Marcin Brzeziński - zdjęcie główne

❗️PILNE: Kilkanaście dni na ratunek❗️Guz mózgu odbiera Marcinowi życie - pomocy!

Cel zbiórki: ratująca życie operacja usunięcia guza mózgu w szpitalu w Kluczborku

Organizator zbiórki:
Marcin Brzeziński, 39 lat
Wrocław, dolnośląskie
Nowotwór złośliwy mózgu - glioblastoma IV stopnia
Rozpoczęcie: 30 sierpnia 2022
Zakończenie: 18 września 2022
108 340 zł(107,2%)
Wsparło 1268 osób

Cel zbiórki: ratująca życie operacja usunięcia guza mózgu w szpitalu w Kluczborku

Organizator zbiórki:
Marcin Brzeziński, 39 lat
Wrocław, dolnośląskie
Nowotwór złośliwy mózgu - glioblastoma IV stopnia
Rozpoczęcie: 30 sierpnia 2022
Zakończenie: 18 września 2022

Aktualizacje

  • Operacja Marcina będzie przyspieszona! Dziękujemy za wsparcie!

    Kochani, jesteśmy wzruszeni - kwotę potrzebną na operację Marcina udało się zebrać w niecałe 48 godzin! To znaczy dla nas naprawdę wiele - to, że w najtrudniejszych chwilach w życiu możemy na Was liczyć!

    Operacja najpewniej będzie przyspieszona. Czekamy tylko na wyniki badań męża. Nie można czekać ani tygodnia dłużej...

    Zbiórkę zostawiamy jeszcze otwartą - cała nadwyżka zostanie przeznaczona na powrót Marcina do zdrowia po operacji, na jego dalsze leczenie i rehabilitację.

    Bardzo dziękujemy Wam za wszystko.

    Kasia i Marcin

Opis zbiórki

BARDZO PILNE❗️Kilkanaście dni na ratunek! Marcin, mój ukochany mąż, ma nowotwór mózgu! Glejak szybko go zabija. Wyobraź sobie, że Twój mąż, żona, partner dostaje wyrok w postaci guza mózgu – co wtedy robisz? Zapewne robisz wszystko, aby go uratować... Marcina może uratować operacja, przyjęcie do szpitala już 18 września! 

Jesteśmy zaledwie 7 lat po ślubie i dowiadujemy się o śmiertelnym guzie. Podejmujemy walkę: operacja, radioterapia, a on - śmiertelny wróg - znów wraca. Marcin dostaje ostatnią szansę - operacja - niestety możliwa tylko w prywatnej klinice. Koszt takiej operacji to ponad 100 tysięcy złotych. To tak niewiele za ludzkie życie – a jednak nas przerasta. Prosimy o Twoje wsparcie.

Marcin to kochający mąż, syn, brat i przyjaciel. Zawsze pomocny, gdy tylko ktoś tego potrzebuje - nigdy nie pozostaje obojętny. Obecnie sam potrzebuje pomocy i wsparcia. Ma dopiero 37 lat...

Marcin Brzeziński

Nasz koszmar zaczął się wtedy, kiedy powinniśmy przeżywać radosny czas - w Wielkanoc... Wtedy to umysł Marcina nagle odmówił posłuszeństwa. Mąż nagle nie umiał odpowiedzieć na pytanie, nie rozumiał, co się do niego mówi... Wszystko potoczyło się bardzo szybko... Wizyta na kaliskim SORze (i odprawa z przysłowiowym kwitkiem), wizyta w przychodni i znowu SOR. Rezonans, konsultacje lekarskie i słowa lekarza ''coś tam w główce jest. Czy zgadzają się Państwo na operację?".

Myślę sobie - że jak? Jak to operacja? Totalny szok! Nie mieliśmy wyjścia – aby Marcin mógł przeżyć, trzeba było operować. Po dwóch dniach było już po operacji, Marcin dochodził do siebie w oczekiwaniu na wynik histopatologii. To była dla mnie ogromna radość - zobaczyć męża sprawnego po operacji – myślałam, że to koniec problemów. Nie wiedzieliśmy, że najgorsze przed nami...

Radość trwała do przyjścia wyników histopatologii. I kolejny cios - glioblastoma/glejak wielopostaciowy IV stopnia, najbardziej złośliwy, bardzo agresywny nowotwór mózu.... To zabrzmialo jak wyrok. Kolejny nowotwór w najbliższej rodzinie. Dowiedzieliśmy się o tym, będąc w Dolnośląskim Centrum Onkologii w trakcie badań mamy, która również choruje na raka. Koszmar, niedowierzanie, złość, skowyt! Dlaczego on?!

Po 3 tygodniach od operacji nadzieja - Marcin zaczął leczenie, radioterapię w Poznaniu. 6 tygodni ciężkiej walki, ciągłe podróże między Wrocławiem a Poznaniem. Po wyjściu ze szpitala miała być krótka przerwa w oczekiwaniu na poprawę wyników i chemioterapię. Zamiast oczekiwanej poprawy, skończyło się na telefonie na 112... Marcin dostał nagle ataku padaczki. Kolejne badania, konsultacje, rezonans i przerażająca diagnoza - WZNOWA! Po 4 miesiącach walki guz odrósł...

Marcin Brzeziński

Wtedy zaczyna się kolejny dramat. Lekarze ze szpitala nie chcą się podjąć kolejnej operacji Marcina. Szukam siły w sobie na dalszą walkę i wspieranie Marcina. Przyjaciele są ciągle z nami. Szukam ratunku, gdzie się da. Tak trafiamy do znanego neurochirurga, dr. n. med. Witolda Libionki, operującego bardzo trudne przypadki w klinice w Kluczborku. Doktor po przeanalizowaniu badań stwierdził, że guz jest do zoperowania, tyle że trzeba to zrobić jak najszybciej! Termin przyjęcia mamy na 18 września. Nie można czekać, bo paskudztwo bardzo szybko rośnie...

Operacja jest szansą dla Marcina, kupi mu cenny czas w walce z glejakiem! Pozwoli Marcinowi i mi cieszyć się sobą jeszcze dłużej: kilkanaście spacerów dłużej, kilkanaście pocałunków więcej… Umiejscowienie guza daje możliwości resekcji jego praktycznie w całości. Przy odpowiednim kosztownym leczeniu po operacji możliwa jest poprawa stanu zdrowia, a to z kolei pozwoli nam powrócić do względnej normalności... Życie ze świadomością, że nasz czas kończy się, dodatkowo w tak młodym wieku, nie należy do łatwych, nie życzymy tego nikomu.

Serdeczna prośba do ludzi dobrej woli... Bardzo trudno jest nam prosić o pomoc, jednakże kwota pozostała do uzbierania przerasta nasze możliwości finansowe. Jesteśmy zaledwie 7 lat po ślubie, czy mamy jeszcze szanse na starość trzymać się za rękę?

Z góry dziękujemy za każdą wpłatę ❤️

Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.