Mam 35 lat, dwójkę dzieci i raka... Proszę, pomóż mi!

Roczny zapas nierefundowanego leku Ibrance
Zakończenie: 9 Sierpnia 2019
Rezultat zbiórki
Kochani,
aktualnie jestem w trakcie przyjmowania siódmej dawki leku! Regularnie, co 3 miesiące, mam robione badania obrazowe w szpitalu. W chwili obecnej mój stan zdrowia jest określany jako stabilny, nowotwór zatrzymał swój szybki bieg. Lek działa i chciałabym, żeby tak pozostało przez bardzo długi czas.
W trzecim tygodniu stosowania leku opadam z sił, dlatego że działa jak chemioterapia i spadają mi bardzo białe krwinki, przez to łapię wszystkie możliwe infekcje. Później mam tydzień przerwy w stosowaniu leku i czas na regenerację. Staram się nie myśleć o chorobie i żyć normalnie, ale czasem z powodu złego samopoczucia i braku sił niestety jest to niemożliwe. Nie ma jednak, co narzekać – muszę myśleć pozytywnie!
Moje leczenie jest możliwe dzięki pomocy ludzi o wielkich sercach! Dziękuję Wam, drodzy Darczyńcy!
Opis zbiórki
Powiedzieć, że świat mi się zawalił, kiedy dowiedziałam się o swojej chorobie, to jakby nie powiedzieć nic. Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi IV stopnia z przerzutem na wątrobę. Jedyną szansą, aby zatrzymać rozwój raka jest rozpoczęcie leczenia nierefundowanym lekiem Ibrance!
Mam 35 lat, dwójkę małych dzieci – Michalinkę i Antosia – i mnóstwo w życiu do zrobienia. Dzieci wciąż pytają mnie, kiedy wrócę zdrowa do domu. Z całego serca proszę Cię – pomóż mi sprawić, że taki dzień nadejdzie.
Niedługo minie rok, odkąd wszystko się zaczęło. W sierpniu zaczęłam bardzo źle się czuć. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, tym bardziej że zwykle miałam tyle energii, że znajomi nazywali mnie “bombą atomową”. Antoś miał wtedy roczek, a ja momentami byłam na tyle słaba, że nie miałam siły wyjąć go z łóżeczka.
Morfologia wykazała podwyższone OB, USG – powiększoną wątrobę. Z podejrzeniem WZW, czyli ostrego zapalenia wątroby, skierowano mnie na kolejne badania. Szukałam odpowiedzi, podczas gdy rak rósł w siłę. Dopiero badania w innym szpitalu pozwoliły postawić właściwą diagnozę. Wykryto guzy w piersi. W gabinecie lekarskim usłyszałam, że jestem śmiertelnie chora...
Nowotwór złośliwy piersi IV stopnia z przerzutem na wątrobę...
Kolejne badania potwierdziły najgorsze. Razem z diagnozą dostałam skierowanie na onkologię. Musiałam jechać do domu, spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wracać na oddział, z którego niektórzy nie wracają nigdy. Płakałam tylko w łazience, żeby tylko dzieci nie widziały, że mama płacze. I tak ciężko było im przyjąć to, że muszę iść do szpitala.
Od razu rozpoczęłam chemioterapię. Przeszłam 10 ciężkich cykli, wypadły mi wszystkie włosy. Pogodziłam się z tym, bo dobrze wiem, że to jedyna droga, bym mogła żyć. Niestety nowotwór, który mnie zaatakował jest wysoce hormonalny, dlatego usunięto mi również jajniki i jajowody. Badanie histopatologiczne wykazało, że pojawiły się przerzuty także do otrzewnej.
Po chemioterapii guz zaczął się zmniejszać, jednak by dalej z nim walczyć, konieczne jest rozpoczęcie leczenia nierefundowanym lekiem Ibrance! Boli mnie to, że moje życie kosztuje tak ogromne pieniądze. Nie mam innego wyjścia, niż poprosić o pomoc ludzi o wielkich sercach. Tylko z Tobą mogę wygrać tę walkę.
Mam dla kogo żyć – Michalinka ma 5 lat, a Antoś dopiero 2. Proszę, pomóż mi. To moja jedyna szansa, bym mogła żyć i być dla moich dzieci mamą jak najdłużej.
–Emilia