

Malwina została koszmarnie poparzona❗️Pomóż jej wrócić do zdrowia!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Aktualizacje
Nowe wieści od Malwiny, która uległa poparzeniu. Pomóż!
Przez ostatnie miesiące działo się bardzo dużo. Za mną naprawdę wiele trudnych dni. Cały czas walczę z konsekwencjami wypadku, w którym doznałam okrutnych poparzeń. Ponownie proszę Was o wsparcie!
W czerwcu przeszłam operację w celu zamknięcia kolostomii i przywrócenia ciągłości jelit. Na blok zabrano mnie około godziny 9, a na salę wróciłam dopiero przed 17! Operacja była bardzo poważna, z wysokim ryzykiem śmierci... Trwała ponad 5 godzin!
Wszyscy w szpitalu byli bardzo zaangażowani. Długo zastanawiali się, gdzie mają się wbić, żeby mnie uśpić. Moje ciało jest w bliznach na 90% powierzchni, a pod skórą i wewnątrz jest jeszcze mnóstwo zrostów...
Byłam przerażona, gdy w trakcie jednego dnia musiałam mieć założony cewnik do kręgosłupa (w celu podania znieszczulenia), cewnik moczowy i odbytniczy, dren wychodzący z brzucha i wiszący do ziemi z workiem, sporo opatrunków na brzuch. Do tego doszło jeszcze wkłucie centralne w szyi do podawania leków i pobierania krwi, a na stopie zwykły wenflon, tak w razie W.
Jestem w szpitalu już 10 dni. Niestety występuje u mnie stan zapalny oraz ropiejące rany brzuszne (bo tworzą się zbiorniki ropne). Dostaję antybiotyki, ale Bóg jeden wie, co będzie dalej. Bardzo mi ciężko znów leżeć albo czekać na kogoś, kto umożliwi mi wstanie i spacer. I to ciągłe cierpienie, poty i zarwane noce...
Tak, pamiętam, że po deszczu wychodzi słońce. Ale "tradycyjny, łatwy" pacjent wyszedłby do domu po 4 dniach. Staram się jakoś sobie radzić. Przychodzi do mnie prywatnie fizjoterapeutka, odwiedza mnie rodzina, znajomi, żeby mi pomagać i wesprzeć dobrym słowem. Dzieci są u dziadków i mimo świetnej zabawy i większej wolności niż w domu, martwią się okropnie i płaczą.

To na pewno nie jest moja ostatnia operacja. Dalej mam przepuklinę brzuszną, ale zabieg jest planowany dopiero na przyszły rok.
W przeciągu ostatnich miesięcy wydarzyła się jeszcze jedna ważna rzecz. Na dzień dziecka wybrałam się tylko z mężem nad morze. Wiedziałam, że zanim znów położę się na szpitalnej sali, muszę odzyskać to, co miałam dotychczas – normalne życie. Udało mi się pokazać obcym ludziom bez odzieży uciskowej! I nikt nie umarł, byli mili, nie było sensacji, czy odrzucenia. A do tego udało mi się pierwszy raz pochodzić po nadmorskiej plaży, po wodzie i piasku! Była to dla mnie świetna fizjoterapia. Dodatkowo miałam okazję popływać w basenie. Pierwszy raz od ponad 3 lat! Odważyłam się, przygotowywałam do tego pół roku. Okazało się, że nie zapomniałam, jak się pływa. Mąż był zawsze przy mnie i mi pomagał na każdym kroku.
Mam nadzieję, że pomęczę się jeszcze kilka dni i już będzie dobrze. Wierzę, że nic nie pęknie i wszystko zacznie się goić. Dziękuję za Wasze wsparcie i proszę, bądźcie ze mną dalej!
Pozdrawiam serdecznie, Malwina NykielWalka z poparzeniami się nie kończy. Proszę o wsparcie!
Od wypadku, w którym poparzone zostało 70% mojego ciała, minęło już ponad 2,5 roku. Marzę o tym, żeby ten koszmar był już za mną, żebym mogła normalnie funkcjonować. Co chwilę jednak łapię się na tym, że mój organizm dalej jest osłabiony i, że potrzebuję pomocy. Proszę o wsparcie w mojej dalszej walce!
Niestety mój stan zdrowia nie pozwolił na przeprowadzenie operacji zamknięcia stomii i przywrócenia ciągłości jelit jesienią zeszłego roku. Operacja czeka mnie w czerwcu. Wtedy też zostanie zszyta przepuklina na brzuchu. Dopóki nie przejdę zabiegu, trudno będzie mi coś podnieść, ukucnąć, uprawiać jakiś sport. Mój stan się jednak poprawia.
Do momentu operacji muszę intensywnie pracować nad swoją sprawnością. Mam dużo terapii blizn, igłowanie, terapie manualne, masaże lecznice. Korzystam z pomocy osteopaty. Za wszystko muszę płacić, bo to skomplikowane formy terapii, często niedostępne w ramach NFZ.
Sporym obciążeniem finansowym jest też zakup specjalnej odzieży na blizny pooparzeniowe. Muszę ją często wymieniać, ponieważ rozciąga się i zużywa. To moja "druga skóra".
Dzięki Waszemu niesamowitemu wsparciu udało się wyremontować toaletę. Mogę z niej teraz korzystać bez obawy o to, że coś mi się stanie, że się przewrócę.

