

Nowotwór złośliwy, żylaki przełyku, małopłytkowość... Marek toczy prawdziwą walkę o życie❗️Pomóż mu ją wygrać!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy
Opis zbiórki
Mam na imię Marek i od kilku miesięcy żyję z diagnozą, która całkowicie zmieniła moje życie. Lekarze zdiagnozowali u mnie nowotwór złośliwy wątroby – trzy guzy, które, jak się okazało, są nieoperacyjne. Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nagle wszystkie pozostałe choroby i trudności, z którymi radziłem sobie przez lata, stały się tylko tłem do czegoś znacznie gorszego – do walki o życie.
Moje problemy zdrowotne zaczęły się wiele lat temu. Najpierw cukrzyca, a potem w 2019 roku trafiłem na oddział hematologii, gdzie wykryto małopłytkowość, która może prowadzić do zaburzeń krzepnięcia i zwiększa ryzyko krwawień. Później pojawiły się żylaki przełyku, które wymagały licznych zabiegów. Były one bardzo niebezpieczne, bo dawały o sobie znać dopiero, jak zaczynałem się dusić krwią. Przez długi czas nikt nie wiedział, że to wszystko było związane z niewykrytą wcześniej niealkoholową marskością wątroby.

Przebyłem również ciężki stan zapalny nogi po urazie zmiażdżeniowym, który ciągle wraca, odbierając mi siły i możliwość normalnego chodzenia. Mimo to starałem się żyć najlepiej, jak mogłem – byłem w ruchu, pomagałem innym, malowałem swoje ulubione zimowe pejzaże, jeździłem na ryby. Wydawało mi się, że jakoś daję radę.
Niestety na rutynowym USG lekarze zauważyli u mnie zmianę w wątrobie. Przeszedłem przez kolejne badania, tomograf, rezonans, markery nowotworowe… Aż otrzymałem diagnozę, której nikt nie chciałby usłyszeć: nowotwór złośliwy. Od tamtej pory miałem już pięć zabiegów chemoembolizacji. Lek podawany był bezpośrednio do guzów przez żyły i tętnice. To bardzo trudne zabiegi, ale na szczęście dzięki nim guz zaczął się zmniejszać, co daje cień nadziei. Teraz czeka mnie kolejna seria specjalistycznych badań, koniecznych do ustalenia dalszego leczenia, a to wiąże się z wyjazdami do różnych ośrodków, nierzadko bardzo oddalonych od mojego miejsca zamieszkania.

I tu zaczyna się moja codzienność, która jest najtrudniejsza, bo zwykle muszę sobie radzić sam. Moje dzieci są już dorosłe i mieszkają w innych miastach, a siostry same są w podeszłym wieku i potrzebują wsparcia. Do szpitali muszę docierać sam, najczęściej starym samochodem. Po przyjęciu chemii jestem zbyt słaby, żeby prowadzić. Proszę wtedy w szpitalu, by pozwolono mi zostać dłużej, bo nie mam siły i możliwości wrócić od razu. Każdy wyjazd to ogromne koszty.
Dopiero teraz widzę, jak wszystkie moje choroby zaczynają na siebie nachodzić. Niestety transplantacja wątroby nie jest u mnie możliwa. Zostaje dalsze leczenie na onkologii, program lekowy, walka krok po kroku o to, by choroba się nie rozwinęła. Czasem brakuje mi sił, ale wiem, że nie mogę się poddać.
Postanowiłem zwrócić się do Was o pomoc, bo naprawdę już nie jestem w stanie udźwignąć tej codziennej walki sam. Każda wpłata, nawet ta najmniejsza, to dla mnie realna szansa na dalsze leczenie. To szansa, że będę mógł wciąż walczyć. Że może jeszcze stanę nad rzeką z wędką, że namaluję kolejne obrazy. Nie poddaję się. Będę walczył do końca! Dziękuję z całego serca każdemu, kto zdecyduje się mnie wesprzeć.
Marek
- Wpłata anonimowaX zł
- Bożena Kraśkiewicz100 zł
Wytrwałości , zdrowia .
- Cezary200 zł
Marku trzymaj sie
- Teresa Rembelska20 zł
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowa20 zł