Choroba odebrała mi sprawność, ale nie energię do walki. Pomocy!

Zakup specjalistycznego wózka inwalidzkiego, roczna rehabilitacja
Zakończenie: 30 Września 2020
Opis zbiórki
Choroba przekreśliła na jakiś czas moje plany, marzenia, wizje. Przez komplikacje musiałam zrezygnować i odłożyć na bok wszystko to, co miałam w głowie jako nastolatka. Od tego czasu mam jedno nadrzędne zadanie: walczyć o przyszłość i nie dać się pokonać chorobie. Nigdy.
Pierwszą operację przeszłam w wieku 17 lat. Miała to być zwyczajna procedura, moich rodziców zapewniono wówczas, że szybko wrócę do formy. Niestety, powikłania, komplikacje i problemy pooperacyjne sprawiły, że na intensywnej terapii spędziłam 2 miesiące. W moim życiu na stałe zagościła ciemność. Jakimś cudem udało się obudzić mnie z tego nieprzerwanego snu…
To, co się wydarzyło później to okres, o którym chciałabym zapomnieć. Najlepiej wymazać go i zacząć wszystko od początku. Niestety, życie nie jest grą, nie ma opcji “cofnij”. W końcu zdałam sobie z tego sprawę i chorobę zaczęłam traktować jako wyzwanie, które muszę podjąć, by moje życie nie było zlepkiem wspomnień z przeszłości, zwyczajną wegetacją. Podeszłam do matury, poszłam na studia, niedawno obroniłam tytuł magistra. Niestety, mimo chęci, zaangażowania i ogromnych planów wciąż piętrzą się przede mną problemy…
W 2008 roku musiałam pogodzić się z poważnym ciosem. Choroba zaatakowała bardzo poważnie, przez co nogi całkowicie odmówiły mi posłuszeństwa, zmuszona byłam przesiąść się na wózek. Mijały lata, a ja wciąż jeżdżę na wysłużonym staruszku, który nie dotrzymuje mi kroki i coraz częściej zawodzi. Bez niego jestem zupełnie zależna od innych. Bez niego nie wyjdę sama z domu, nie zrealizuję kolejnych planów, nie odkryję kolejnych kart. Niestety, cena nowego, zwrotnego, wymarzonego wózka jest zbyt wysoka. Dla mnie i mojej rodziny zwyczajnie nieosiągalna. A jeśli doliczyć do tego roczną, specjalistyczną rehabilitację, która chroni mnie przed bólem to kwota, która przyprawia mnie o zawrót głowy… Doszłam do punktu, z którego nie można zawrócić. Teraz mogę tylko prosić o pomoc… Daj mi szasnę na dalsze życie, daj mi szansę na samodzielność.
Wbrew chorobie, na przekór temu, że nie dawano mi szans, podjęłam walkę, wszystko postawiłam na jedną kartę. Mam wiarę w to, że przyszłość jest w rękach dobrych ludzi. Od Was zależy wszystko - to czy choroba nie odbierze mi szans i nadziei na przyszłość. Moim marzeniem jest dzielić się wiedzą z innymi, chcę wykładać na wyższej uczelni, poznawać ludzi, pokazać wszystkim, również osobom chorym, że nastawienie jest niezwykle ważne w procesie walki z chorobą. Bez tego pewnie już dawno poddałabym się już na zawsze i zamknęła w czterech ścianach. A ja… no cóż, nie jestem takim typem. Wiem, że ból już zawsze będzie częścią mojego życia, że nie ma nadziei na to, bym pewnie stanęła na nogi. Ale wiem też, że świat na tym się nie kończy, a ja mam jeszcze wiele do zrobienia. Nie wszystko stracone, pod warunkiem, że zdecydujesz się na pomoc.
Wiem, że ta sytuacja mogła dotknąć każdego… Są takie momenty w życiu człowieka, które zmieniają absolutnie wszystko. Choroba nauczyła mnie, że los zawsze może się odwrócić, że niczego nie można być pewnym… A ja jestem pewna jednego - znajdę ludzi, którzy mi pomogą, choćby nie wiem co. Bo wierzę w dobro. To jak, dasz mi szansę!
___
Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych w specjalnej grupie: Licytacje dla Magdy Krawczyk