Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

10 maja okaże się, czy ja pokonam raka, czy on mnie. Pomóżcie mi wygrać walkę o życie!

Leszek Wysiadły
Cel zbiórki:

Zabieg NanoKnife ratujący życie

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Leszek Wysiadły
Ostrów Wielkopolski, wielkopolskie
Rak trzustki (nieoperacyjny)
Rozpoczęcie: 19 Kwietnia 2018
Zakończenie: 4 Maja 2018

Opis zbiórki

W grudniu 2016 roku trafiłem do szpitala. To był najgorszy moment na chorowanie, bo wszędzie czuć było nastrój Świąt. Wszyscy mówili, że moje problemy żołądkowe to skutek suto zastawionego stołu. Ale gdy dolegliwości powracały, zaczęła się diagnostyka. Czas oczekiwania na badania liczony był w miesiącach. Żółtaczka mechaniczna paradoksalnie przyspieszyła terminy. ECPW, seria badań obrazowych i karta DILO. Byłem zaskoczony. Przecież to karta leczenia pacjenta onkologicznego, a mnie nikt nie mówił, że mam raka. Kwiecień 2017 – biopsja. I już wiedzieliśmy – rak trzustki!

Nie było mowy o pomyłce. Ból żołądka okazał się rakiem, a przerwa w życiu na chorowanie okazała się jego końcem. Miesiąc po diagnozie, pierwszy raz kładłem się na stole operacyjnym pełen nadziei, że wygram swoją walkę o życie.

Leszek Wysiadły

Kilka godzin później szok – nowotwór nieresekcyjny, tak którego lekarze nie dadzą rady wyciąć. To brzmiało jak podwójny wyrok: nie usuną – umrę, spróbują usunąć – też umrę. Jak się wtedy czułem? Nie wiem. Nie umiem tego opisać. To było coś w rodzaju stuporu. Poszedłem na pierwszą chemię bez żadnych emocji, bez oczekiwań. Bo przecież i tak miałem podwójny wyrok. I tak do dziś przetrwałem 16 kursów tego straszliwego leczenia. Zgłaszałem się do oddziału onkologii tylko dlatego, żeby nie zawieść mich bliskich. Widziałem w ich oczach strach, ale widziałem też determinację w walce, której mi brakowało. Ja udawałem, że jest ok, oni – że się nie boją.

Choć wszyscy wiedzieliśmy, że rak trzustki z takim położeniem jak u mnie nie daje mi żadnych szans. Póki w kwietniowej tomografii nie stwierdzono regresji. To chyba wtedy powróciły do mnie myśli o przyszłości. O planach, o tym, co chciałbym jeszcze zrobić. Potem lekarze powiedzieli mi o metodzie, dzięki której moja choroba może zostać okiełznana – usłyszałem o NanoKnife. To metoda miejscowej nieodwracalnej elektroporacji guza położonego nieresekcyjnie, także w trzustce. Dostałem kwalifikację do tego zabiegu w ramach kliniki gastroenterologii we Wrocławiu. Uwierzyłem, że moje plany na przyszłość mogą się ziścić. I wróciła nadzieja.

Jest tylko jeden warunek – do 7 maja muszę zdobyć pieniądze na zakup elektrod do nieodwracalnej elektroporacji metodą IRE, bo metoda NanoKnife nie jest refundowana przez NFZ. Nie ma takich pieniędzy. Dziś już wiem, że bym mógł zrealizować plany, które znów mam, muszę pokonać tę barierę – pieniądze! Co zrobię, jeśli dzięki dobrym ludziom uda mi się to zrobić? Dożyję do emerytury, poświęcę 100% czasu bliskim, zobaczę miejsca, których nie zdążyłem odwiedzić, pojadę na kajaki na Mazury, pospaceruję po bieszczadzkich połoninach. A wszystko to w towarzystwie żony i wnuków.

Leszek Wysiadły

Wnuki – chcę móc mieć swój wkład w kształtowaniu ich dróg życiowych, chciałbym zdążyć, rozmawiać z nimi na wszystkie tematy i potrafić im pomóc przy trudnych życiowych wyborach, spędzać razem miłe chwile podczas świąt, spotkań rodzinnych, wspólnych wypadów.

Nigdy nie myślałem, że moje życie może zależeć od pieniędzy. Zawsze bałem się, że kiedyś ktoś z moich bliskich może zachorować. Teraz wiem, że by nie stracić ich, muszę najpierw sam wygrać z rakiem. Znam ludzi, którym się udało i teraz chcę być jednym z nich. Proszę Was o pomoc i o ratunek. Chcę tylko jedno, chcę żyć i widzieć moje dzieci i wnuki. Pomożesz mi?

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki