Jakub cały czas walczy ze skutkami udaru! Pomóż mu wrócić do normalności!

4-tygodniowy turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 22 Grudnia 2021
Opis zbiórki
Raz jeszcze proszę o pomoc. Wsparcie, które od Was otrzymałem przy pierwszej zbiórce, pomogło mi zwiększyć intensywność rehabilitacji. Sam nie mógłbym sobie na to pozwolić. Dlaczego moja codzienność to ciągła walka o sprawność? Poniżej krótka historia:
Moje życie dzieli się na przed udarem i po udarze. Nic już nie jest takie samo jak wcześniej. Odeszła sprawność, a ja szósty rok walczę o to, żeby wróciła. Godziny ćwiczeń, rehabilitacja — nie ma innej drogi, a Was proszę o to, bym mógł dalej nią podążać. Bez wsparcia finansowego nie będzie to, niestety możliwe…
12 stycznia 2014 r. - godzina 6. Pobudka jak codziennie. Chcę wstać ale już nie mogę. Bełkotliwa mowa, paraliż lewostronny (ręka, noga). Żona dzwoni po pogotowie, pada krótka diagnoza, a ja nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Trafiam do szpitala. Po 5 dniach kontrolny rezonans, pęknięcie na 9 cm. Muszę leżeć plackiem i nie wolno mi się ruszyć.
Gdy ktokolwiek mnie odwiedzał, zaczynało się od płaczu. Po czasie dowiedziałem się, że to normalna reakcja. Gdyby jednak nie oni, na pewno już by mnie tu nie było. Bardzo chciałem zapalić papierosa, ale już nie mogłem… Dostawałem kroplówki, rozpoczęła się rehabilitacja. Było ciężko, potwornie ciężko pogodzić się z tym wszystkim.
Życie rozpoczęło się na nowo. Pierwsze pionizacje, pierwsze siedzenie na łóżku, pierwsze stanie na nogach o własnych siłach. Małe kroczki, które były dla mnie sukcesem na miarę zdobycia medalu na olimpiadzie.
29 kwietnia 2014 r. - brakuje mi już siły na to wszystko, przyszedł kryzys. Minęły 3 miesiące rehabilitacji, a ręka wciąż martwa. Nie chce pracować…
2 maja 2014 r. - mam już dosyć siedzenia w szpitalu. Brakuje mi chęci, robię się złośliwy, a ciągle słyszę “musisz”, “jeszcze trochę”, “wytrzymasz”. Dobija mnie monotonia i brak efektów w ręce… Za miesiąc wychodzę ze szpitala.
8 listopada 2014 r. - za chwilę minie 10 miesięcy. Im dłużej trwa, tym mniej widoczne są efekty rehabilitacji, przez co nie ćwiczę już tak regularnie. Siada psychika, zaczynam wątpić w sens dalszej rehabilitacji, a dodatkowo zwalniają mnie z pracy… Cały czas pod wiatr…
23 lutego 2015 r. - denerwuje mnie, kiedy każdy mówi czas, czas, czas... Zgodzę się, ale sam czas za wiele nie da. Przede wszystkim ciężka praca, czyli ćwiczenie i rehabilitacja. To jest najważniejsze. Mógłbym się położyć i czekać, ale raczej by mi to nic nie dało. Także rehabilitacja i jeszcze raz rehabilitacja, a efekty przyjdą z czasem. Bez pracy nie ma kołaczy.
10 lutego 2016 r. - tydzień po rehabilitacji, a ja zamiast lepiej to gorzej, boję się chodzić, nasilającą się spastyka utrudnia poruszanie się. Myśl, że mogę się przewrócić, powoduje strach przed chodzeniem. Tylko to dziwne, bo nie myślę o tym, a nagle noga mi sztywnieje i robi się ciężka. Oduczyłem się chodzenia o kuli. Najgorsze, że mnie nikt nie rozumie, przecież chcę chodzić i to jak najlepiej. Czasami mi się śni, że biegam. Najgorsze jest to, że nie wiem, czy to z przemęczenia i czy dalej ćwiczyć w domu. A może mam depresje…
8 stycznia 2019 r. - niemal 5 lat po udarze. Nie poddałem się, choć już wielokrotnie byłem tego bardzo bliski. Wciąż potrzebuję rehabilitacji i wsparcia ze strony najbliższych osób. Potrzebuję też pomocy finansowej, bo wydatki pożerają rodzinny budżet w zatrważającym tempie.
17 lipca 2019 r. - za chwilę wyjeżdżam na tygodniowy turnus rehabilitacyjny, na którym codziennie będzie ćwiczyć i dochodzić do siebie. To wspaniałe patrzeć, jak nawet najmniejsza kwota może zmienić kogoś życie. Nie warto się zastanawiać, warto wpłacać nawet najmniejszą złotówkę! Dlatego ten apel i dlatego ta historia. Lepiej chodzę, ręka też powoli wraca. Chcę dalej żyć, a nie tylko wegetować. Proszę… Z Twoim dobrym sercem, będzie to możliwe!
Jakub
---
Możesz pomóc, biorąc udział w LICYTACJACH