało być dobrze. Jednak lekarz stwierdził powiększone komory w główce Krzysia. Kolejne badania i bardzo bezpośrednia pani doktor, która powiedziała wprost - komory są ok, ale nie widzę oczu. Myślałam, że się przesłyszałam. Wyszłam z gabinetu na chwiejących się nogach, nie wiedziałam, gdzie zaparkowałam samochód. Cały świat legł w gruzach, a szczęście nagle zaczęło się wydawać odległą historią.
Na domiar złego stwierdzono u Krzysia wiele wad twarzoczaszki, które zagrażały życiu. Lekarka nie chciała nam nawet pokazać zdjęcia… Mój synek, tak wyczekany i kochany, nie zdążył się jeszcze urodzić, a już groziła mu śmierć! Musiałam wrócić do domu i od razu spakować się, żeby jak najszybciej trafić do szpitala. Przypomniał mi się koszmar przeszłości, gdy na świat miały przyjść nasze bliźniaczki. Powiedzieli, że nie przeżyją. Musiałam być w szpitalu cały czas, by mogli uratować chociaż jedną, silniejszą… Teraz to miało się powtórzyć, a ja nie wiedziałam, czy wytrzymam to cierpienie. Nie wiem nawet, co wtedy czułam. Działałam jak w amoku, rozpacz stępiła wszystkie zmysły. Liczył się tylko on, mój mały synek…
Mój mały wojownik przetrzymał najgorsze. Czaszka zrosła się, ale diagnoza nadal pozostawała bezlitosna - brak gałek ocznych. Do końca liczyłam, że to pomyłka, że mój synek będzie zdrowy. Gdy się urodził, nie słyszałam jego płaczu. Położyli mi go na brzuchu, nie ruszał się. Wpadłam w panikę. Pielęgniarka jednak uspokoiła mnie - powiedziała, że Krzyś nie płacze, bo czuje mamę. Czuje, że jest bezpieczny…
To chyba wtedy postanowiłam, że muszę być najsilniejsza na świecie - dla Krzysia. Sprawić, by był szczęśliwy. Spojrzałam na jego twarz - wyglądał, jakby spał. Ale nie miał zamkniętych oczu. Nie miał ich wcale… Widziałam jednak najpiękniejszego chłopca na świecie. Mojego synka. Nie było ważne, że jest inny, że nigdy mnie nie zobaczy. Przecież może być zdrowy, może być szczęśliwy!
Lekarze nie pozostawili złudzeń - gdy tylko Krzyś będzie ważył 7 kg, trzeba będzie natychmiast operować. W puste oczodoły muszą zostać wszczepione specjalne expandery, które będą stopniowo rozszerzać się i nie pozwolą czaszce na deformację. W przeciwnym razie mój zdrowy dzisiaj synek będzie niepełnosprawny, bo jego mózg ulegnie nieodwracalnemu uszkodzeniu! Patrzę na mojego synka, na jego cudowny uśmiech, gdy słucha mojego głosu. Widzę, że stara się otworzyć powieki, jak każdy maluszek, który chce zobaczyć, skąd dochodzi głos. Nie wie, że nigdy nie zobaczy mamy, bo pod powiekami jest tylko pusta przestrzeń, w której powinny być oczy... Obiecuję mu, że zrobię wszystko, by nie czuł się gorszy, by miał normalne dzieciństwo i cieszył się życiem. Pomóżcie mi dotrzymać tej obietnicy.
Dzisiaj Krzyś waży już 7 kg. To jest ten moment, gdy musi przejść pierwszy z szeregu zabiegów… Termin operacji to 4 września. Po niej naszego synka czeka jeszcze długa rehabilitacja i kolejne zabiegi, podczas których implanty będą stopniowo wymieniane na większe. Jednak jeśli ta pierwsza, najważniejsza operacja nie odbędzie się na czas, nasz synek straci swoją jedyną szansę. Proszę, pomóżcie Krzysiowi. Nie sprawimy, że ujrzy ten piękny świat, ale damy mu szansę na szczęśliwe, w miarę normalne życie. Tylko z Wami się to uda...