"Mamo, nie chcę umierać..." – nowotwór zabiera życie Kuby! Czas ucieka...

Operacja guza mózgu w Monachium
Zakończenie: 17 Stycznia 2020
Rezultat zbiórki
"Kochani,
dzięki Wam nasz Kubuś otrzymał szansę na nowe życie. Na początku lutego przeszedł operację w Klinice w Tubingen. Mimo pewnych komplikacji, jego stan się poprawia! Po raz kolejny odniósł zwycięstwo nad chorobą. Jest naszym cudem!
Nie byłoby tej operacji, gdyby nie pomoc tak wielu wspaniałych osób, które poruszył los Kubusia! Wszystkim Wam z całego serca dziękujemy za ofiarność i wsparcie. Z nadzieją patrzymy w przyszłość i na pewno się nie poddamy...
Teraz nasz Wojownik nabiera sił do rehabilitacji. My natomiast szukamy kliniki, która podejmie się operacji nóżki uszkodzonej w trakcie leczenia nowotworu.
Wierzymy, że już niedługo nowotwór będzie już tylko przykrym wspomnieniem!"
Dziękujemy Wam za wszystko, co dla nas zrobiliście!
Rodzice Kubusia
Opis zbiórki
Nie zliczę ilości operacji, przepłakanych godzin i nieprzespanych nocy — tyle ich było w ciągu trzech lat, od kiedy wiemy, że Kuba ma guza mózgu. Bezpieczny dom zamieniliśmy na oddział onkologii. Ze strachem witamy każdy dzień, bo nie wiemy, czy nie będzie tym ostatnim.
To najokrutniejsze chwile w życiu, kiedy patrzysz w oczy swojego umierającego dziecka i wiesz, że zrobiłabyś w tej chwili wszystko, oddała własne życie, ale nikt nie da ci takiej możliwości… Operacja w Monachium to nasza jedyna i ostatnia szansa. Bez niej Kuba umrze. Błagam Cię o pomoc, bo tylko tak mogę ratować moje dziecko.
„Proszę Państwa, Wasz syn ma guza mózgu. Stan jest bardzo ciężki. Doszło do wylewu. Kuba musi zostać przewieziony do szpitala w Prokocimiu, ale… nie wiem, czy zdążycie”. Jadąc w karetce obok Kuby, myślałam tylko o tym, by wygrać z czasem. W szpitalu w Prokocimiu już na nas czekali, zabrali Kubusia natychmiast na blok operacyjny. Pierwszy zabieg to odbarczenie – usunięcie skutków wylewu i założenie zbiornika Rickhama. Podczas kilkugodzinnej operacji lekarze uratowali życie Kuby!
10 dni później trzeba było operować kolejny raz – tym razem podjęto próbę usunięcia guza. Kiedy Kubuś leżał na stole operacyjnym, ja modliłam się w kaplicy o jego życie. Guz został wtedy częściowo usunięty. Niestety – tylko częściowo... Był na tyle wrośnięty w mózg, że lekarze usunęli tylko tyle, ile było możliwe.
Nowotwór sprawił, że Kubuś ma lewostronny niedowład. Widzę wykrzywioną twarz mojego dziecka, która trochę krzywo próbuje się uśmiechnąć i mówi: „Mamusiu, kocham Cię. Co się ze mną stało? Ja się boję. Bardzo boli mnie głowa”. Po operacji musieliśmy rozpocząć chemioterapię, żeby zniszczyć część guza, która została w główce. Zostaliśmy zamknięci na oddziale onkologicznym. Rak rozbił naszą rodzinę, bo kiedy ja z Kubą byłam w szpitalu, mąż pracował i zajmował się trójką naszych dzieci. Widywaliśmy się rzadko i za każdym razem wylewaliśmy całe morze łez. W międzyczasie Kubuś przeszedł jeszcze trzy operacje...
Na onkologii obchodziliśmy pierwszą Wigilię w szpitalu. Nie mieliśmy wieczerzy wigilijnej, ale mieliśmy opłatek i to, co najważniejsze – siebie. Z początkiem nowego roku otrzymaliśmy kolejną diagnozę, kolejny cios w nasze serca: „Z powodu ucisku guza nerwy wzroku zanikają. Kubuś traci wzrok...” Znowu jesteśmy na dnie. Nerwy i bezsilność nas zżerają. Jest jeszcze jedno – kolejne cykle chemioterapii nie przynoszą rezultatu.
Guz cały czas rośnie, zanikają nerwy wzroku. Kuba traci pamięć, bo guz zajmuje coraz większy obszar. Polscy lekarze nie mają pomysłu jak ratować naszego synka. Jesteśmy po zakończonym leczeniu. Jeśli nie wyjedziemy na operację, pozostanie nam czekanie na śmierć...
Znaleźliśmy chirurga w Monachium, który podejmie się bardzo skomplikowanej operacji guza. Życie naszego synka ma jednak swoją cenę! Bardzo wysoką, bo sama operacja kosztuje ponad 40 tys. euro.
Kuba wciąż pyta nas, dlaczego jest chory i kiedy umrze… Kiedy słyszę te słowa od własnego dziecka, moje serca pęka na najdrobniejsze kawałki. Odganiam od niego takie myśli i zrobię wszystko, aby został z nami i żył. Przed nami ostatnia szansa.
Błagam, pomóż mi ratować synka. On nie może umrzeć...
Agnieszka, mama
_____________