Marzę o tym, żeby wrócić do tańca. Mąż obiecał mi, że gdy będę już gotowa, pójdzie ze mną na kurs. Spróbujemy podjąć to wyzwanie wkrótce, mam nadzieję, że mój stan zdrowia pozwoli mi na kontynuowanie lekcji. To dla mnie najlepsza terapia – psychiczna i fizyczna!
Wypadek zabrał mi już wiele miesięcy życia. W tym roku z pewnością nie wrócę do pracy. Chciałabym móc już normalnie żyć, ale przede mną jeszcze długa droga. Proszę o wsparcie w jej przebyciu!
MalwinaNajnowsze wieści od Malwiny!
Na wstępie z całego serca chciałam podziękować Wam za dotychczasowe wsparcie, które pomoże mi walczyć z tragicznymi skutkami poparzenia!
Moja codzienna walka trwa. W październiku idę kolejny raz do szpitala, tym razem na wyczekiwany przeze mnie zabieg zamknięcia stomii, przywrócenie ciągłości jelit i zszycie przepukliny brzusznej. Czeka mnie ciężki czas – mnie i moją rodzinę.
Pierwszy raz od dwóch lat chciałabym wyjechać z mężem i dziećmi na kilka dni, wypocząć, a przy okazji wziąć udział w rehabilitacji, fizjoterapii i zajęciach usprawniających. Taki czas jest nam bardzo potrzebny, bo od poparzenia życie mojej rodziny, moich dzieci, kręci się wokół mnie. Zoja i Hieronim zapomnieli o beztroskim dzieciństwie. Chciałabym, by choć na chwilę do tego wrócili...
Niedawno byliśmy w Łodzi, bym mogła zamówić nowe ubrania uciskowe. Nabieram już coraz większej sprawności. Profesor, który mnie operuje, skierował mnie do dietetyka i fizjoterapeuty, żebym się maksymalnie, jak to możliwe usprawniła i schudła przed operacją – przybrałam na wadze po wypadku.
28 czerwca minęły dwa lata od mojego wypadku. Postanowiliśmy zrobić z tego dnia komedię, a nie tragedię. Ja byłam w zupełnej rozsypce i dolinie. Rodzina zabrała mnie do restauracji – pierwszy raz byliśmy w prawdziwej restauracji we 4, ja bez wózka inwalidzkiego. Stworzyliśmy piękne wspomnienie, by odegnać traumę tego dnia...Ze względu na tragiczny stan skóry, musiałam wymienić wszystkie tekstylia w domu na materiały naturalne, mniej podrażniające. Wszystkie stare ręczniki i pościele razem z dziećmi zawieźliśmy do schroniska dla psów w Poznaniu. Psiaki były szczęśliwe i my z dziećmi również.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję, że wciąż jesteście ze mną!
Malwina
Opis zbiórki
To miało być przyjemne spotkanie ze znajomymi z okazji zakończenia zerówki naszych dzieci. Zmieniło się w najgorszy dzień mojego życia... Wkrótce, dokładnie 28 czerwca, miną 2 lata od tego tragicznego zdarzenia, a moje ciało każdego dnia mi o nim przypomina... Potrzebuję wsparcia, by wrócić do zdrowia. Za każdą pomoc będę ogromnie wdzięczna!
Podczas przyjęcia na skutek nieostrożności gospodarzy doszło do wybuchu wolnostojącego biokominka, tuż obok mnie. Wybuchł pożar, zajęłam się ogniem... Doznałam oparzeń II i III stopnia obejmujące 60-69% powierzchni ciała. To był horror...
Zabrało mnie pogotowie – najpierw do szpitala w Poznaniu, potem od razu do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach. Lekarze walczyli, by uratować mi życie.
Spędziłam tam kolejne 4 miesiące, w tym 3 tygodnie w śpiączce farmakologicznej. Na skutek chorób i obrażeń następczych znów wróciłam do Poznania – tam kontynuowałam leczenie. Trudno opisać ból, który czuje tak poparzony człowiek. Moje ciało było jedną wielką raną, która paliła żywym ogniem...
Przeszłam gehennę: trzy przeszczepy skóry, wiele zabiegów, przetokę jelita cienkiego i okropne tego wszystkiego następstwa. Można napisać książkę, w której każde zdanie wypełnione będzie strachem i cierpieniem...
Łącznie spędziłam w 6 szpitalach 18 miesięcy. Przeszłam pięć operacji jelit i jamy brzucha (w tym wycięcie kawałka jelita cienkiego, kawałka jelita grubego, wyłonienie stomii), 69 zabiegów chirurgicznych w pełnej narkozie na blokach operacyjnych, z czego 64 to różnego rodzaju przeszczepy skóry, oczyszczania chirurgiczne ran, opracowywanie całej powierzchni ciała, 51 przetoczeń krwi, 72 przetoczenia surowicy krwi, 3 śpiączki, codzienne mechaniczne zmiany opatrunków na całym ciele – stąd liczne blizny na ok. 90% powierzchni ciała. Kilka razy miałam sepsę i inne zakażenia śmiertelnymi bakteriami.

