By żyć, Małgosia potrzebuje leków. A jakie Ty masz marzenia w te Święta?

Pokrycie rocznych kosztów leczenia
Zakończenie: 21 Marca 2018
Rezultat zbiórki
Witam serdecznie.
Zbiórka na zakup leków dla mojej córki Małgosi Kowalskiej 10 lat, dobiegła końca i udało się z czego bardzo się cieszę i za wszystko dziękuję. W imieniu swoim,oraz córki Małgosi chciałabym z całego serca podziękować za pomoc przy zoorganizowaniu zbiórki,oraz wszystkim darczyńcom za ogromne wsparcie. Dzięki temu przez najbliższy rok nie będę musiała się martwić,za co wykupię leki dla mojej córki. DZIĘKUJĘ !!!
Mama – Anna Kowalska
Opis zbiórki
Małgosia jest śmiertelnie chora i choć ma dopiero kilka lat, żyje ze świadomością tego, jak bardzo kruche jest jej życie. Gdyby w Święta znalazła pod choinką zapas leków na cały rok, to byłoby spełnieniem jej pragnień… Leki i suplementy - to one pozwalają jej funkcjonować. Nie może ich zabraknąć, bo to będzie początkiem końca.
Niestety, są też koszmarnie drogie, dlatego ja, jej matka, zdecydowałam się zaapelować o pomoc dla mojej córki.
Kiedy rodzi się wymarzone dziecko, żadna matka nie myśli, że coś może być nie tak. Myślałam, że urodziłam zdrową córeczkę. Myślałam, że zabiorę ją do domu i będziemy szczęśliwą rodziną. Myślałam, że moje dziecko ma przed którą całe życie, a ja ochronię je przed każdym cierpieniem. Los wymyślił dla nas inny scenariusz - już w drugiej dobie życia Małgosia przeszła swoją pierwszą operację - jej jelita były niedrożne! Wyłoniono ileostomię i przez 10 kolejnych miesięcy, mojej córce przyklejałam woreczki stomijne.
Pierwsze zapalenie płuc - początek nawracającego od 10 lat koszmaru - przypadło na czwarty miesiąc życia Małgosi. Po długim pobycie w szpitalu - wypis do domu, w którym rozpętało się piekło duszności i ataków kaszlu. Po 5 dniach wróciłam do szpitala z moim dzieckiem. Zaburzenia oddychania, brak reakcji na leki i pogarszające się wyniki badań sprawiły, że skierowano nas na oddział pulmonologii w szpitalu w Bydgoszczy. To właśnie tam, gdy moja malutka dziewczynka miała zaledwie 6 miesięcy, zdiagnozowano mukowiscydozę - śmiertelną chorobę, a ja tak bardzo nie chciałam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę...
Nie potrafiłam pogodzić się z diagnozą. Pamiętam kłótnie, błagania, rozmowy z panią doktor, której próbowałam wytłumaczyć, że to niemożliwe i musimy powtórzyć badania, że moje dziecko nie może być chore! Gdy usłyszałam, że to choroba genetyczna, jedna z najczęściej występujących na świecie, że zarówno ja, jak i ojciec Małgosi jesteśmy nosicielami, a całość okrucieństwa ujawniła się właśnie u mojej córki, byłam zrozpaczona. Powoli zaczynało do mnie docierać, że ten koszmar to nasza nowa rzeczywistość.
7 miesiąc życia Małgosi - kiedy inne dzieci już siedziały i radośnie gaworzyły, ona przeszła kolejne zapalenie płuc, później już drugą operację - zamknięcie ileostomii, po czym znów zapalenie płuc z ciężkimi powikłaniami. Rozpoczęły się ciągłe infekcje, poważne zaostrzenia choroby, zaburzenia pracy oskrzeli i płuc, wielotygodniowe pobyty w szpitalu.
Małgosia większość swojego życia spędziła na oddziale. Gdy miała 2,5 roku pojawił się pierwszy szczep bakterii Pseudomonas - bakterii niebezpiecznej dla chorych na mukowiscydozę, wyniszczającej płuca. W rtg klatki piersiowej pojawiły się zagęszczenia miąższowe w polu płuca lewego. Po dwóch latach - drugi szczep bakterii. Z roku na rok, mimo intensywnego leczenia w szpitalu i w domu, bakteria stawała się coraz bardziej oporna na większość antybiotyków.
Z Małgosią jesteśmy same - jej ojciec odszedł nie tylko ode mnie, ale też od naszej córki. I to wtedy, kiedy walczyła o życie, kiedy choroba była nieoswojona, nieznana.
W tym roku Małgosia skończyła 10 lat. Nadal walczymy z bakterią, która nie powinna zaatakować tak małego organizmu. Zmiany zapalne w lewym płucu pozostały. Moja córka codziennie przyjmuje mnóstwo leków - w tym też antybiotyków. Połyka dziennie 20 tabletek, do tego wielogodzinne inhalacje i fizjoterapia. Małgosia ma niewydolną trzustkę, podczas każdego posiłku musi przyjmować enzymy trzustkowe. Stan zdrowia nie pozwala jej na chodzenie do szkoły - ma indywidualne nauczanie, z rówieśnikami widuje się jedynie okazjonalnie. Przez cały czas towarzyszy jej uporczywy kaszel, również w nocy. Póki co oddycha samodzielnie, ale tak bardzo się boję, że to stracimy. Mukowiscydoza jest nieprzewidywalna. W jednej chwili wszystko może się zmienić.
O czym marzysz w te Święta? Czego pragniesz? Ja chciałabym tylko jednego - by moje dziecko było zdrowe. Tego samego pragnie moja córka, która mając 10 lat, nie powinna mieć niczego wspólnego z tak wielką tragedią. Nie jest możliwe, by zabrać chorobę, ale proszę Was, abyśmy spróbowali podarować Małgosi namiastkę cudu - leki, dzięki którym przez najbliższy rok nie będę musiała się martwić, za co wykupię recepty.