

Tragedia samotnej matki❗️Jeden synek zmarł, drugiego zabija cierpienie... Ratuj Maciusia!
Cel zbiórki: Operacja w Schon Klinik i rehabilitacja pooperacyjna
Cel zbiórki: Operacja w Schon Klinik i rehabilitacja pooperacyjna
Aktualizacje
Dziękuję z całego serca!
Dziękuję za wszelką pomoc i wsparcie, za wielkie serca, które otworzyliście dla mojego synka i dla mnie… Dzięki Wam uda mi się opłacić operację Maćka! To dla niego ogromny krok na drodze do zdrowia i tego, by przestał cierpieć… Łzy same napływają do oczu. Gdy widziałam, jak zielony pasek powiększa się z każdym dniem, nie wierzyłam własnym oczom…
Jeśli ktoś z Was zechce jeszcze nas wesprzeć, będę niezmiernie wdzięczna. Nadwyżka będzie oznaczać, że możemy przeznaczyć dodatkowe środki na inne niezbędne rzeczy, by ratować Maćka! Zamówiłam już ortezy… Kolejny mały krok w kierunku zdrowia.

Dzięki Wam po raz pierwszy od dawna poczułam, że nie jestem sama! Nie sądziłam, że znajdzie się tyle ludzi, którzy zechcą nam pomoc… Nie tracę nadziei, że już niedługo cierpienie Maćka będzie tylko wspomnieniem…
Dziękuję Wam z całego serca.
Mama - Helena
Opis zbiórki
Krzyk mojego synka słychać na całym oddziale. Jest przepełniony cierpieniem, straszny, nieludzki. Maciek już nie płacze z bólu, on z bólu umiera. Wielu nie może tego znieść… Ucieka. Ja nie ucieknę nigdy! Siedzę przy szpitalnym łóżeczku, ściskam mocno rączkę synka. I błagam o Twoją pomoc. Jestem matką i zrobię wszystko, by zabrać jego ból!

Drugą dłonią powinnam trzymać inną małą rączkę. Przy moim boku powinien drugi chłopczyk, taki sam jak Maciuś. W pokoju – i moim sercu - jest tylko pustka. Maksio, brat bliźniak Maćka, jest w niebie. Umarł kilka lat temu. Śmierć dziecka to najgorsze, co kiedykolwiek może przytrafić się człowiekowi. Jeśli Maciek też umrze, jestem pewna, że umrę wraz z nim. Nie przeżyję kolejnej straty.
Miało być inaczej. Pięknie… Byłam szczęśliwą żoną i przyszłą mamą, spodziewająca się bliźniąt. Maciek i Maksym urodzili się w 29 tygodniu ciąży. Wcześnie. Za wcześnie… Wtedy wszystko się zmieniło. Lekarze nie wiedzieli, czy moi chłopcy przeżyją. Wtedy pierwszy raz poznałam, czym jest strach, strach o życie dziecka… Moje dni mijały w szpitalnych ścianach, między jednym a drugim inkubatorem, bo synkowie walczyli o każdy oddech. Kiedy wydawało się, że wychodzimy na prostą, że będzie już tylko lepiej, u Maksyma doszło do gwałtownego załamania stanu zdrowia. Wierzyłam, że udało się przegnać śmierć, tymczasem ona czaiła się, by zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.

Maksiu zmarł. Mój świat się wtedy skończył. Tylko Maciek i Zosia, młodsza córeczka, podtrzymywali mnie przy życiu. Powoli zaczynałam się oswajać z rzeczywistością, żyć mimo bólu. Wtedy nasza rodzina się rozpadła. Mąż nas zostawił, nie interesuje się dziećmi, jego jedyny wkład w ich wychowanie to alimenty. Zostałam zupełnie sama z dwójką maluchów, w tym jednym ciężko chorym.
Nie miałam chwil słabości. Nie mogłam ich mieć, bo wiedziałam, że Maciek ma tylko mnie. U synka zdiagnozowano Dziecięce Porażenie Mózgowe. Był źle leczony, przez błąd lekarza doszło do zwichnięcia stawu biodrowego. Synek nie chodzi, a zwichnięte biodro sprawia mu ogromny ból! Operacja miała to zmienić… Nie udała się! Mówiłam Maćkowi, że będzie lepiej, a nie jest! Tyle jego łez, bólu, cierpienia poszło na darmo…

Jesteśmy w szpitalu ortopedycznym w Niemczech, do którego wyjechaliśmy dzięki ludziom dobrej woli. Tutaj lekarze pomóc Maćkowi, naprawić to, co zepsuli inni! Maćka czeka druga skomplikowana operacja stawu. Jestem w rozpaczy! Nie mam pieniędzy na teraźniejszą rehabilitację, a już dostaliśmy kosztorys na druga operację i rehabilitację, niezbędną do wyzdrowienia! Prawie 200 000 złotych! I to jeszcze nie koniec naszego pobytu w szpitalu...
Chcę, aby Maciek miał szczęśliwe dzieciństwo, a to nieludzkie cierpienie zniknęło! Aby w jego oczach w końcu pojawiła się radość… Synek marzy, by chodzić do szkoły, grać w piłkę nożną, biegać i bawić się jak inne dzieci… Zapomnieć o szpitalu, w którym wyje z bólu!

Gdy patrzę na bol Maćka, pęka mi serce… A raczej to, co jeszcze z niego zostało. Część mnie umarła bezpowrotnie wraz ze śmiercią Maksia. Nie zdołałam go uratować… O Maćka wciąż mogę walczyć i zamierzam to robić do ostatniego oddechu. Ratuję synka, jak mogę, ale nie stać mnie nawet na pokrycie rachunków… Dlatego błagam – pomóż mi.
- Wpłata anonimowa2 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
Dużo sił , zdrowia i wiary, że jutro będzie lepiej.
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Anonimowa Pomagaczka50 zł