Zbiórka zakończona
Magdalena Kosecka - zdjęcie główne

Pomóż mi pokonać endometriozę!

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Magdalena Kosecka, 33 lata
Bydgoszcz, kujawsko-pomorskie
Endometrioza
Rozpoczęcie: 19 stycznia 2023
Zakończenie: 4 grudnia 2023
36 662 zł
Wsparły 393 osoby

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0247635 Magdalena

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Magdalena Kosecka, 33 lata
Bydgoszcz, kujawsko-pomorskie
Endometrioza
Rozpoczęcie: 19 stycznia 2023
Zakończenie: 4 grudnia 2023

Aktualizacje

  • Magda jest już po operacji!

    Z pomocą najbliższych udało się uzbierać brakującą kwotę i 9 maja br. przeszłam operację usunięcia ognisk endometriozy!

    Lekarze są zadowoleni z przebiegu operacji. Jestem już w domu i dochodzę do siebie. Teraz czeka mnie długa rehabilitacja.

    Magdalena Kosecka

    Koszt drogich leków, wizyt u fizjoterapeutki uroginekologicznej oraz diety wspomagającej rekonwalescencję spędza mi sen z powiek!

    Będę wdzięczna, jeżeli dołożysz swoją cegiełkę, która pozwoli mi na szybki powrót do zdrowia!

    Magda

Opis zbiórki

Mam na imię Magdalena, mam 30 lat. W styczniu tego roku w Centrum Leczenia Endometriozy Medicus Clinic we Wrocławiu została zdiagnozowana u mnie choroba: endometrioza jajników, endometrioza zaszyjkowo-odbytnicza oraz adenomioza trzonu macicy. Lekarz, który podejmie się tej skomplikowanej i kompleksowej operacji wycenił ją na ok. 60 tys. złotych. Niestety z racji tego, że nie ma w Polsce refundacji NFZ, nie mam ustalonego terminu operacji, bo mnie na nią nie stać. Zdecydowałam się prosić Was o pomoc, bo jedynie w ten sposób jestem w stanie uzbierać potrzebną kwotę, aby pozbyć się comiesięcznego bólu i mieć szansę na zostanie w przyszłości mamą... 

Już w wieku 14 lat zmagałam się z bardzo silnym bólem w trakcie miesiączki. Brałam wtedy leki przeciwbólowe, ale były dni, gdy nawet one nie pomagały. Rodzice zawozili mnie na SOR, aby zrobiono mi zastrzyk przeciwbólowy. Tam personel nie mógł zrozumieć, jak może mnie aż tak boleć... Stwierdzano zazwyczaj, że po prostu „taka moja uroda”, i na pewno „gdy urodzę dziecko to wszystko minie”.

Po konsultacji u dwóch ginekologów dowiedziałam się, że „wszystko jest w porządku” i widocznie tak już mam… Próbowałam w to wierzyć, skoro mówili to lekarze, ale z roku na rok bolało coraz bardziej i już nie tylko w trakcie miesiączki, ale i tydzień wcześniej. Od kolejnych ginekologów dostawałam coraz silniejsze leki przeciwbólowe i rozkurczowe. W tym samym czasie podczas wizyty u innego ginekologa w trakcie badania USG zauważono pierwszą torbiel na jajniku.

W 2018 roku kiedy z mężem rozpoczęliśmy starać się o dziecko zaczęły się schody – bardzo wysokie i strome. Najgorsze były pytania: „kiedy dziecko”, a do męża: „może nie wiesz jak to się robi?”. Było mi strasznie przykro, że ktoś może tak łatwo kogoś oceniać, nie wiedząc przez co się przechodzi. Wokół koleżanki zachodziły w ciążę, a ja nie. Wiedziałam, że muszę szukać pomocy na własną rękę.

4 lata temu u kolejnej ginekolog, po wstępnym wywiadzie i badaniu USG usłyszałam, że prawdopodobnie mam endomentriozę. Otrzymałam hormony, aby zmniejszyła się torbiel, jednak to nie pomogło. Dodatkowo czułam się po nich okropnie. Zostałam skierowała do szpitala w ramach NFZ na zabieg operacyjny: laparoskopowe usunięcie torbieli jajnika oraz potwierdzenie podejrzenia choroby. W szpitalu po operacji lekarz poinformował mnie, że wyłuszczyli torbiel, usunęli kilka zrostów, częściowo uwolnili zrosty macicy z jelitami oraz potwierdzili, że choruję na endometriozę. Jednocześnie nie powiedziano mi nic na temat dalszych możliwości walki z tą chorobą.

Oczywiście nadal chodziłam do różnych ginekologów, którzy wciąż zapewniali mnie, że uda nam się zajść w ciążę naturalnie. Na przestrzeni lat 2018–2020 na niemal codwutygodniowe wizyty u specjalistów, leki i badania wydaliśmy blisko 20 tys. zł, a testy nadal pokazywały tylko jedną kreskę…

Wreszcie w połowie 2021 roku udaliśmy się z mężem do specjalistycznej kliniki leczenia niepłodności aby nie tracić czasu na dalsze porady od kolejnych ginekologów. Po wstępnych rozmowach i badaniu od razu zostaliśmy zakwalifikowani do procedury in-vitro ze względu na moją endometriozę, która w swoim stadium dyskwalifikowała naturalne zajście w ciążę. Wpłaciliśmy potrzebne pieniądze, byłam pełna nadziei, że teraz wszystko się ułoży i będziemy mieli upragnione dziecko. Niestety… przeszliśmy 3 pełne nadziei procedury, wszystkie zakończone totalnym niepowodzeniem, gdyż moje komórki jajowe przez lata zostały mocno osłabione przez endometriozę. Załamałam się. Nie brałam takiego scenariusza w ogóle pod uwagę. Endometrioza zniszczyła nie tylko moje narządy rodne, ale też psychikę.

Przez ostatnie 4 lata żyłam w ogromnym stresie, życie przeleciało mi między palcami. Żyłam tylko tą chorobą i myślą, że nie będę mogła mieć dzieci. Nie mogłam się pozbierać. To było dla mnie za dużo. Dopiero kilka miesięcy temu dzięki terapii i pomocy psychologa i psychiatry stanęłam na nogi.

W połowie 2022 roku trafiłam na stronę internetową Centrum Leczenia Endometriozy Medicus Clinic we Wrocławiu. Po wizycie u nich na początku stycznia tego roku nareszcie zostałam zbadana i wysłuchana przez profesjonalistę. Możliwość operacji tchnęła wiatr w moje żagle.

Wiem, że wygram z tą chorobą, nie poddam się bez walki, potrzebuję tylko i aż 60 tys. złotych, jestem już za daleko żeby się cofnąć!

Mam nadzieję, że po pokonaniu endometriozy będę mogła jeszcze wrócić do prób z in-vitro przy wykorzystaniu komórek jajowych dawczyni, aby w końcu zrealizować swoje największe marzenie - zajść w upragnioną ciążę i zostać mamą!

Będę wdzięczna za każdą pomoc!

Magdalena

Wpłaty

Sortuj według

Ta zbiórka jest już zakończona. Zobacz innych Podopiecznych, którzy czekają na Twoją pomoc.

WesprzyjWesprzyj