"Choroba postępuje, ale ja chcę żyć..." – pomóż poważnie choremu ojcu!

Łukasz Bielerzewski

"Choroba postępuje, ale ja chcę żyć..." – pomóż poważnie choremu ojcu!

Wpłać wysyłając SMS

Numer 75365
Treść 0002253
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
Wyślij SMS teraz
Cel zbiórki:

Sprzęt medyczny, leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Łukasz Bielerzewski, 41 lat
Koziegłowy, wielkopolskie
Stwardnienie rozsiane, borelioza
Rozpoczęcie: 2 Sierpnia 2023
Zakończenie: 3 Lutego 2024

Opis zbiórki

Dzięki Waszej pomocy udało mi się kupić wózek! Jesteście wspaniali! Moja walka trwa i jeszcze raz chcę prosić Was o wsparcie. Potrzebuję środków na rehabilitację oraz na zakup łóżka ortopedyczno-rehabilitacyjnego i podnośnika transportowego. Wierzę, że będziecie ze mną! Tym bardziej że stan mojego zdrowia znacznie się pogorszył. Nie jestem już w stanie podnieść rąk...

Moja historia

Gdy zaatakowała, byłem bliski załamania, poddania się... Nie mogłem już nawet jeść samodzielnie, choroba wygrywała. Ale nie poddałem się. Postanowiłem walczyć i dziś… żyję. Moja choroba to jedna z najgorszych możliwych. Zabrała mi prawie wszystko, ale każdego dnia staram się, by nie zwyciężyła.

O tej chorobie wiele się słyszy, jednak większość z nas lekceważy zagrożenie. Jeszcze kilka lat temu lekarze w ogóle jej nie diagnozowali… borelioza - bo o niej mowa - zniszczyła mi życie.

Łukasz Bielerzewski

Zaczęło się banalnie. W wakacje, między podstawówką a liceum, ugryzł mnie kleszcz. Na początku liceum, kiedy miałem 16 lat, pojawiły się pierwsze symptomy boreliozy. Wtedy nie miałem pojęcia, że duża czerwona plama na udzie to objaw tej choroby. Drętwienie prawej nogi, które pojawiało się czasem w nocy, niepokoiło mnie, ale nie wywoływało alarmu – żyłem aktywnym życiem i z niewiedzy pominąłem problemy. Później oznak było więcej.

Normalne funkcjonowanie uniemożliwiały mi problemy ze wzrokiem. Pojawiały się okresowe bóle głowy. Wszystkie symptomy pojawiały się i znikały, ale od tego czasu miałem już nigdy nie funkcjonować jak zdrowa osoba.

Pogorszenie przyszło nagle: wychodziłem z kościoła, czułem się fatalnie. W pewnym momencie upadłem i straciłem przytomność. Wtedy już wiedzieliśmy z rodziną, że coś jest nie tak. Niekończące się wizyty u lekarzy, badania, które nic nie wykazywały, nawet obserwacja w szpitalu niewiele dała. Powiedzieli mi, że to tylko migrena, przepisali tabletki.

Łukasz Bielerzewski

Ale te nie pomagały, a żaden lekarz nie był w stanie mi pomóc. Mijał czas, a mi było coraz gorzej. Nagłe bóle głowy odbierały mi świadomość. W końcu udało mi się dostać na rezonans magnetyczny. Dostałem wynik, jednak niewiele mi powiedział: „MR wykazał zmiany demilizacyjne w przebiegu SM”. Dopiero potem przeczytałem w internecie, że prawdopodobnie mam stwardnienie rozsiane, a to oznaczało jedno - wyrok powolnej śmierci. Byłem w szoku, mój świat w jednej chwili zmienił się w gruzowisko. Nie umiałem powstrzymać łez…

Trafiłem do szpitala, a tam podali mi pierwsze w życiu sterydy. Poczułem się po nich lepiej i stwierdziłem, że ta choroba to nie koniec świata, że jeszcze mogę korzystać z życia… Udało mi się skończyć studia, pracować, założyć rodzinę, otworzyć własną firmę. Jednak było ciężko… Wielokrotnie musiałem przerywać pracę, bo traciłem wzrok. Nawracające bóle głowy dosłownie zwalały mnie z nóg. Powtarzałem kurację sterydami, które jednak niewiele już pomagały. 

W moim przypadku niezdiagnozowana borelioza pogłębiała się przez złe leczenie. W końcu usiadłem na wózku inwalidzkim. Mam zdiagnozowane także stwardnienie rozsiane i mogę funkcjonować tylko z pomocą innych osób.

Łukasz Bielerzewski

Pierwszą oznaką mojej choroby, którą dostrzegają inni, jest to, że poruszam się na wózku inwalidzkim. Impulsy mózgowe nie docierają też do innych miejsc mojego ciała. Mój oddech jest mocno zaburzony, co utrudnia mi normalną komunikację.

Amerykańska neurolog scharakteryzowała moją chorobę jako mgłę mózgową. To dobrze opisuje, jak widzę otaczającą mnie rzeczywistość. Mgła, o której mówię, odnosi się do całego mojego organizmu.

Choroba odebrała mi tak wiele… Kiedyś byłem aktywnym chłopakiem, duszą towarzystwa, miałem wielu przyjaciół. Ukradła mi zdrowie, zniszczyła życie zawodowe i prywatne. Tylko dzięki moim córeczkom każdego dnia wstaję i walczę. Nie mogę się poddać… Dlatego dzisiaj proszę Cię o pomoc, bym nie ustawał w walce o siebie, o normalne życie i zdrowie - dla moich dzieci, które wciąż potrzebują taty. Nie poddam się!

Łukasz

Łukasz Bielerzewski

➡️ Zobacz apel Łukasza!

Wpłać wysyłając SMS

Numer 75365
Treść 0002253
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
Wyślij SMS teraz

Obserwuj ważne zbiórki