Każdy krok powoduje ból! Mam ostatnią szansę.... Pomocy!

Roczne nierefundowane leczenie
Zakończenie: 13 Lipca 2021
Opis zbiórki
Moje życie zdominował ból… Jest moim wiernym towarzyszem od ponad 20 lat. Nie wiem, jak wygląda życie bez cierpienia. I choć oddałabym wszystko, by się go pozbyć, zdarza mi się tracić nadzieję na pokonanie go chociażby na krótką chwilę…
Zaczęło się niewinnie. Zauważyłam, że szybciej się męczę, kilka razy przewróciłam się na prostej drodze. Tak naprawdę powodem mogło być wszystko, nawet zwyczajne osłabienie. Jednak z dnia na dzień sytuacja stawała się coraz gorsza, objawy z pozoru nieznaczące, utrudniały wykonanie najprostszych, codziennych czynności. Upadki zdarzały się coraz częściej. Coraz częściej zdarzały się też złamania - rąk, obojczyka - miałam wrażenie, że mój organizm się poddaje, a ja niewiele mogę zrobić, by podjąć walkę…
Zaczęłam zastanawiać, co się dzieje, dlaczego jestem w takim stanie. Jak się ratować przed postępującą chorobą. Że to choroba nie miałam większych wątpliwości. Zaczęłam się bać. Lekarze niewiele mogli zrobić, poszukiwanie diagnozy zajęło mi mnóstwo czasu. Wszyscy bezradnie rozkładali ręce, mimo że korzystałam z wizyt u najlepszych specjalistów…
W końcu usłyszałam diagnozę: prepareza. Nie miałam pojęcia z czym przyszło mi walczyć. Przez myśl nie przeszło mi, że ta choroba to właściwie wyrok na resztę życia…
Choroba postępowała na tyle szybko, że w krótkim czasie dosłownie zwaliła mnie z nóg. Teraz każdy krok to ból. Nie taki, który szybko przechodzi. To cierpienie przeszywające do szpiku kości, wręcz paraliżujące uczucie, które sprawia, że inne zmysły przestają pracować. Przed oczami pojawia się ciemność. W tej ciemności pogrążam się coraz bardziej, bo nadzieja na to, że ból uda się pokonać maleje z dnia na dzień.
Choroba doprowadziła do tego, że samodzielne przygotowanie posiłku, stanowi dla mnie nadludzki wysiłek. O wyjściach w domu nawet nie wspominam, każde z nich kosztuje mnie tyle, ile wejście na górski szczyt. Tak wiele rzeczy, o których marzyłam pozostaje poza moim zasięgiem… Teraz liczy się tylko jedno - pokonanie bólu, powrót do normalnego funkcjonowania.
Lekarze nie pozostawiają wątpliwości, że mam szansę na leczenie. Mogę zawalczyć o swoją przyszłość i pozbyć się tego, co odebrało mi najlepsze lata życia, po drodze niszcząc wiele możliwości. Niestety, w moim przypadku terapia nie jest refundowana, a to oznacza ogromne koszty! Środki, których nie jestem w stanie zdobyć samodzielnie, by ratować się przed postępującą chorobą… Jeśli nie podejmę leczenia, nadzieja na to, że jeszcze czeka mnie życie, przepadnie.
Nigdy nie przypuszczałam, że los wystawi nas na tak ciężką próbę. Nigdy nie myślałam, że będę musiała prosić o pomoc, a jednak choroba nie pozostawia mi wyboru. Resztki nadziei pokładam w Was - możesz być moim ratunkiem. Pozostaje tylko jedno pytanie, wyciągniesz co mnie pomocną dłoń? To moja ostatnia szansa. Kolejnej nie dostanę.
Maria