

RAK zabiera ją z naszych ramion❗️Prosimy, uratuj Marcelinkę - dramatyczna walka trwa!
Cel zbiórki: kontynuacja leczenia onkologicznego w USA, rehabilitacja, badania, przeloty
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: kontynuacja leczenia onkologicznego w USA, rehabilitacja, badania, przeloty
Aktualizacje
100% na zbiórce, nowotwór śpi, za nami dobry rok - dziękujemy za wszystko! Wesołych Świąt!
W tej wyjątkowy dzień chcemy życzyć Wam boskiej opatrzności, zdrowia i radości oraz podziękować Wam, że nasza córeczka może każdego dnia uśmiechać się tak jak na tym zdjęciu.
Początek roku był ciężki i wyboisty, był rozsiew w prawym oku, z którym walczyliśmy długo i boleśnie, aby kończyć rok z naszym małym „sukcesem” - wszystko, co było aktywne, udało się zniszczyć i guzy w obu oczach są zwapnione i uśpione!
Przed nami jeszcze kilka lat wyjazdów za ocean, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi, że choć tam znalazł się ktoś, kto był w stanie pomóc. Każdego dnia dziękujemy również Bogu, że otoczył naszą córkę takimi Aniołami, którzy umożliwili nam stoczyć walkę z tym potworem.
Wspominając ubiegły rok, diagnozę, zbiórkę i cały wyjazd do USA, ten rok był dużo lepszy, oby każdy kolejny był jeszcze lepszy od poprzedniego i tego też chcielibyśmy Wam życzyć.
Nasz kolejny wyjazd już tuż, tuż, bo 13 stycznia, ale wiemy, że kolejny raz usłyszymy tylko dobre wiadomości.
Jeszcze jedna cudowna i jakże magiczna wiadomość w ten wyjątkowy dzień. Udało się zebrać 100% na naszej zbiórce. My wiemy, że z Wami nie ma rzeczy niemożliwych. Kolejny raz pokazaliście, jak ogromne serca macie, za co ogromnie dziękujemy!Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!
Marcysia z Rodzicami

Najnowsze wieści z leczenia w USA❗️❗️❗️Marcysia ma się nieźle, ale nadal potrzebuje pomocy!
Kochani, w oczkach naszej małej bohaterki jest dalej czysto! Nie ukrywamy, po cichu liczyliśmy na takie wiadomości... W oczkach w dalszym ciągu nie ma żadnych zmian, a te, które zostały, są zwapnione lub pozostały po nich blizny.
Tylko dzięki naszej szybkiej reakcji i pomocy ogromu Waszych dobrych serduszek, jak i skutecznemu leczeniu, dziś możemy celebrować kolejne wspaniałe newsy zza oceanu.
Pani Doktor Francis - prawa ręka doktora Abramsona - oświadczyła również, że może wydłużyć nam termin kolejnej wizyty z 8 do 10 tygodni, przez co będziemy mogli się nacieszyć dłużej spokojem domowego ogniska. Każdy dodatkowy dzień w domku to dodatkowy dzień odpoczynku od narkozy, która również wpływa na organizm naszej gwiazdeczki.

Walka o życie niestety zostawiła na Marcysi piętno... Przez leczenie i ciągłe narkozy córeczka ma opóźniony rozwój mowy, dlatego zaczęliśmy pracę z logopedą. Będziemy pracować nad nadrobieniem braków Marcysi.
Serdecznie i z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy śledzą losy Marcysi i przeżywają każdą wizytę razem z Nami. Bez Was nie mielibyśmy szansy podjąć walki z niechcianym z przerażającym przeciwnikiem, jakim jest retinoblastoma.
Wciąż potrzebujemy pomocy, by opłacić badania, kolejne loty do USA oraz leczenie i rehabilitację Marcysi tu, na miejscu, dlatego za każdą złotówkę wsparcia będziemy Wam bardzo wdzięczni. Bardzo prosimy o pomoc, kochani.
Wróciliśmy z USA, kolejne badanie w listopadzie - prosimy o pomoc w zakończeniu zbiórki Marcysi❗️
Nasza Marcysia rośnie w oczach. W sierpniu skończyła już 2 lata... Gdy lecieliśmy na kontrolę, miała już swoje miejsce w samolocie. Nasza dzielna dziewczynka.
Jesteśmy po kolejnej wizycie u doktora Abramsona. Powitał nas z kciukami w górze... Potwór w oczkach naszej córeczki śpi. I oby już nigdy się nie obudził... Niczego innego nie pragniemy niż tego, by już na zawsze było czysto...

Od ostatniej ingerencji w oczka córeczki minęło już pół roku i mamy nadzieję, że tak już zostanie na zawsze. Niestety rak to nieprzewidywalna choroba, kolejne badanie w listopadzie, za niecałe 2 miesiące. Niestety przeloty do USA i koszt badań to ogromne koszty, dlatego serdecznie prosimy Was o pomoc w zamknięciu zbiórki.
Dziękuję Wam za ogromne wsparcie, miłe słowa i że daliście Marcysi szansę na normalne życie. I prosimy, bądźcie z nami - do samego końca. ❤️
Opis zbiórki
Marcysia w sierpniu skończyła 12 miesięcy, a już musi toczyć walkę ze śmiertelnie niebezpiecznie przeciwnikiem - nowotworem złośliwym! Rak zaatakował oczy maleństwa - trwa nie tylko walka o ocalenie wzroku, ale też życia i zdrowia! Nowotwór zajął prawe oczko, którym Marcysia już nie widzi. Rozprzestrzenia się też w oczku lewym. Trwa rozpaczliwa walka!
Dzięki wsparciu tysięcy osób o dobrych sercach, których wzruszył los tej malutkiej, ciężko chorej dziewczynki, Marcysia trafiła do szpitala w Nowym Jorku. Tam dzieci z najcięższymi postaciami siatkówczaka leczy doktor Abramson, światowy specjalista, zajmujący się tym rodzajem nowotworu. Niestety nowotwór to trudny przeciwnik, leczenie zapowiada się na bardzo długie i pochłania ogromne koszty. Ta zbiórka to droga odsłona walki z rakiem - prosimy Was o pomoc! Po raz kolejny potrzebujemy zrywu dobrych serc, by ratować Marcysię!

