Przerwane życie... Pomóż Marcinowi je odzyskać!

3-miesięczny turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 15 Czerwca 2023
Opis zbiórki
Wiecznie za czymś gonimy, nie zdając sobie sprawy, jak ulotne są każde dni. Idziemy do pracy, kupujemy mieszkanie, zakładamy rodzinę… Standard. Gonimy za marzeniami, licząc na to, że uda się je spełnić i zaznamy w ten sposób szczęścia. Jesteśmy przerażeni, gdy słyszymy o ludzkich tragediach. Kiwamy głową z niedowierzaniem, jednak po chwili wracamy do swojego życia i zapominamy o tym. Bo na szczęście nie przytrafiło się to nam…
Jednak co wtedy kiedy nas to spotka? Czy jesteśmy na to gotowi? Z dnia na dzień zmiana naszego życia o 180 stopni. Z dnia na dzień rezygnacja z tego, co znane na rzecz tego, czego nigdy nie chcieliśmy poznać. Z dnia na dzień uderzanie głową w mur instytucji, które nie są w stanie nam pomóc wtedy, kiedy najbardziej tej pomocy potrzebujemy. Co wtedy?
Mój mąż Marcin to człowiek o wielkim sercu i z ogromną potrzebą pomagania innym. Z tego powodu został honorowym dawcą krwi. Przy okazji robiono mu podstawowe badania, z których wynikało, że jest okazem zdrowia.
Od jakiegoś czasu jednak odczuwał ból w klatce piersiowej. Lekarz stwierdził nerwobóle. Marcin pracował intensywnie od wielu, wielu lat, a do tego był zawodowym kierowcą. Rzadko brał urlop, więc przyznaliśmy rację, że może faktycznie to wynik stresu i zmęczenia. Były robione jakieś podstawowe badania krwi czy EKG, ale nie stwierdzano nieprawidłowości. Tylko przypadek sprawił, że nadal żyje…
Mój mąż zachorował na zakrzepicę kończyny dolnej. Któregoś dnia dostał duszności, więc podejrzewano zator płucny. Trafił do szpitala, gdzie wykonano mu pogłębioną diagnostykę, która wykazała tętniaka tuż przy sercu! Latem w 2020 roku przeszedł udaną operację na otwartym sercu. Nasza radość była ogromna!
Już po kilku dniach Marcin był w domu. Niestety ulga nie trwała długo… Po tygodniu pojawiły się bóle głowy i duszności. Pogotowie zabrało go do szpitala w momencie, gdy nie było już z nim kontaktu…
To był początek naszego koszmaru! Wtedy tak naprawdę rozpoczęła się walka o jego życie! Tamponada serca i kolejna operacja... Wprowadzono Marcina w śpiączkę farmakologiczną, a następnie poinformowano o kolejnej dramatycznej diagnozie – rozległy udar mózgu!
Marcin przebywał miesiąc na oddziale intensywnej terapii podłączony do respiratora, karmiony przez sondę żołądkową. Następnie został przeniesiony na oddział kardiochirurgii. Na skutek udaru ma niedowład prawostronny oraz głęboką afazję…
Już w październiku 2020 roku przewieziono go do PCRF Votum w Krakowie na rehabilitację. Dopiero co go odłączono od respiratora. Jeszcze miał rurkę tracheostomijną i cewnik, a my już robiliśmy wszystko, aby go odzyskać!
Dzięki pomocy rodziny i ludzi o dobrym sercu, którzy pomogli w opłaceniu rehabilitacji, Marcin spędził tam 5 miesięcy. To właśnie w Krakowie Marcin uczył się na nowo zupełnie podstawowych czynności jak jedzenie, picie, oddychanie, mówienie i chodzenie… Było ciężko, ponieważ nie rozumiał, co się do niego mówi. Dzisiaj może powiedzieć kilka słów, czasem krótkie zdanie, ale nie może rozmawiać i wykonywać codziennych czynności. Chodzi, ale dłuższe spacery są dla niego nieosiągalne. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni…
Marcin przetrwał to piekło, ale z konsekwencjami mierzy się cały czas. Potrzebuje intensywnej rehabilitacji, ponieważ dalej ma niedowład prawej ręki i problem z mówieniem. Nie potrafi czytać i pisać, jest niezdolny do samodzielnej egzystencji…
Jeździmy do neurologopedy i ćwiczymy w domu. Staramy się uzyskiwać dofinansowania na rehabilitację, ale wciąż zderzamy się z murem! Teoretycznie Marcin został zakwalifikowany, aby otrzymać wsparcie finansowe, ale w praktyce okazało się, że nie wystarczyło na niego środków, bo pieniądze trafiły do dzieci i osób do 24 roku życia… Mamy więc związane ręce.
Udar zmienił życie Marcina w ciągłą walkę, ale on się nie poddaje. Jest coraz bardziej świadomy tego, w jakim stanie się znajduje. Walczy, bo chciałby dalej oddawać krew, jeździć samochodem i rozmawiać z ludźmi!
Szansą na powrót do zdrowia jest intensywna rehabilitacja w prywatnych ośrodkach, na którą po prostu nas nie stać. Miesięczny koszt to ponad 20 tysięcy złotych! Czas jest dla nas bardzo ważny! Od tego ile teraz uda się osiągnąć Marcinowi zależy jego dalsze życie…
Lidia, żona