Małgorzata Walczak - zdjęcie główne

Walczymy o życie ukochanej Małgosi❗️Mamy 10 dni, by zebrać pieniądze na PILNĄ operację❗️

Cel zbiórki: Operacja neurochirurgiczna w Kluczborku, leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Małgorzata Walczak, 61 lat
Sulmierzyce, wielkopolskie
Guz lewej półkuli mózgu - astrocytoma IDH mutant G2
Rozpoczęcie: 22 sierpnia 2024
Zakończenie: 26 sierpnia 2024
61 730 zł(29,01%)
Wsparło 798 osób

Cel zbiórki: Operacja neurochirurgiczna w Kluczborku, leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Małgorzata Walczak, 61 lat
Sulmierzyce, wielkopolskie
Guz lewej półkuli mózgu - astrocytoma IDH mutant G2
Rozpoczęcie: 22 sierpnia 2024
Zakończenie: 26 sierpnia 2024

Opis zbiórki

Nowotwór – słowo, które zmienia życie każdego człowieka, który ma z nim do czynienia. Właśnie ten potwór otworzył drzwi i bezczelnie wkroczył do naszego życia, a przede wszystkim do życia mojej ukochanej mamy.

Kilka tygodni temu mama zaczęła czuć się gorzej, dlatego kolejnego dnia miała jechać do Ostrowskiego Szpitala na Oddział Neurologiczny w celu zrobienia kilku badań. Nikt z nas nie spodziewał się, że ten dzień okaże się najgorszym dniem w naszym życiu. Wszystko działo się tak nagle, tak szybko...

TK głowy wykazuje, że "coś" w niej jest. Mama zostaje przyjęta na oddział i już kolejnego dnia ma zostać przetransportowana do Kalisza w celu zrobienia rezonansu głowy.

Lekarz przychodzi z wynikiem i słyszymy słowa, które powalają nas na kolana: "Pani Małgorzata najprawdopodobniej ma glejaka oraz ogromny obrzęk mózgu". Słowa, które w jedną sekundę zmieniają nasze życie w koszmar.

Lekarz każe podjąć szybką decyzję – jest możliwość przewiezienia mamy do Poznania w celu zrobienia biopsji mózgu. Mama zgadza się. Teraz pozostaje nam tylko czekać...

Małgorzata Walczak

Już kilka dni później jesteśmy w Poznaniu. Lekarz prowadzący okazuje się bardzo empatycznym człowiekiem. Rodzina i najbliżsi odwiedzają mamę, wszyscy zauważają, że mama się bardzo zmieniła – mniej się odzywa, pojawiają się problemy z chodzeniem, trochę się gubi. Tłumaczymy sobie, że to pewnie aura szpitala sprawia, że mama gorzej się czuje, nie dopuszczając myśli, że choroba może postępować...

Biopsja została zrobiona, nie obyło się bez zgolenia kawałka głowy, ale teraz jest to najmniejszy problem. Lekarz mówi, że wynik będzie za około dwa tygodnie, a jak mama poczuje się lepiej – będzie mogła wyjść do domu. Tak właśnie się dzieje – kilka dni później mama jest już w domu, jednak potrzebuje 24-godzinnej opieki. Przenośna toaleta, wózek inwalidzki, pampersy dla dorosłych – to wszystko staje się dla  nas codziennością.

Dwa tygodnie mijają i w końcu dzwoni telefon. W słuchawce słyszymy: "Wynik biopsji z opisem dostaniecie na maila".

Niestety – diagnoza się potwierdza... Glejak II stopnia.

W krótkim czasie udaje nam się skonsultować wynik ze znajomym lekarzem. Póki co, wszystkie sygnały, jakie dostajemy są pozytywne – II stopień to niska złośliwość, wolno się rozrasta, więc kolejnego dnia wsiadamy podbudowani na duchu z tatą w samochód i pędzimy do Poznania na ponowną konsultację.

Lekarz jednak szybko sprowadza nas na ziemię i przekazuje najgorszą możliwą informację – mama ma zajęte blisko 3/4 mózgu, przez co guz nie nadaje się do operacji, a słaby stan fizyczny mamy sprawia, że chemioterapia i radioterapia mogą ją zabić...

Małgorzata Walczak

Jesteśmy totalnie załamani, ale szukamy dalej. W końcu znajdujemy lekarza ze znakomitymi opiniami. Ludzie piszą, że dokonuje cudów, kiedy inni lekarza rozkładają ręce. Nie zastanawiamy się chwili i umawiamy się na konsultację online.

Dr Witold Libionka z Kluczborka – człowiek, który wlewa nadzieję w nasze serca. Po sprawdzeniu badań przekazuje nam informację, że jest w stanie wyciąć 40% guza, co sprawi, że mama poczuje się lepiej i będzie mogła przejść radiochemię, co przedłuży życie mamy nawet o kilka lat. W tym momencie pojawia się radość przeplatana ze strachem.

Niestety, to wszystko możliwe jest bez pomocy funduszu zdrowia. Operacja będzie kosztować 95 000 zł, a koszty rehabilitacji podwajają tę kwotę. Mama ma przejść operację już 1 września! Musimy wpłacić 60 000 zł do dnia zabiegu. Kwota jest porażająca, ale myślę, że w naszej sytuacji każdy spróbowałby ratować życie ukochanej osoby!

Kilkukrotnie zdarzało mi się przelewać pieniądze na różne zbiórki. Nie sądziłem, że przyjdzie moment, w którym to ja będę musiał taką organizować i prosić o pomoc... Każda złotówka ma teraz dla nas znaczenie... W imieniu mamy i rodziny – proszę i dziękuję za każdą wpłatę.

Proszę, pomóżcie nam uratować ukochaną Małgosię!

Przemek – syn, z rodziną

Wpłaty

Sortuj według