Moje cierpienie, mimo upływającego czasu, trwa. Brak anatomii powłok skórnych i poprzerastane bliznowce bolą, ciągną, ograniczają ruchy. Mam traumę i nienormatywny ból, trudny do opisania. Tamten dzień zmienił wszystko... Choć żyję, wypadek odebrał mi moje życie...
Mam męża i dwoje dzieci. W dniu wypadku miały 7 i 10 lat. Tak je zapamiętałam – jako maluchy. Jak wróciłam po ponad 1,5 roku do domu, byli już znacznie dojrzalsi. Moi bohaterowie... Mimo tego wszystkiego, co ich spotkało, mimo braku mamy w trudnym momencie życia, podołali. Udźwignęli cały ten ciężar.
Niestety trauma i konsekwencje z nią związane dotknęły nas wszystkich. Ja jestem osobą z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, niezdolną do samodzielnej egzystencji. Życie moich dzieci i mojego cudownego męża kręci się wokół mnie, a moje jest zależne całkowicie od nich.
Sytuacja (mimo że już nie walczę o życie) jest nadal bardzo ciężka, bo walczymy o moje zdrowie fizyczne i nasze psychiczne każdego dnia.
Przede mną jeszcze około 2 lata intensywnego leczenia i rehabilitacji, by odzyskać sprawność i samodzielność. Na ten czas bardzo potrzebujemy wparcia materialnego... Rehabilitacja, terapia blizn, pomoc domowa w codziennych obowiązkach i opieką nade mną, specjalne środki do mycia ciała i pielęgnacji blizn, odzież uciskowa po oparzeniach, sprzęt rehabilitacyjny, higiena i nowa odzież (bezpieczna dla mojej skóry), naświetlania lampami ze światłem żółtym, terapia dzieci i zabiegi dla zdrowia psychicznego, umożliwienie pracy mojemu mężowi – to ogromne koszty.
Z góry dziękuję za każde wsparcie, pomoc i obecność. Ludzie są wspaniali – przekonuję się o tym każdego dnia. Otaczam Was modlitwą i bardzo dziękuję z góry za wszystko!
Malwina Nykiel

Ważne informacje:
16.06.2023:
Dwa dni temu dostałam informację o przyznaniu mi renty w drodze wyjątku. Walczyłam o to kilka miesięcy i w końcu się udało! Niestety, to kwota minimalna, nie wystarczy nawet na moje własne leczenie – zostało mi przyznane 5 x mniej, niż wydaję miesięcznie na leki, rehabilitację, zabiegi. Dlatego, mimo tego wsparcia, wciąż potrzebuję pomocy... Chcę jednak być transparentna, na początku zbiórki pisałam, że renta nie została mi przyznana, a to teraz się zmieniło.
Dziękuję wszystkim, którzy wspierają mnie w mojej drodze po zdrowie!
- Łukasz Smak500 zł
- Wpłata anonimowa200 zł
Pamiętamy w modlitwie 🙏. Walcz! Dla swojej pięknej rodziny ❤️
- Anonimowy Pomagacz10 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
Dużo wytrwałości
- 20 zł
- Wpłata anonimowa200 zł
Pamiętamy w modlitwie 🙏. Walcz! Dla swojej pięknej rodziny ❤️