Maciej Błaszak - zdjęcie główne

Maciuś musiał odbyć walkę o życie! Dziś toczy kolejną – o lepszą przyszłość... POMÓŻ!

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, sprzęt medyczny

Zgłaszający zbiórkę:
Maciej Błaszak, 7 lat
Bytoń, kujawsko-pomorskie
Mózgowe porażenie dziecięce, skutki wcześniactwa; wylew III stopnia, zamartwica urodzeniowa
Rozpoczęcie: 7 sierpnia 2024
Zakończenie: 12 lutego 2026
4755 zł(5,59%)
Brakuje 80 352 zł
WesprzyjWsparło 66 osób
Wpłać, wysyłając SMS
Numer telefonu
75365
Treść SMS
0623991
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-mobile

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, sprzęt medyczny

Zgłaszający zbiórkę:
Maciej Błaszak, 7 lat
Bytoń, kujawsko-pomorskie
Mózgowe porażenie dziecięce, skutki wcześniactwa; wylew III stopnia, zamartwica urodzeniowa
Rozpoczęcie: 7 sierpnia 2024
Zakończenie: 12 lutego 2026

Opis zbiórki

Mój synek urodził się dokładnie 26.09.2018 roku. O 3,5 miesiąca za wcześnie. Mieścił się w dłoni i ważył mniej niż torebka cukru! Żaden narząd w jego maleńkim organizmie nie działał tak, jak powinien. Pierwsze miesiące swojego życia zamiast w dziecięcym łóżeczku spędził w inkubatorze, podpięty do maszyn, które pomagały mu przeżyć. Jest wiele koszmarów, ale chyba widok własnego dziecka, walczącego o każdy oddech, jest dla matki najokrutniejszy!

W 25 tygodniu ciąży, w nocy, odkleiło mi się łożysko. Po dotarciu do szpitala lekarze podjęli decyzję o natychmiastowym porodzie, inaczej nie przeżylibyśmy oboje. Maciuś urodził się jako skrajny wcześniak, w ciężkiej zamartwicy, był reanimowany, dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Odchodziłam od zmysłów, nie mogłam go nawet dotknąć, przytulić… Jego stan był bardzo ciężki, każde nasze spotkanie mogło być tym ostatnim. Widziałam, jak wiele dzieci z tego oddziału nigdy nie opuściło inkubatora, widok zapłakanych rodziców i księdza był normą.

Maciej Błaszak

Maciuś miał problem ze wszystkimi narządami, które nie zdążyły się wykształcić: z płucami, serduszkiem, które trzeba było operować, z jelitami. Lekarze nie pozostawiali nadziei – medycyna zrobiła co mogła, niestety przy tak skrajnym wcześniactwie wiele rzeczy jest już nie do naprawienia. Najważniejsze było, by przybierał na wadze. Modliłam się więc o kolejne gramy do kochania.

Po 8 miesiącach pobytu w szpitalu wreszcie mogliśmy wyjść do domu. Niestety nie było nam dane długo cieszyć się tą chwilą. Po miesiącu znowu trafiliśmy na OIOM, potem po kilku tygodniach znowu, i znowu… Synek chorował, łapał każdą infekcję, która była dla niego śmiertelnym zagrożeniem, zwykły katar mógł go zabić! A teraz, po kilku latach Maciuś jest pod opieką tylu poradni, o których istnieniu – mając pierwsze zdrowe dziecko – nawet nie miałam pojęcia. Jest też objęty opieką hospicjum domowego. Oddycha przez rurkę tracheostomijną, a każdej nocy oraz w czasie częstych infekcji jest podłączony do respiratora.

Maciej Błaszak

Syn nie ma odruchu połykania i ssania, dlatego karmiony jest dojelitowo za pomocą PEG-a. Ma wadę wzroku i stwierdzony obustronny niedosłuch. Przeszedł też wylew do mózgu III stopnia a jego rozwój jest bardzo opóźniony w stosunku do swoich rówieśników. Od września Maciuś zostanie objęty obowiązkiem szkolnym. Nasze dwupokojowe mieszkanie zamieni się już nie tylko w szpital, ale też w szkołę, gdyż ze względu na stan zdrowia synek będzie miał nauczanie indywidualne w domu…

Lekarze uratowali życie Maciusia, ale to ja jestem odpowiedzialna za jego jakość… Niestety wiele jego potrzeb muszę zapewnić mu sama.  Moje życie to podróże, niestety nie na wycieczki czy wakacje, ale do lekarzy. Każdego tygodnia pokonuję dziesiątki, jak nie setki kilometrów walcząc o lepszą przyszłość mojego dziecka. Terapie, badania, turnusy rehabilitacyjne, opieka fizjoterapeutów, lekarzy, pielęgniarek.… To wszystko kosztuje majątek. Tonę w morzu kosztów i doszłam do momentu, gdzie potrzebuję, aby ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń! 

Odkąd Maciuś się urodził nie ma dnia bez walki. Jestem szczęśliwa, że mój synek się nie poddał i żyje, bo jego życie to prawdziwy cud! Teraz muszę zawalczyć o środki, by dać mu jak najlepsze warunki do rozwoju. Niestety samo leczenie to nie wszystko, dodatkowo pojawiają się dojazdy, koszty zakupu węgla na zimę, remontów strego domu rodziców. Na placu boju jesteśmy tylko my – ja, Maciuś i jego starszy brat Szymon. Dołączysz do nas? Niech ten cud nadal trwa! Dziękujemy z głębi serca.

Ania, mama

Wybierz zakładkę
Sortuj według
  • Wpłata anonimowa
    Wpłata anonimowa
    Udostępnij
    X zł

    Trzymaj się chłopaku

  • Ryszard
    Ryszard
    Udostępnij
    50 zł
  • Aleksandra
    Aleksandra
    Udostępnij
    100 zł

    Bądź zdrowy 💓

  • Joanna
    Joanna
    Udostępnij
    50 zł
  • Grzesiek
    Grzesiek
    Udostępnij
    100 zł

    Wszystkiego dobrego

  • Wpłata anonimowa
    Wpłata anonimowa
    Udostępnij
    200 zł