Wg statystyk zostało mi 14 miesięcy życia. Ja chcę żyć dłużej, bo mam dla kogo! POMOŻESZ?

Nierefundowane leczenie onkologiczne
Zakończenie: 20 Grudnia 2023
Opis zbiórki
Zaczęło się tak szybko, że niczego nie pamiętam. Obudziłem się z diagnozą tak tragiczną, że nie mogłem w nią uwierzyć. Spokojne, rodzinne życie, wszystkie plany i marzenia odeszły na drugi plan, a ja? Zacząłem walczyć o życie!
Bolała mnie głowa, straciłem przytomność, trafiłem do szpitala. Tyle wiem z opowiadań. W sierpniu zostałem poddany pilnej operacji usunięcia guza mózgu a rozpoznanie neuropatologiczne, które otrzymałem to: rozrost złośliwego glejaka.
Glejaki to grupa chorób obejmująca różne nowotwory mózgu i rdzenia. W czterostopniowej skali WHO rokowania na wyleczenie pogarszają się wraz ze wzrostem stopnia zaawansowania a u mnie wystąpił stopień WHO G4.
Pacjenci, u których stwierdzono glejaka IV stopnia – średnio przeżywają około 14 miesięcy, przy podjętym leczeniu operacyjnym, radioterapii i chemioterapii (niepodjęte leczenie to wyrok śmierci).
Uzyskaliśmy informację o możliwości leczenia metodą NanoTherm, która jest innowacyjną metodą leczenia guzów nowotworowych. Metodę tą można stosować do leczenia różnych typów nowotworów w tym glejaka wielopostaciowego – leczenie w Polsce to koszt ok. 200 000 złotych...
Czekamy właśnie na zakwalifikowanie do wspomnianej terapii. Dotychczas otrzymałem zielone światło leczenia radioterapią i otrzymałem już kartę DILO (Karta Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego). Jednocześnie w szpitalu, do którego zostałem przewieziony po operacji, na dalsze leczenie stwierdzono, że przeszedłem udar...
Po zakończeniu radioterapii będę musiał przejść rehabilitację, obecnie moje zdolności ruchowo poznawcze są znacznie ograniczone.
Zamiast wyjechać z rodziną nad morze, ja walczę o wyleczenie i szansę na możliwość pokazania morza dzieciom w kolejnych latach... Moje dzieci są jeszcze małe. Syn Jasiu w listopadzie skończy trzy lata oraz córka Helenka w lipcu skończyła rok.
Mam dla kogo walczyć, mam dla kogo żyć. Proszę, pomóż mi...
Marcin