Rodzice Marcysi: Jesteśmy w szpitalu w Nowym Jorku, miejscu, w którym - głęboko w to wierzymy - uda się wyleczyć naszą córeczkę. Jesteśmy u najlepszego lekarza, lepszego już nie ma i czekamy na dzień, w którym usłyszymy, że guzy obumarły... Kurczowo trzymamy się nadziei, że nasza księżniczka wygra tę walkę i będzie mogła spokojnie żyć... Chociaż ona, bo my, rodzice, już nigdy. Zawsze będziemy już żyć w strachu przed rakiem. Kilka tygodni temu zostawiliśmy wszystko, całe dotychczasowe życie i przylecieliśmy tutaj, by ratować naszą córeczkę.
Gdy Marcysia przyszła na świat, w najgorszych koszmarach nie sądziliśmy, że za chwilę zaatakuje ją nowotwór, a my, umierający ze strachu, znajdziemy się na oddziale onkologii, w dodatku na drugim końcu świata... Nic nie zapowiadało tragedii, aż do pierwszych wspólnych rodzinnych wakacji... W ciemnej łazience w oczku córeczki zauważyliśmy jasny odblask. Kilka lat temu wspieraliśmy na Siepomaga chorą dziewczynkę, cierpiała na siatkówczaka - rzadki nowotwór złośliwy oczu... Pierwszym objawem tej choroby był właśnie taki odblask. Ogarnęła nas panika, że nasza córeczka też choruje na raka. Jak się okazało, mieliśmy rację.

To nasza determinacja i poczucie, że coś jest nie tak, doprowadziła do tego, że udało się postawić diagnozę. Niektórzy lekarze uważali, że jesteśmy nadwrażliwi. 1 sierpnia, usłyszeliśmy to, czego tak bardzo się baliśmy. Marcelinka choruje na siatkówczaka, nowotwór złośliwy, postać genetyczną obuoczną. Guz w prawym oczku córeczki zajął 1/3 oczka, doszło do odwarstwienia siatkówki, Marcysia przestała widzieć. W lewym znaleziono kolejne guzy. Świat runął w posadach.
Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by uratować naszą jedyną córeczkę. Kiedy pojawiło się światło nadziei na leczenie w USA, poruszyliśmy niebo i ziemię, by Marcysia mogła skorzystać z tej szansy. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym stało się to możliwe. W USA małe życie Marcysi nie jest zatruwane chemią ogólną, ale dostanie chemię dotętniczą bezpośrednio do chorych oczek, mają też wieloletnie doświadczenia w leczeniu najcięższych przypadków siatkówczaka. Dziś wiemy już, że Marcela ma szanse na wyleczenie. Aby tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy!

Córeczka dostała dwie chemie ogólne w Polsce i dwie chemie dotętnicze w USA. W lewym oku guzy są mniejsze i trzy z nich zareagowały bardzo dobrze, stad decyzja doktora Abramsona, że chemii więcej tam nie zastosują, a spróbuje wyniszczyć je laserami. Prawe oko niestety jest w gorszym stanie, były lasery i druga chemia, przed nami jeszcze trzecia i być może czwarta chemia oraz wiele innych zabiegów wyniszczających nowotwór. Generuje to kolejne ogromne koszty.
Niestety środków z pierwszej zbiórki nie wystarczy na leczenie Marcysi. Koszta nas przerosły... Ledwo przylecieliśmy, a z subkonta Marceliny na leczenie wydaliśmy już prawie 900 tysięcy złotych, nie licząc kosztów pobocznych. To dopiero początek, a gdzie jeszcze pozostałe długoletnie leczenie, rehabilitacja, przeloty do USA... Same kontrole, na które będziemy musieli przylatywać, generują ogromne koszty, a Marcysia będzie musiała być pod opieką doktora Abramsona do 7. roku życia! Niestety potwór, który zagościł w oczach Marceli, jest nieprzewidywalny i może wrócić. Jesteśmy załamani tymi kosztami, ale wiemy, że nie mamy wyjścia.

Cieszymy się ogromnie, że są cudowne osoby, które postanowiły stanąć do walki razem z nami. Jeżeli możemy prosić Was kolejny raz o pomoc, wesprzyjcie nasza Marcelkę. Jest taka malutka, a tak musi cierpieć... Chcemy tylko tego, by wyzdrowiała. By zniknął strach, że rak zabierze Marcelince wzrok, a co najgorsze, że zabierze ją nam raz na zawsze... Prosimy o Waszą pomoc.

➡️ Marcysi możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - klik!
- Wpłata anonimowa300 zł
- Wpłata anonimowa5 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa1 zł
Dużo zdrówka ♥️
- Tomasz100 zł
- Wpłata anonimowa2050 zł